31. "That's some creepy ass shit there, dude."

Chandler

     - Nienawidzę Cię.
     - Właśnie, że nie.
     - Tak, nienawidzę cię.
     - Nie wydaje mi się.
     - Pomyśl raz jeszcze.
     - No dalej Chand, to nie jest tak, jakbyś nie była do tego przyzwyczajona. Poza tym, kochasz mnie. – wywróciłam oczami, wydychając głęboko powietrze, zanim chwyciłam Lindę za rękę i wyprowadziłam ją ze schowka woźnego. Oczy wszystkich zwróciły się na nas i zaczęły się szepty.
     Dzisiaj rano, obudziliśmy się z Justinem dzięki Lindzie, skaczącej po nas i krzyczącej, abyśmy się obudzili. To był najgorszy poranek mojego życia, ponieważ zaraz po tym wymamrotała, że Chace i ona są znowu razem. Nie udało jej się wytłumaczyć dlaczego, ale wiedziałam że coś było nie tak z nią i Ryan’em. Byli razem tylko przez ile, dwa dni? Co mogło pójść nie tak w ciągu dwóch dni? Justin założył, że to wszystko jest winą Ryan’a. Skomentował to tym, że Ryan nie potrafi trzymać kutasa w gaciach, ale moim zdaniem, to była wina Lindy. Mam na myśli to, czy ją poznaliście? Według mnie ona jest zbyt kontrolująca.
     Rezultatem tego, jest to, że Chace i Linda są znowu razem, a cała szkoła już o tym wie, oh i powodem, dlaczego mi pomogła wczoraj, było to, aby pokazać, że ona i Chace naprawdę są znowu razem. Nie byłaby w stanie tego zrobić bez Chace’a.
Szliśmy korytarzem, moja ręka opierała się na jej ramieniu, kiedy spoczęły na nas oczy wszystkich. Linda opracowała plan, w którym oboje schowałyśmy się w schowku woźnego, aż zadzwoni dzwonek, więc mogłyśmy wyjść i pozwolić wyobraźniom innych dziko zaszaleć. Spędziłam tam ten cały czas, powtarzając w kółko i w kółko, jak bardzo jej nienawidzę.
     - Zamierzasz mi powiedzieć, co zaszło między tobą a Ryanem? – zapytałam, opierając się o ścianę, kiedy inni uczniowie nas mijali. Linda skorzystała z okazji, owijając ręce wokół mojej talii i oparła głowę na moim ramieniu. To było straszne, jak czułam się całkowicie komfortowo w tej pozycji. Pierwsze kilka razy były dziwne i naprawdę niekomfortowe, ale Linda była moją ‘dziewczyną’ przez długi czas, więc byłam już teraz do tego przyzwyczajona i wygląda na to, że Linda tak samo.
     - Dobra! – zajęczała, wiedząc że i tak skończy, mówiąc mi o tym. – Natknęłam się na niego i pierdoloną Lorene Hales. – cholera, Justin miał rację. Ten chłopak staje się zbyt kokieteryjny, kiedy ma rację i przysięgam będzie o tym mówić bez konieca. Wróciłam do rzeczywistości przez małe łkanie, które opuściło usta Lindy. Zajęczałam, nie będąc w stanie, patrzeć na nią w takim stanie, moje serce było złamane.
     - Jesteś dla niego zbyt dobra-
     - Nie praw mi ‘Jesteś dla niego zbyt dobra’ gadki. Nie chcę tego. Chcę zemsty. Chcę, aby ten skurwysyn wiedział, co traci. – nie musiała tego mówić. To było oczywiste. Musiałam jej pomóc. Zauważyła wyraz mojej twarzy i wywróciła oczami.
     - Spokojnie jedyną rzeczą, która będzie potrzebna to jej telefon. – jej telefon? Co do cholery zaplanowała ta szalona suka?
