17. "Just my fucking luck."

     Podeszłam kilka kroków w kierunku drzwi, by je otworzyć, ale wyglądało na to, że jakaś osoba nie miała cierpliwości, ponieważ zaraz otworzyły się, sprawiając, że przewróciłam się na tyłek. Drzwi zamknęły się z hukiem, aż ściany się zatrzęsły.
     - Czy to prawda, że mnie zdradzasz? – wygięła brew w łuk w moim kierunku, opierając swój cały ciężar na prawej nodze, podczas kiedy ręce trzymała na biodrach. Jej wyraz twarzy był wypełniony żądaniem.
     - Cześć Linda, jak się trzymasz? Tęskniłam za Tobą. Oh, naprawdę też za mną tęskniłaś? Jak poszło? Wszystko w porządku? Oh tak, to byłaby przyjemność, jeśli pomogłabyś mi wstać! – Skończyłam swoją przemowę cierpko. A ona pozostała w stojącej pozycji bez choćby ruszenia się, natomiast jej oczy rzucały we mnie sztyletami. Czemu się tak zachowywała? Potrząsnęłam głową, podnosząc się z podłogi. Otrzepałam się z kurzu, zanim spojrzałam prosto na nią.
     - Veronica… poważnie? – wreszcie powiedziała, pytając mnie i dając mi spojrzenie typu ‘jesteś głupia?’.
     - Wepchnęła mnie do tego składziku, by mi cholera powiedzieć, żebym trzymała się z dala od… Justin’a? – wyszło to raczej bardziej jak pytanie, niż stwierdzenie. Linda raz jeszcze uniosła brew. Wyglądała jak jakaś diwa, gdy patrzyła się prosto na mnie, mając na sobie spódniczkę cztery cale nad kolano i różową bokserkę, która bardzo się opinała na jej piersiach. Nosiła buty, jakiegoś drogiego rodzaju, przez co była trochę wyższa niż ja.
     - Wiesz o co mi chodzi! – krzyknęłam, wkurzona jej nastawieniem. Ona powinna wrócić smutna, w depresji. A ja powinnam ją przytulić i powiedzieć jej, że wszystko będzie dobrze, ale nie. Ta suka po prostu wróciła i darła się na mnie za ‘zdradzanie jej’. Potrząsnęłam głową. Linda nigdy się nie zmieni.
     - W porządku, ale powinnaś usłyszeć, o czym wszyscy plotkują. W ich oczach pieprzycie się! – potrząsnęłam głową w horrorze. Nigdy bym tego nie zrobiła, oh nie, nigdy.
     - Czy możemy przestać o tym rozmawiać? Po prostu chcę wiedzieć, jak się czujesz? – zajęczałam. Veronica była ostatnią osobą, o której chciałam rozmawiać.
     - Nie martw się o mnie, Chandler. Jestem w idealnym porządku. Teraz, to, co chcę wiedzieć, to, czy idziesz na ten mały bal maskowy w sobotę? – zaszczebiotała w podekscytowaniu. Jak ona tuż po powrocie może już wiedzieć o tym wszystkim? Nigdy nie będę w stanie zrozumieć, jak łatwo może ukryć swój ból. Odepchnęłam te myśli z swojej głowy i zaczęłam myśleć o imprezie. W sumie to tak naprawdę nie chciałam tam iść.
     - Nie, nie chcę iść. – otworzyła swoje usta, by potępić mój wybór lub zmusić mnie, abym zmieniła swoją decyzję, ale zasłoniłam uszy rękoma. Nie chciałam tego słyszeć. Podjęłam decyzję i to było postanowione. Linda wywróciła oczami, wiedząc, że jak coś sobie umyśliłam, to nikt nie będzie w stanie tego zmienić. Przynajmniej nie w tym momencie.
     Spędziłyśmy cały dzień rozmawiając, aż ostatecznie doszłyśmy do części, gdzie mówiła o tym, jak spędziła prawie dwa tygodnie opłakując swoją matkę. Mówiła o tym, jak jej ojczym był niesamowicie niegrzeczny - ale nie była tym zaskoczona - i również o tym, jak wszyscy ze strony jej mamy nienawidzili go. To było pocieszające, ale to nie zaprzeczało faktowi, że Linda była teraz wciąż sama.
     Zanim się zorientowałyśmy, Justin wrócił cały spocony - nawet, mimo że na zewnątrz było zimno - i zdyszany. Powitał się nawzajem z Lindą i zachowywali się, jakby byli najlepszymi przyjaciółmi. Uśmiechając się i śmiejąc, czasem obrażali siebie nawzajem, chcąc sobie dokuczyć. Ich relacje są dziwne, chociaż tak samo była moja i Justin’a. Nie umawialiśmy się, czyli byliśmy przyjaciółmi z korzyściami, czy co? Potrząsnęłam głową, nie bardzo lubiąc ten pomysł. Po prostu chciałabym, aby nasz związek nie wydawał się skomplikowany.
     Tak jak Linda, Justin zapytał się mnie, czy idę i odpowiedziałam mu po prostu tak samo, jak Lindzie. Jednym wielkim nie. Odmówiłam iść na imprezę. Oczywiście próbował wszystkiego, co był w stanie, by mnie przekonać, ale to nie działało. Szczerze wolałam zostać tutaj i odrobić zadanie domowe, zamiast bycia na jakiejś cholernej imprezie urodzinowej.
     Przyszedł piątek. Wszyscy poszliśmy na zajęcia, myślałam że wszyscy będą plotkować o mnie i Veronice ale jedyna rzecz, o której mówili, to wybór ubrania na imprezę. To wszystko, co wszędzie słyszałam, gdy przechodziłam. Nie mogłam zjeść nawet lunchu w spokoju, bez nikogo, pytającego mnie, czy idę. Mówiąc o lunchu, Veronica zdecydowała się trzymać dystans do mnie, kiedy zobaczyła, że Linda wróciła, co było całkiem zabawne do oglądania. Linda idealnie grała rolę zazdrosnej dziewczyny.