     - Spotkaj się ze mną po szkole w moim pokoju. – powiedziała dosyć głośno. Z mrugnięciem oka, musnęła moja usta i odeszła, kołysając biodrami z lewej strony na prawdą. Uśmiechnęłam się cwaniacko, pamiętając pierwszy raz, gdy się spotkałyśmy. Podeszła w moim kierunku tak bardzo pewna siebie. To jest coś, co mnie bardzo rozbawia. Nigdy nie sądziłam, że ta dziewczyna będzie odgrywać wielką rolę w moim życiu tutaj w Stratford Sky.
     - Co tam Chace, słyszałem, że znowu wróciłeś do pierdolonej Lindy. – chłopak uśmiechnął się złośliwie. – Miło! – mówiąc to, poklepał mnie po ramieniu i odszedł, nawet nie pozwalając mi powiedzieć słowa. W każdym razie kto to do cholery był?
     Rozglądając się w około, zaczęłam szukać Justina. Było też wiele plotek, że staliśmy się praktycznie braćmi z powodu mojej siostry. Mówiąc o mnie, wszyscy w tej dziwnej szkole zastanawiają się kim jestem i jak wyglądam. Wszyscy chcą zobaczyć dziewczynę, która owinęła sobie tyłek Justina Bieber’a wokół palca. On uważa to za irytujące, jak wszyscy chcą wiedzieć kim jestem, ale mi się to wydaje zabawne.
     - Yo Chace, tutaj jesteś mały przyjacielu. Na co kurwa czekasz, chodź do klasy. – Justin zawarczał żartobliwie, owijając rękę wokół mojej szyi po męsku.
     - Wyglądasz dzisiaj gorąco. Właściwie, codziennie wyglądasz gorąco. – wyszeptał mi do ucha tak, że tylko ja mogłam to usłyszeć. Wywróciłam na niego oczyma.
     - Wyglądam jak facet, Justin. – przypomniałam mu.
     - Nie, wyglądasz jak moja dziewczyna, która wygląda gorąco w męskich ubraniach. – kłócił się.
     - Nie jestem twoją dziewczyną, jestem chłopakiem Lindy. – Justin uniósł dobrze idealnie równe brwi i starał się tłumić w sobie śmiech.
     - Ta dziewczyna jest czymś innym. Czemu po prostu nie pójdzie płakać i wyładowywać się na innych, jak robią wszystkie dziewczyny? Nie, ona musi zająć się jakimś złośliwym spiskiem, by się zemścić i do tego wszystkiego wciąga cię w to. – to była prawda, co mówił, ale nie znał Lindy, tak jak ja znałam.
     - To jest jej sposób płakania i wyładowywania się na innych, Justin. – czuję, jakby zemsta była jej sposobem dawaniu upustu bólu. Justin na to po prostu wzruszył ramionami, mamrocząc coś o tym, jak on to nigdy nie zrozumie kobiet, na co zachichotałam. Udaliśmy się na zajęcia, popędzając dzień, dostając wiele upomnień o nachodzących testach na ogromnej ilości moich zajęć. Świetnie, muszę się teraz uczyć.
     Lunch był wypełniony niezręcznością, bijącą od Ryana i Lindy, która ogromnie przesadziła ze związkiem ze mną.
     Całowała mnie co każdą sekundę, kiedy tylko mogła, włączyła się w rozmowę, która była tylko o mnie i naprawdę chciałabym móc ją kopnąć…kopnąć ją w twarz. Wszyscy oprócz Ryana wiedzieli, że zachowywała się zbyt oczywiście. To było nie do uwierzenia jak Ryan mógł poczuć się zazdrosny, kiedy to wszystko było wyraźnie odegrane. Całowanie nie było rzeczą, którą się przejmowałam. Nie byłam homofobem, a Justin widocznie czerpał przyjemność z obściskiwania się jego dziewczyny z inną dziewczyną, ale nie wszyscy tak to widzieli. Wkrótce, wszyscy zaczęli porównywać nas to królików, które nie mogą się kontrolować, a ja naprawdę nie chcę być nazywana królikiem z powodu Lindy. Jeśli coś, chciałabym być tak nazywana z powodu Justina.