     - Jesteś pewny, że nie chcesz przyjść? – zapytał Justin w nonszalancki sposób, ale oczami prosił mnie, abym poszła. Sobotni wieczór nadszedł i tak, jak oczekiwałam, ludzie byli w swoich pokojach, przygotowując się, panikując na punkcie swojego wyglądu, lub czy mieli idealny strój. Potrząsnęłam głową. Nie chciałam iść.
     Veronica wchodziła i wychodziła z pokoju co dziesięć minut, od kiedy jej impreza odbywała się w domu Justin’a, co oznaczało, że musiałam być w pełnym przebraniu jako Chace. Miałam na sobie swoje luźne ciuchy, a pod czapką związane włosy. Zupełnie jak dziesięć minut temu, Veronica weszła przez drzwi, nie zawracając sobie głowy pukaniem i posłała mi i Justin’owi zalotne spojrzenie.
     - Powiedzcie mi prawdę, czy to wygląda dobrze? – zapytała ze znajomym uśmieszkiem na twarzy. Justin przebiegł wzrokiem wzdłuż jej ciała, unosząc brew, a jego twarz wyrażała aprobatę. Cokolwiek, co miała na sobie, nie było nawet sukienką. Jeśli chciała, mogła iść naga na swoją własną imprezę. ‘Sukienka’ była czarna, ale była po prostu tak krótka, że ledwo co zakrywała jej tyłek. Jej płaski brzuch był cały odsłonięty, a na nim była jedynie mała tasiemka materiału, która idąc do góry po prawej stronie łączyła się z innym kawałkiem materiału, który zakrywał jej piersi. Kiedy się odwróciła wokół, to również miała odkrytą połowę pleców, które były na widoku. Potrząsnęłam głową obrzydzona przez fakt, że Justin’owi podobała się ta sukienka. Oczywiście, że mu się podobała. Jest facetem!
     - Nie musicie mówić niczego, wasze wyrazy twarzy mówią same za siebie! – powiedziała z kuszącym uśmiechem na twarzy. Chwyciła Justin’a za ręce i zaciągnęła do drzwi.
     - Dalej Justy, musimy sprawdzić, czy przyszły dekoracje! – Justin odwrócił się do mnie i pomachał, zanim Veronica zamknęła drzwi, zostawiając mnie samą w pokoju. Cóż to było za niesamowite pożegnanie. Nawet nie miałam czasu, by się poruszyć, zanim drzwi trzasnęły, otwierając się raz jeszcze. Zawarczałam z frustracji. – Do kurwy się puka ludzie! – krzyknęłam na osobę, stojącą przy drzwiach.
     - Boże, co się stało, że jesteś taka marudna? – odwróciłam głowę z dala od Lindy, nie chcąc jej mówić, co się właśnie stało. – Pozwól mi zgadnąć, Veronica weszła w swojej sukience, a Justin pożerał wzrokiem jej - praktycznie - nagie ciało. – odmówiłam patrzenia się na nią, przypuszczając, że chciała użyć zazdrości, którą czułam w sobie, przeciwko mnie.
     - Czy nie masz iść na jakąś imprezę? – zapytałam, patrząc na to, że nie było jeszcze ubrana. Pochłonęła powietrze i wypuściła z westchnieniem.
     - Opuśćmy to całe wciskanie kitów i przejdźmy do rzeczy. Idziesz na imprezę i pokazujesz Veronice do kogo dokładnie należy Justin. Kupiłam Ci seksowną sukienkę w piątek i powiedzmy po prostu, że będziesz ją nienawidzić, ale Justin ją pokocha tak bardzo, że będzie chciał Cię pieprzyć w momencie, kiedy Cię zobaczy. – Linda zakończyła swoją długą inspirującą przemowę. Parsknęłam, myśląc sobie, że ona już po prostu postradała zmysły.
     - Linda, nie chcę spowodować-
     - Zamknij się i chodź za mną. Jeśli tego nie robisz, zamorduję Cię we śnie. – gdy to powiedziała, odwróciła się i zaczęła iść, zostawiając drzwi szeroko otwarte dla mnie, abym szła za nią. Westchnęłam, robiąc tak, jak powiedziała, nie bardzo chcąc spowodować jakieś problemy. Wszyscy, których napotykaliśmy na korytarzu, pokonywali drogę w kierunku schodów lub windy, gotowi na imprezę. Dotarliśmy do dobrze znanych drzwi, które oczywiście należały do Lindy.
     - Ulubiony kolor Justin’a, który ma na sobie dziewczyna to fioletowy. Oznacza to, że kocha dziewczyny, które są w fioletowych kolorach. – śledziłam jej ruch, kiedy podeszła do szafy. Uniosłam brwi, nie bardzo wiedząc, czy byłam gotowa zobaczyć, co miała w swoim magazynie dla mnie. Kiedy Linda wyciągnęła sukienkę, którą kupiła dla mnie, moje oczy dosłownie wyleciały z orbit. Spojrzałam na nią przerażona do maksimum. Nie mogę tego ubrać. Nie, ja tego nie ubiorę!
     - W twoich skurwysyńskich snach Linda!
     - Nie przyjmuję ‘nie’ za odpowiedź. – wskazała na mnie, zanim rzuciła sukienkę w moim kierunku. Potrząsnęłam głową, kiedy odrzuciłam ją jej z powrotem. Nie wiem, czyja sukienka była gorsza. Moja czy Veronici, ale bardziej skłaniałabym się w kierunku mojej.