     Kiedy przerwa na lunch się skończyła, wszyscy poszli swoimi ścieżkami, ale nie najpierw Ryan rzucił niebezpieczne spojrzenie na nas…nią…mnie!
     Kiedy dotarłam na wychowanie do życia w rodzinie, mogłam przysiąc, że moje usta były opuchnięte. Linda poważnie próbowała mnie zabić. To, albo próbowała, abym sama się zabiła.
     Usiadłam obok Justina, posyłając mu ciepły uśmiech, zanim zaczęła się lekcja. Naprawę, tak bardzo się za nim stęskniłam w ciągu tego dnia i to było beznadziejne, że moje usta są atakowane przez Lindę co sekundę, a nie dostałam nawet jednego buziaka od Justina przez cały dzień.
     - Pocałuj mnie. – powiedziałam bezgłośnie, wydymając wargi. On zrobił to samo, a jego oczy zawędrowały na moje usta.
     - Nie możemy teraz. Później, obiecuję. – wyszeptał w odpowiedzi, przez co wydymałam wargi jeszcze bardziej. To było tak frustrujące. Potrzebowałam go. Chciałam go w tej chwili, ale nie mogłam go mieć.
     - W porządku panie i panowie, nie czuję się dzisiaj dobrze, więc to będzie luźny dzień. Puszczę wam film, który tłumaczy proces rozmnażania się i zanim któryś z was idiotów zapyta, nie, nie ma scen seksualnych. Zaczyna się kiedy sperma trafia do ciała kobiety. – skończyła tłumaczyć ale ja po prostu chciałam, aby się zamknęła i zgasiła światła. Wszyscy wiemy, co się dzieje, gdy uprawiamy seks bez zabezpieczeń.
     Wieczność później, zgasiła światła.
     Justin odwrócił się, by spojrzeć na mnie z zadowolonym z siebie uśmiechem na twarzy. Chodził mu po głowie ten sam plan, co mi. Z jednym ostatnim spojrzeniem na panią Green i resztę uczniów -którzy byli tak bardzo zapatrzeni w film- chwycił moje usta w swoje, upewniając się, by nie narobić żadnego hałasu, czy cokolwiek. Walczyłam z nie wydaniem z siebie jęku, kiedy poczułam delikatne pulchne usta na swoich. Przyzwyczaiłam się do posiadania go dla siebie przez cały dzień. Nie mogłam znieść nie całowania go tak długo. Oderwaliśmy się od siebie, rozglądając się wokół, by zobaczyć, czy ktoś nas widział, ale było czysto. Położyłam głowę na ławce, kiedy Justin przysunął się bliżej mnie. Trochę zbyt blisko dla ‘kolesi’, którzy byli tylko przyjaciółmi. Zaczął składać pocałunki wzdłuż mojej szyi, a jego ręka owinęła się wokół mojej talii, pocierając moje prawe udo. Wywróciłam oczami, robiąc wszystko co w mojej mocy, by nie zajęczeć, kiedy poczułam jego mokre pocałunki na szyi. Od czasu do czasu jego zęby drasnęły moją wrażliwą skórę, tylko po to, by potem ją lekko skubnąć i wszystko po to, żeby doprowadzić mnie do szaleństwa. Frustrował mnie tak bardzo. On zawsze musi mi to tutaj robić, kiedy wiedział, że nie mogliśmy nic z tym zrobić. I najgorsze w tym jest to, że po tej lekcji muszę się spotkać z Lindą, więc nie spędzimy nawet trochę czasu sami.