     - Chandler, wyluzuj trochę. To tylko sukienka. Nie spodobałoby ci się zagranie na nerwach Veronice, gdy zobaczy, że Justin będzie zabiegał o Twoją uwagę? – otworzyłam usta w proteście, ale przerwała mi – Nie, zamknij się, założysz to! – powiedziała, zakładając fioletową maskę i poprawiając ją na sobie. Wyglądała, jak nie ona z nią na sobie. Nie mogę uwierzyć, że obecnie zastanawiałam się nad tym.
     - Obiecuję Ci, że Justin to pokocha. – uśmiechnęła się niewinnie. Nie wiem, czemu te słowa, były tymi, które sprawiły, że pękłam, ale tak było. Po prostu zwykła myśl o Justin’ie, patrzącym na mnie z pożądaniem, sprawiały, że czułam się dobrze, pięknie, nawet seksownie. Kiedy Linda zobaczyła, moje poddające się spojrzenie na twarzy, zapiszczała, prowadząc mnie do łazienki, abym wzięła prysznic, zanim zacznę się przygotowywać.
     W momencie kiedy wyszłam spod prysznica, zostałam wciśnięta w sukienkę, w której czułam się niesamowicie niewygodnie. Spojrzałam na siebie i po prostu nie mogłam uwierzyć, że to byłam ja. Sukienka sięgała tylko cztery cale za tyłek, ale to nie była najgorsza część. Materiał jakiejś tkaniny, tworzył potargane ‘U’ od mojego brzucha, aż po piesi, gdzie łączył się z cienkim sznurkiem, który biegł po mojej szyi i wokół moich pleców, odsłaniając podzielony przód. Na środku mojej klatki piersiowej, były małe kółeczka, które trzymały wszystkie tasiemki razem, ale to tylko sprawiało, że strój wyglądał jeszcze bardziej seksownie. Dotknęłam swoich bioder, czując że dostałam gęsiej skórki przez nagły dotyk. Na całych plecach i po bokach byłam naga, co dawało mi poczucie zażenowania i niepewności.
     - Wyglądasz gorąco. – skomentowała Linda, która stała za mną. Potrząsnęłam głową. Przygotowała się podczas, gdy ja byłam po prysznicem i patrząc na jej sukienkę, byłam szczęśliwa, że nie będę jedyną, która wygląda, jak dziwka. Jej czerwona sukienka ukazywała dekolt, a tasiemki wzdłuż boków łączyły się w pierścień 'O', tuż pod jej brzuchem. Koniec jej sukienki opinał się na jej tyłku tak dobrze, że dzięki temu wyglądał na większy.
     W tym momencie robiła mi fryzurę, susząc moje włosy i używając lokówki, by zrobić delikatne loki wzdłuż moich pleców. Uwielbiałam fakt, że mogłam wreszcie zrobić coś z włosami po noszeniu ich cały czas spięte, przez Bóg wie ile czasu. Następnie zaczęła pracować nad moim makijażem, nie robiąc nic wielkiego na moich oczach, ponieważ i tak miały być zakryte maską.
     - Skończyłam. – zawiwatowała, patrząc na mnie raz jeszcze. Otworzyła szeroko oczy, wpatrując się w prawie całe jej dzieło. – Czy myślałaś kiedykolwiek o zostaniu modelką? – zaszydziłam z jej słów. Ja, modelką? To było coś nowego.
     - Jakie buty chcesz, abym ubrała? – zapytałam jej, podczas gdy sama przeglądałam się w lustrze. Wyglądałam…gorąco? Nie chciałam zabrzmieć, jakbym przyznała Lindzie rację, ale wykonała ona niesamowitą robotę. Czułam się atrakcyjnie, wyglądałam szczupło, a kiedy Linda przyniosła czarne szpilki, mój tyłek wyglądał ogromnie.
     - Boże, Linda, uwielbiam to. – powiedziałam na wydechu. Opuściła ona toaletę raz jeszcze i wróciła z maskami.
     - Ostatni dotyk. – powiedziała, zanim podała mi jedną maskę. Założyłam ją na głowę, prosto kompletując swój strój, który sprawiał, że wyglądałam tajemniczo.
     - Wezmę tylko buty i maskę i możemy jechać. – oznajmiła, zanim wyszła z łazienki. A ja za nią, próbując przyzwyczaić się do tych morderczych szpilek.
     Kiedy już była gotowa, zabrała swoje kluczyki do samochodu i w ciszy ruszyłyśmy do windy. Nie było mowy, żebym skorzystała ze schodów w tych rzeczach. Prawdopodobnie spadałabym i skończyła ze złamaną szyją. Z drugiej strony, nie mogłam przestać myśleć o pokazaniu się w sukience takiej, jak ta. Justin ma mnie zobaczyć. Czy pomyśli, że wyglądam atrakcyjnie? Czy polubi tą sukienkę? Wiem, że to nie ja ją wybierałam, ale nie mogłam zaprzeczyć, że jest piękna, nawet jeśli odkrywała zbyt dużo.
     Przeszłyśmy przez recepcje, Lucy nie była w zasięgu wzroku od piątku, aż po niedzielę. Mogliśmy opuszczać szkołę na weekendy, więc nie musiała cały czas pilnować wejścia.
     - Jesteś gotowa? – zapytała Linda, kiedy siedziałyśmy już wygodnie w jej samochodzie.
     - Niezbyt. – przyznałam. Nigdy nie będę gotowa na takiego rodzaju rzeczy.