     - Stęskniłem się za tobą dzisiaj tak bardzo. Nienawidzę nie trzymać cię w swoich ramionach, nie czuć twojej ciepłej skóry na mojej, nie dotykać cię, nie czuć jak drżysz, kiedy sprawiam, że dobrze się czujesz. – jego ręka wędrowała po mojej wewnętrznej stronie uda, tak blisko mojej kobiecości. Potarł mnie, sprawiając, że zadrżałam zupełnie tak, jak powiedział. – Yeah, właśnie tak.
     - W porządku, możesz przestać teraz. – wydyszałam, wywracając oczami w podświadomości, kiedy poczułam jego usta na mojej skroni.
     - Czemu? Nikt na nas nie patrzy.
     - Justin, poważnie, przestań. – w rzeczywistości, nie chciałam, aby przestał, ale to moje ciało płatało mi figle. Uwielbiałam, kiedy mnie dotykał, ale czas i miejsce były prawie nie za dobre. Byłam nieco zawiedziona, kiedy Justin podniósł dłonie w górę na znak poddania się, a swoją uwagę zwrócił na film. Uniosłam brwi w dezorientacji. Przysięgam, sądziłam, że będzie nalegać. Zwróciłam też swoją uwagę na film, starając się z wszystkich sił uważnie słuchać, ale nawet nie minęło pięć minut, kiedy poczułam usta Justina tuż na moim uchu.
     - Nie masz pojęcia, jak bardzo chcę cię pochylić nad tą ławką i pieprzyć do nieprzytomności. – zaparłam dech ze zdziwienia.
     - Chcę sunąć ustami po każdym calu twojego ciała, całując cię przez całą drogę do tej ciasnej cipki. – przerwał, - I sunąć językiem wzdłuż twojej szparki o tak. – końcówka jego języka znalazła się na mojej szyi i mogłam poczuć jak sunie w górę i w dół mojej szyji, od czasu do czasu wirował w kółkach po moim słabym punkcie. Zacisnęłam biodra, a moje kobiecość nagle stała się zbyt ciepła. – Cholera i później wezmę tą twoją pulchną cipkę do ust i będę ssał o tak. – jego usta owinęły się wokół płatka mojego usta, a jego zęby ugryzły je wystarczająco mocno, bym wywróciła oczami w podświadomości, ale wystarczające delikatnie, abym chciała, żeby to właściwie była moja łechtaczka.
     - Proszę Justin. – błagałam. Czemu on to robił? Czy to z powodu, co zrobiłam w jego aucie? Cokolwiek to było, nie chciałam, abym przestał.
     - Proszę Justin o co, kochanie? Proszę pieprz moją cipkę? Proszę wyliż mnie? Co chcesz kochanie? Dam Ci to z przyjemnością. – chciałam jego. Wilgoć pomiędzy moimi nogami zaczęła być niesamowicie niekomfortowa. Zaczęłam się wiercić, mój oddech przyśpieszył do tego stopnia, że trudno mi było złapać dech. Odsunęłam się od Justina, akurat w czasie, kiedy pani Green spojrzała na klasę.
     - Czy dwie osoby mogą wyświadczyć mi przysługę i wziąć te pudełka do-
     - Zrobimy to! – Justin krzyknął, nawet nie pozwalając jej dokończyć zdania. Nauczycielka zwróciła uwagę na Justina, na twarzy miała znaczące spojrzenie. Zatrzymała film, zanim powiedziała coś innego.
     - Oczywiście, że zgłosiłbyś się na ochotnika jako pierwszy panie Bieber. – popatrzyła gniewnie.
     - Nie widzę nikogo innego chętnego pani Green. – posłał jej ten sławny złośliwy uśmieszek, rozglądając się po klasie, wyzywając kogoś chłodnym spojrzeniem, aby się zgłosił. Nikt się nie zgłosił. Uśmiechnął się jeszcze raz złośliwie. – Wiedziałem, że nikt się nie zgłosi. – wstał i chwycił jedno z pudełek, a swoją uwagę zwrócił na mnie. – Dalej mały przyjacielu, weź drugie pudełko. – wywróciłam oczami na scenę, którą spowodował.