     - Cóż, to źle. – odpowiedziała, zanim ruszyła. Podczas jazdy, radio grało pełną parą, pokazując najgorętsze hity na tą chwilę. Po paru piosenkach, Linda przyciszyła muzykę.
     - Mówiłam serio, kiedy pytałam Cię o zostaniu modelką. – powiedziała. Odwróciłam głowę, aby na nią spojrzeć, nie wierząc o czym ona chcę ze mną gadać.
     - Nie, nigdy o tym nie myślałam. – zwyczajnie odpowiedziałam. Linda zadrwiła.
     - Naprawdę powinnaś zacząć o tym myśleć. – były jej ostatnimi słowami, zanim ponownie pod głosiła muzykę.
     Moi rodzice nigdy nie zaakceptowaliby takich rzeczy. Prawdopodobnie wyparliby się mnie, gdybym wróciła do domu i oznajmiła im, że chcę zostać modelką. Ta kariera nigdy nie była i nigdy nie będzie w jakichkolwiek planach moich rodziców. Dla mnie, ten pomysł brzmiał intrygująco, ale nigdy nie wyszedłby z ust moich rodziców.
     Samochód zwolnił, parkując przed ogromnym, białym dworem. To był dom Justin'a?
     - Moja maska dobrze leży? – zapytała Linda. Pokiwałam głową, wychodząc z auta.
     - Wygląda idealnie. – skomentowałam. Natychmiast poczułam zimne powietrze na mojej skórze, wywołujący dreszcze, przez brak odzieży.
     - Chodźmy! – wrzasnęła dziecinnie, łącząc jej ramię z moim. Pokonałyśmy drogę do drzwi, po prostu wchodząc do środka, bez żadnego pukania - pomysł Lindy, nie mój.
     Stanęłyśmy twarzą w twarz z innymi uczniami, wszyscy mieli maski zasłaniające ich twarze. Muzyka głośno grała, aż czułam, jak moja błona bębenkowa wibruje w dyskomforcie. Myślałam, że to ja wyglądam dziwkowato, ale każdy miał taką samą winę, jak ja. Moje oczy natychmiast zaczęły wędrować w poszukiwaniu Justin'a, ale niestety każdy miał na sobie maskę, przez co było to ciężkie do zrobienia.
     - Pójdę poszukać Justin'a. – Linda tylko pokiwała głową, następnie odwracając wzrok na grupę niesamowicie wyglądających chłopaków.
     Odeszłam, rozglądając się wszędzie, desperacko próbując znaleźć osobę, dla której tu przyszłam. Gdziekolwiek poszłam, czułam na sobie oczy wszystkich. Dziewczyny wywracały na mnie oczami, kiedy ich partnerzy lustrowali mnie wzrokiem od góry do dołu. Zaczęłam czuć się bardziej świadoma tego, jak byłam ubrana, moja samoocena obniżała się wraz z każdym spojrzeniem rzuconym na mnie. Wciąż kontynuowałam krążenie wokół, szukając Justin'a, ale nigdzie go nie było. Miałam już się poddać, kiedy na kogoś wpadłam.
     - Whoa, cześć piękna damo! – spojrzałam w górę, tylko napotykając zalotne spojrzenie Trey'a. Świetnie.
     - Chandler, wow wyglądasz niesamowicie! – skomplementował mnie, przebiegając wzrokiem po moim ciele, zatrzymując się na moich piersiach. Uśmiechnęłam się do niego niezręcznie, kiwając głową.
     - Dziękuje, więc ja lepiej już pójdę. – odwróciłam się, gotowa do oddalenia się od tego dupka. Przysięgam, wpadam na samych złych ludzi.
     - Czekaj Chandler, zostań na sekun- – poczułam jego nagły uścisk na moim nadgarstku, ale zniknął on tak szybko, jak się pojawił. Odwróciłam się, aby stanąć w twarz z chłopakiem w czarnym garniturze, trzymającym ramię Trey'a. Ale to nie garnitur przykuł moją uwagę, tylko włosy. Gładkie włosy odcieniu ciemnego blondu, które tak bardzo uwielbiałam. Włosy Justin'a.
     - Co Ci powiedziałem? – Justin zapytał wściekłym tonem. Trey milczał, mordując Justin'a wzrokiem. – Trzymaj się od niej z daleka. – Justin ostrzegł, zanim Trey zdążył cokolwiek powiedzieć. Odepchnął go, odwracając się do mnie, złączył nasze ręce, zabierając mnie stamtąd.
     - Zranił Cię, albo mówił Ci coś? – zapytał, gniew znikał z jego głosu. Pokręciłam głową.
     - Wszystko okej. – zapewniłam go. Trey nie miał nawet szansy porozmawiać ze mną, odkąd Justin pojawił się tam w jednej sekundzie. Nie mogłam go znaleźć, więc on znalazł mnie.
     - Myślałem, że nie chcesz przychodzić. – odetchnął.
     - Linda. – jej imię wystarczyło, żeby zrozumiał, o co mi chodzi. Wreszcie zatrzymał się, żeby na mnie spojrzeć.
     - Jak to jest, że ona przekonała Cię, żeby tu przyjść, a ja nie? – zapytał, głosem udając sztucznie zranionego. Żartobliwie wydęłam wargi.
     - Nie przekonywała mnie. Zmusiła mnie, żebym tu przyszła. – oboje parsknęliśmy śmiechem. Justin wykorzystał ten moment, żeby popatrzeć na moją sukienkę, wędrując wzrokiem w górę i w dół po moim ciele, a jego brew uniosła się ku górze, kiedy doszedł do moich oczu. Powolnie oblizał wargi, pochylając się, aby złożyć pocałunek na linii mojej szczęki.