     - Przysięgam, jeśli usłyszę, że wasza dwójka spowodowała jakieś kłopoty, osobiście się upewnię, że oboje zostaniecie ciężko ukarani. – powiedziała stanowczo.
     - Aw proszę panią, pani Green, czy myśli pani, że ktoś taki, jak Chace spowodowałby jakieś kłopoty? – Justin zachichotał. Pani Green pomyślała przez sekundę.
     - Przypuszczam, że masz rację, więc kara spadnie tylko na twoje barki. – splunęła. Wow, ona naprawdę nie lubi Justina, ale wygląda na to, że to go nie speszyło, ponieważ uśmiechnął się złośliwie i puścił do niej oko. Z gniewnym spojrzeniem od pani Green, Justin i ja wyszliśmy z sali -drugie pudełko było teraz w moich rękach-, oboje odetchnęliśmy z ulgi.
     - Nawet Ci nie powiedziała, gdzie mamy zanieść te pudełka. – skomentowałam, widząc, że nie miałam pojęcia, gdzie zmierzaliśmy.
     - Do biblioteki.  – odpowiedział łagodnie.
     Resztę drogi szliśmy w ciszy, żadne z nas nie mówiło o tym, co robiliśmy zaledwie kilka minut temu. Niestety, wciąż czułam się niekomfortowo pomiędzy nogami i wciąż mogłam poczuć wilgoć spływającą mi do majtek. Kiedy kontynuowaliśmy chód, zatrzymaliśmy się przed jedną z sławniejszych bibliotek w budynku. Wierzę, że to była główna, a kiedy Justin przekręcił klamkę w drzwiach, było zamknięte. Tak, zdecydowanie główna. Nie byłam w tej części budynku, przez co dokładnie sobie uświadomiłam jak wielka jest ta szkoła.
     Justin wyjął klucze z kieszeni. Uniosłam brwi, nie pamiętając, żeby pani Green dała mu kiedykolwiek parę kluczy.
     - Były w pudełku. – odpowiedział na moje niewypowiedziane pytanie. Skinęłam głową, wchodząc do środka, kiedy włożył dobrze klucze i otworzył drzwi.
     - Wow! – wypuściłam powietrze. Ten pokój był ogromny! Były tutaj stosy i stosy książek, wszędzie, gdzie się odwróciłeś. Szafki na książki ustawione były w kolejności w rzędach, każde z nich wypełnione do maksimum cienkimi książkami.
     Justin zachichotał, znajdując coś zabawnego w mojej reakcji.
     - Jej sekcja pokoju musi być gdzieś tutaj. Szukaj sekcji G, ponieważ jej nazwisko to Green. – chodziliśmy wokół pokoju, szukając litery G.
     - A…B…B…C…C…C…C…D. – śpiewał, Justin, kiedy chodził wzdłuż rzędów, rozglądając się jak zagubiony szczeniaczek. Poszłam przed niego i zaczęłam sama szukać.
     - E…E…E…F…F…F…F...F-
     - Ah i tutaj jest G. – usłyszałam krzyk Justin z rzędu przede mną. Wywróciłam oczami, uświadamiając, że byłam zaangażowana w mały konkurs, o którym nie wiedział, kto znajdzie pierwszy literę G. On wygrał. – Więc, po prostu położymy je tutaj na stos? – Nie wiedziałam, czy pytał mnie, czy mówił do siebie.
     - Myślę, że chciałaby, żebyśmy je posegregowali. – wyraziłam swoją opinię. Justin przytaknął, zabierając mi pudełko, które nie było tak ciężkie w porównaniu do jego. Rzadko wysilałam się po drodze tutaj.
     Zaczęliśmy segregować książki, tak szybko, jak tylko we dwójkę mogliśmy.
     - Strasznie tutaj gorąco. – poskarżyłam się, wachlując się ręką. Justin przestudiował mnie wzrokiem, a jego oczy wylądowały na mojej wielkiej bluzie.
     - Zdejmij to. – nie miał na myśli nic nieprzyzwoitego. On tylko sugerował rozwiązanie, ale był z tym mały problem.
     - Nie mam pod tym żadnej koszulki. – przerwał pracę, a jego wzrok utknął na moim zakrytym ciele. Przeanalizował to, co powiedziałam i kilka sekund później przejechał językiem od górnej wargi do dolnej, następnie jego usta ułożyły się w figlarnym uśmiechu. Jego oczy się powiększyły, książki w jego ręku trafiły z powrotem do pudełka, a on ruszył w moim kierunku, zderzając swoje ciało z moim.
     - Kolejny powód, żeby to zdjąć. – wyszeptał mi do ucha. Nie dając mi nawet sekundy na odpowiedź, jego ręce zdążyły już ściągnąć bluzę przez moją głowę. Zamiast dreszczy, poczułam silny powiew powietrza przepływający przez moje ciało. Westchnęłam z ulgą, miło witając chłodne powietrze. – O wiele lepiej. – odetchnął, opierając czoło o moje, jego nos pocierał się o mój, a jego usta były tylko centymetry dalej od moich. Jego ręce natychmiast zawędrowały na moje biodra, dobrze wykonując swoją robotę, wywoływały na moim ciele gęsią skórkę. Wróciły moje pragnienia, moje własne ręce przejęły mój umysł, kiedy ściągnęłam przez głowę jego niebieską koszulkę, następnie owijając ręce wokół jego szyi. Ten prosty gest sprawił, że nasze ciała złączyły się razem, a niski pomruk uciekł z moich ust, gdy nasza skóra skontaktowała się ze sobą, wysyłając nam ciepłe uczucie.
     - Pocałuj mnie. – powtórzyłam. Jego usta -wciąż centymetry od moich- zadrgały. Przybliżając się bliżej, mogłam poczuć jego słodki oddech na moich ustach. Zanim to wiedziałam, wziął je pomiędzy swoje, powoli zaczynając mnie całować. Kiedy oboje zatraciliśmy się w pocałunku, przyśpieszyliśmy, zaczęliśmy bardziej siebie pragnąć, jego ręce tworzyły koliste znaki na moich plecach, natomiast ja przebiegałam palcami w dół jego klatki.
     Zbyt szybko naszym płucom zaczęło brakować powietrza, co zmusiło nas do odsunięcia się od siebie. Spojrzeliśmy na swoje oczy, żadne z nas się nie odezwało i po minucie zdawało się, że coś kliknęło, wysyłając naszą samokontrolę za drzwi, nasze usta ponownie się ze sobą złączyły, a ja podskoczyłam, owijając nogi wokół jego bioder. Będąc w tej pozycji, czułam się jak w domu. Justin popchnął nas do jednego z regałów, teraz jego usta zaatakowały odsłoniętą klatkę piersiową. Warknęłam, moje biodra poruszyły się, tęskniąc za wszelkiego rodzaju napięciem.
     Justin zdał sobie sprawę, o co prosiłam, więc uklęknął ze mną wciąż owiniętą wokół niego i delikatnie położył mnie na podłodze, przez co znajdował się teraz nade mną. Westchnęłam, czując przez jego dżinsy wybrzuszenie pocierające o moje udo. Decydując się wyciągnąć go z cierpienia, zaczęłam ściągać jego dżinsy, odpinając je tak szybko, jak tylko mogłam. Napięcie. To było wszystko, co chodziło mi teraz po głowie. Potrzebowałam potarcia, aby usatysfakcjonować moje napięcie seksualne.
     Miał to samo pragnienie, zaczął zdejmować moje dżinsy, rzucając je w jakiś kąt sali. Po chwili jego biodra były naprzeciwko moich, mogłam go teraz poczuć o wiele bliżej. Jęknęłam z przyjemności jaką mi dawał mimo, że nawet się jeszcze nie ruszył.