     - Wyglądasz bardzo seksownie, nie będę w stanie trzymać rąk przy sobie. – kiedy to powiedział, jego ręce wolno przebiegły po moich plecach, pieszcząc każdy centymetr mojej skóry. Wzdrygnęłam się na kontakt z uczuciem ciepła, jakie u mnie wywołał. – Chodź ze mną zatańczyć. – zasugerował. Chwytając moją rękę, zaprowadził mnie do grupy osób ocierających się o siebie, spędzając dobrze czas. Nie wiedziałam, jak tańczyć w ten sposób.
     - Justin, nie umiem tańczyć. – przyznałam się.
     - Nie martw się. Nauczę Cię. – objął moje biodra i powoli zaczął kołysać nas w rytmie muzyki. Byłam zaskoczona, kiedy automatycznie nie przysunął mnie do swojego krocza. Mieliśmy swój dystans, ale byłam skoncentrowana na innych dziewczynach dookoła. Jak poruszają biodrami, kołysając ciała w rytm muzyki. Po chwili zaczęłam czuć się bardziej komfortowo z moim tańcem i pozwoliłam pokazać na co mnie stać.
     - Widzisz, wychodzi Ci. – Justin wyszeptał mi do ucha. Byłam przyparta do jego piersi, więc wszystko co mogłam zrobić to wysłać mu drobny uśmiech. Jego uścisk zacisnął się na moich biodrach, kiedy poczułam, że zaczynam ocierać się o jego krocze. Powinnam przestać? Pomyślałam. Justin odpowiedział na moje niezadane pytanie, nie puszczając mnie, ocierał mną dalej o swoje krocze. Trochę zbyt wcześnie, piosenka się skończyła, sprawiając, że skończyliśmy tańczyć. Rozejrzałam się wokół, aby zobaczyć, czy ktoś to zobaczył, ale wszyscy byli zajęci swoimi sprawami.
     - Gdzie mogę się napić, Justin? – poczułam się spragniona po tym całym tańcu i potrzebowałam ochłonąć. Justin wziął mnie za rękę, prowadząc nas w kierunku kuchni- która była olbrzymia, w porównaniu do mojej. Wyjął czerwony, plastikowy kubek i napełnił go do połowy colą. Zanim mogłam go powstrzymać, chwycił butelkę wódki i napełnił nią drugą połowę kubka. Moje oczy rozszerzyły się, kiedy Justin podał mi czerwony kubek.
     - Myślę, że sobie daruję. – powiedziałam, odpychając jego rękę.
     - Daj spokój kochanie, to impreza. Zaszalej trochę. – po raz kolejny wyciągnął do mnie rękę, podając mi drinka. Patrzyłam się na niego, nie wiedząc, co mam zrobić. Czy to właśnie była presja towarzystwa? Kręciłam moją dolną wargę, nerwowo ją przygryzając, kiedy zdecydowałam, co zrobić. Moich rodziców nie ma tu, żeby powiedzieć mi, co jest dobre, a co złe, ale wiedziałam, że to złe, nawet jeśli nie było ich tu, żeby mi to powiedzieć.
     - W porządku. – poddałam się. To impreza, muszę trochę zaszaleć, tak jak powiedział. Odebrałam od niego kubek i przełknęłam łyk drinka. Oczywiście picie nie było zbyt przyjemne, drink niesamowicie piekł mnie w gardle, wywołując kaszel.
     - Przywykniesz do tego. – powiedział, opierając się o ladę i owijając ramiona wokół mnie. Opuścił wzrok, obserwując jak jego ręce pieściły moje ciało, a jego kciuk tworzył koła na moim brzuchu.
     - Naprawdę doprowadzasz mnie do szaleństwa. – wymamrotał,  kiedy przybliżył się do mojej twarzy, łącząc nasze usta. Odwzajemniłam pocałunek, owijając ramię wokół jego szyi. Pocałunek robił się coraz gorętszy, dłonie Justin'a błąkały się, podróżując po moim brzuchu, aż do mojego uda. Podniósł fragment mojej sukienki, aby mieć dostęp do mojej kobiecości. Przerwałam pocałunek, następnie rozglądając się we wszystkich kierunkach, próbując odkryć, czy ktoś na ogląda.
     - Nie rób tego! – ostrzegłam go, odpychając jego rękę. Justin tylko się zaśmiał, przyciągając mnie do siebie jeszcze bardziej, niż wcześniej.
     - Nie mogę nic na to poradzić. Za każdym razem, kiedy na Ciebie patrzę, chcę Cię rozebrać do naga. – wyjęczał, składając pocałunki na mojej szyi. Zarumieniłam się z powodu doboru jego słów, nawet jeśli to była reakcja, jakiej od niego pragnęłam.
     - Twój dom wygląda pięknie. Powinieneś mnie po nim oprowadzić. – uśmiechnęłam się, kiedy jego twarz spadła na mnie po zmianie tematu.
     - Nie ma dużo do pokazywania. – odpowiedział. Uniosłam brew, pytając czy mówił serio. Ten dom jest olbrzymi. – W porządku! – poddał się. Ujął moją rękę, łącząc ją ze swoją. – To kuchnia. – zachichotał. – Jeśli do tej pory się nie domyśliłaś. – zaśmiałam się, gdy prowadził mnie między tańczącymi ciałami, żeby pokazać mi resztę domu.
     - Justy, kim jest Twoja przyjaciółka? – Justin odwrócił się, ale ja pozostałam zamurowana w miejscu. Wiedziałam, że to się stanie. – Cóż, powiesz mi, czy nie? – powiedziała Veronica i mogłam tylko wyobrazić sobie, jak trzyma rękę na biodrze, opierając swój ciężar ciała na jednej nodze, patrzyła się na naszą dwójkę unosząc brew. Tylko moje, pierdolone szczęście.