     - Kurwa, jesteś taka piękna skarbie. Mógłbym słuchać twoich jęków cały dzień i nigdy bym się tym nie znudził. – wyszeptał w moje usta. Oboje pociliśmy się przez żar naszych ciał, który tworzyliśmy i całe to napięcie seksualne unoszące się w powietrzu. Pchnął biodrami, pocieranie jego penisa wokół mojej spuchniętej łechtaczki sprawiało, że wyginałam głowę w tą i z powrotem w jego kierunku.
     - Ahh, Boże. – jęknęłam.
     - Kurwa mała, dokładnie tak. Właśnie tak jęcz, kochanie. – zaczął pocierać naszymi biodrami razem ze zwiększoną siłą, a nasze jęki stawały się głośniejsze i głośniejsze. Zacisnęłam razem zęby, zamykając oczy w punkcie, gdzie mogłam zobaczyć gwiazdy, powstrzymując się od głośnego jęku, który domagał się opuścić moje usta. Po kilku kolejnych minutach pocierania, to stawało się dla mnie niewystarczające. Potrzebowałam, pragnęłam więcej i jedyną rzeczą, która pozostała mu do zrobienia, było wejście we mnie.
     - Proszę Justin. – wyszeptałam. – Potrzebuję Cię w środku. – zatrzymał swoje ruchy, żeby na mnie spojrzeć. Jego oczy były ciemne, dzikie, wypełnione pragnieniem... pożądaniem. I kiedy spojrzałam na niego, widziałam w jego oczach odbicie moich własnych. Był tak wpatrzony, że nie zauważył, jak go zepchnęłam z siebie, żeby usiąść na nim okrakiem. Zaczęłam całować jego szczękę, zaczynając od podbródka, aż do jego ucha.
     - Pieprz mnie Justin. Tak bardzo potrzebuję Cię w środku mnie, proszę. – błagałam. Z jego klatki dobiegł niski pomruk, sygnalizujący, że usłyszał moje słowa. Czekałam aż coś powie, ale pozostał w ciszy. Instynktownie zaczęłam odrywać się od niego, żeby sprawdzić co się stało, kiedy poczułam jak łapie mnie w pasie i w jednym, szybkim momencie znów byłam pod nim. Jego ręka zjechała do moich majtek, zdejmując je ze mnie jednym, ostrym pociągnięciem, przez co jęknęłam, czując delikatny ból. Zanim się zorientowałam, jego bokserki były również ściągnięte. Mój oddech przyśpieszył. To jest to. Stracę swoje dziewictwo. W bibliotece, ale z chłopakiem, którego tak bardzo kochałam, chłopakiem, którego tak bardzo teraz pożądałam.
     - Kurwa, jesteś tak cholernie mokra. Jesteś gotowa na mojego kutasa, prawda skarbie? – jego nieprzyzwoita gadka zawsze wysyła mnie na nową planetę. Warknęłam w satysfakcji. Usytuował się przy moim wejściu, powoli wsuwając go wewnątrz, rozciągając mnie. Syknęłam z bólu na nieznane mi dotąd uczucie.
     - Gotowa, skarb- – zadzwonił dzwonek, zaskakując nas obojga. Zamilkliśmy, gdy usłyszeliśmy korytarze wypełnione uczniami, świętującymi koniec lekcji. To było dla mnie uderzenie z rzeczywistością. Zamrugałam i rozejrzałam się wokół, zanim spuściłam wzrok, na to co Justin miał zamiar zrobić. Moje twarz poczerwieniała, a mój umysł zaczął jaśniej analizować tą sytuacje. Miałam stracić dziewictwo w bibliotece. Jak mogłam być tak nieodpowiedzialna? Wyraźnie nie tak wyobrażałam sobie mój pierwszy raz, ale moje pragnienie go zwyciężyło nad zdrowym rozsądkiem.