_________________________
     NIESPODZIANKA!
     Udało się nam wyrobić i wstawić dodatkowy rozdział! :) Też nienawidzicie Veronici, tak samo jak ja? Jak sądzicie czy odkryje, że to Chandler? I jakie jest wasze zdanie o Treyu? Podpowiem, że jego postać namiesza trochę w następnych rozdziałach. No i co myślicie, że jeszcze zdarzy się podczas imprezy? Bo będzie tego dużo :)
     Dziękujemy wam, za te wszystkie miłe słowa w komentarzach i na asku. Nadal prosimy was o komentowanie, bardzo nas to motywuje i chcemy poznać wasze zdanie <3
     To chyba tyle ode mnie, ja niestety wracam do nauki do egzaminów, które mam po świętach, także proszę trzymajcie za mnie kciuki :) Następny w piątek albo we wtorek, zależy jak się wyrobimy, ale postaramy się dodać go w piątek, także czekajcie, bo będzie się sporo działo. Następny dodaję Justyna, miłego czytania!

60 komentarzy:

  1. Świetny rozdział, czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nienawidzę Veronicy z całego serca hahaha jejku cudowny rozdział<3...znowu :D / @biebshxz

    OdpowiedzUsuń
  3. z rozdziału na rozdział kocham to opowiadanie co raz bardziej ! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Chcgcfc kocham x@mydirtyhoran

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział genialny, co do Weroniki to nienawidze suki , chociaż Linda tez nią jest, ale Linde lubie nw haha xd trey to zwykły dupek, ale Justin mógłby by być trochę zazdrosny mmm haha na początku to ff wydawało mi sie jakieś pojebane, znaczy po opisie, ale teraz twierdze ze jest super cksjksndkajd kocham mocno

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny! Omg, ja już chcę wiedzieć co się stanie!
    @always4Jusstin xx
    Też pisze egzaminy więc wiem co czujesz :/

    OdpowiedzUsuń
  7. mega mi się podoba!♥ i nie mogę się doczekać co się jeszcze zdarzy na imprezie*.* ugh, tak też nienawidzę veronici ;ooo

    OdpowiedzUsuń
  8. to jest cudowne <3 //marti

    OdpowiedzUsuń
  9. Niech ta Veronika do diabła idzie...Rozdział Boski <3

    OdpowiedzUsuń
  10. cudo mega mi sie podoba ten rozdzial czekam na nn
    @pandalukeshemmo

    OdpowiedzUsuń
  11. Nienawidzie tej Veroniki -.-
    Rozdział świetny <33
    czekam na nn *_*

    OdpowiedzUsuń
  12. Jezu ta Veronika to wszystko psuje.
    Rozdział świetny :) Czekam nn <3
    heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Veronica..Veronica.. Tak. Jak zwykle w najmniej odpowiednim momencie..
    No nic, czekam na następny c ;
    A i czy mogłabyś skreślić mnie '@nattxos' z listy informowanych?
    PS Życzę powodzenia na testach! xo

    OdpowiedzUsuń
  14. o mój boże kocham ich momenty sam na sam pnfkghljg @Swag_on_Bieebs

    OdpowiedzUsuń
  15. Naprawdę genialny! Nie moge sie doczekać następnego
    @VeronikaMiriam ♥♥

    OdpowiedzUsuń
  16. Niech Chandler skopie dupe Veronice raz, a porzadnie.
    Prosze?

    OdpowiedzUsuń
  17. Veronica psuje wszystko...Nienawidzę sukwy.Pewnie tak samo jak ty.
    Dziękujemy za dodatkowy rozdział i oczekujemy więcej. Jestem ciekawa kiedy Chandler i Justin się zejdą czy coś i co się stanie jak się wszyscy dowiedzą że ona to nie chłopak....tak czy siak uwielbiam to i świetnie tłumaczycie i czekam do piątku. /@_Bieeeber_

    OdpowiedzUsuń
  18. świetny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  19. cudo *.* i powodzenia na testach :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Próbuję się wypromować. Pomożesz? http://dangerous-love-bieber-rose.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  21. Dziękuję za ten rozdział. Strasznie się ciesz ze udało ci sie go dodać :)
    Oczywiście jak zwykle było ciekawie. Ciesze się ze jednak poszła na ten bal. Ciekawe czy Justin oklamie Veronice czy powie prawdę, ze ona to Chadler.

    OdpowiedzUsuń
  22. Omg ,.... świetny rozdział . :) dziękuję wam że tłumaczycie te opowiadanie <3 mam nadzieję że nowy rozdział będzie w piątek :* !!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  23. Powodzenia na egzaminach !!!!!

    OdpowiedzUsuń
  24. Swietny rozdzial ! Czekam na nowy :*
    Powodzenia , ja tez pisze po swietach :)

    OdpowiedzUsuń
  25. trzymam kciuki za Ciebie na egzaminach :D rozdział asjkfakfgak jak zawsze oby następy byl w piątek już nie moge sie doczekac aww

    OdpowiedzUsuń
  26. uyruydgudeydrsesh

    OdpowiedzUsuń
  27. ciekawe czy pojda sie pierzyc haha

    OdpowiedzUsuń
  28. omg jak ja to kocham etdkhfhfsdsf będzie sie działo ♥

    OdpowiedzUsuń
  29. Cudo jdxjnddnndnsdn
    @believeyoucanx3

    OdpowiedzUsuń
  30. cudowny rozdział już nie mogę się doczekać co wydarzy się dalej ;)

    OdpowiedzUsuń
  31. ja też mam egzaminy :( powodzenia kotek ♥

    OdpowiedzUsuń
  32. Cudowny rozdział ! Czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  33. świetny rozdział. *kaszle* Veronica suka *kaszle* :)) czekam na następny i powodzenia na egzaminach! ilysm x

    OdpowiedzUsuń
  34. kocham <3
    jak ja nienawidzę Veronici :////////////////
    Trey... hmmm.. ciekawe w jaki sposób "namiesza" ?? hahah
    no i... kurcze jak ja uwielbiam Chandler i Justina RAZEM! <3

    (POWODZENIA NA EGZAMINACH! :*)

    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  35. Justin and Chandler ♥.♥
    Czy tylko mnie denerwuje jak Victoria nazywa Justina ?
    Dziękuje za rozdział ;)
    Czekam na następny.
    Ojj Trey nie ładnie tak podrywać Chandler :D
    Pozdrawiam i życzę powodzenia na egzaminach ;*

    P.S. Mam nadzieję że się nie stresujesz egzaminami bo ja nie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  36. Jeju najlepszy fanfiction jaki do tej pory czytałam *.*

    OdpowiedzUsuń
  37. Uwielbiam sceny Justina i Chandler! Są nieziemskie. Robicie kawał niesamowicie dobrej roboty tłumacząc to opowiadanie. Trzymam za Was kciuki i czekam na następny wpis.

    www.love-choice.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  38. powodzenia w tłumaczeniu następnego rozdziału XD

    OdpowiedzUsuń
  39. świetny rozdział!
    jezu ta scena w której Justin mówi po francusku lekfldsfkds<3

    OdpowiedzUsuń
  40. świetny, powodzenia na egzaminach ♥

    OdpowiedzUsuń
  41. Jeju, to jest genialne ♡ i powodzenia na egzaminach słońce ;)

    OdpowiedzUsuń
  42. japierdole, zaparło mi dech w piersiach :O nie moge się oderwać od komputera !

    OdpowiedzUsuń
  43. Jeju świetny :33

    OdpowiedzUsuń
  44. Kocham ten blog

    OdpowiedzUsuń