     - Powinniśmy się ubrać, szybko. Jakiś nauczyciel może tu zaraz wejść. – powiedział, wyciągając kawałek penisa, który był we mnie i szukając naszych ubrań. Ubraliśmy się w ciszy, ale oczywiście tak szybko, jak tylko mogliśmy. Kiedy byliśmy już całkowicie ubrani, a moja czapka wróciła na moją głowę -ponieważ w jakiś sposób, bez mojej wiedzy musiała spaść- zaczęłam wychodzić z sali, ale zostałam nagle zatrzymana przez samego Justina.
     - Straciłem kontrolę. Nigdy jeszcze tak nie straciłem kontroli, ale uwierz mi, nie chciałem, żebyś straciła swoje dziewictwo w ten sposób, kochanie. Bardzo Cię przepraszam. Nie myślałem trzeźwo. Proszę, nie bądź na mnie zła. Nienawidzę, kiedy jesteś na mnie zła. – zmarszczyłam twarz w zdezorientowaniu. Myślał, że byłam na niego zła?
     - Justin, do tanga trzeba dwojga i to oczywiste, że oboje straciliśmy kontrolę. Nie bierz winy na siebie. Też nie myślałam, poza tym to ja poprosiłam Cię, żebyś... żebyś.. uh-
     - Pieprzył Cię? – uśmiechnął się. Moje policzki zaczerwieniły się w zażenowaniu. Jak mogłam być tak próżna, żeby powiedzieć coś takiego. – Kochanie, pragnę tego. Cholernie bardzo, ale najpierw, chcę się z tobą kochać. Chcę sprawić, że podczas twojego pierwszego razu poczujesz się najpiękniejszym człowiekiem chodzącym po ziemi. Chcę, żebyśmy oboje doświadczyli, jak to jest uprawiać miłość. Nigdy wcześniej się z nikim nie kochałem. Będziesz moją pierwszą, moja najdroższa. – delikatnie pocałował mnie w czoło. Moje serce zakuło mnie na jego słowa. To oczywiste, że w przeszłości Justin był aktywnie seksualnym facetem, ale kiedy sam powiedział, że będę pierwszą z którą będzie uprawiał miłość, moje serce się rozgrzało. Wziął w ręce dwa pudełka, sugerując, żebyśmy wrócili z nimi do klasy poinformować panią Green, że zadanie zostało wykonane.
     Po wyjściu z klasy z Justinem, zdecydowałam się wziąć prysznic, zanim pójdę do Lindy. Cokolwiek planowała, byłam pewna, że mogło to poczekać. Wzięłam prysznic pierwsza, a potem też Justin zdecydował się go wziąć. Przebrałam się za Chace'a, ponieważ wiedziałam, że to co planowała włączało Chace'a, a nie Chandler.
     Po tym jak Justin wziął prysznic, ruszyłam do pokoju Lindy, nie zadając sobie nawet trudu, żeby zapukać, po prostu tam wtargnęłam. To było jak mój drugi pokój. Nie było potrzeby pukać. Linda uśmiechnęła się, gdy tylko mnie zobaczyła.
     - Okej, więc nagramy film, w którym ty i ja się pieprzymy i wyślemy go do wszystkich w szkole. – pisnęła, przechodząc od razu do rzeczy. Uniosłam brew, czy to serio był jej najlepszy pomysł? I czemu do cholery pomyślała o czymś jak to, po tym co właśnie doświadczyłam parę minut temu. Warknęła sfrustrowanie.
     - Wiem, że to najgorszy pomysł, jaki kiedykolwiek w życiu miałam, ale jesteś takim świętoszkiem, nie mogę ciągle myśleć o tym, czy czujesz się komfortowo, czy nie! – wrzasnęła, rzucając telefonem na środek pokoju, w czasie gdy Sydney weszła do pokoju. Ja z drugiej strony, śmiałam się do siebie, że nazwała mnie świętoszkiem. Przed tym rokiem szkolnym, zgodziłabym się z nią. Byłam świętoszkiem, ale to wszystko zmieniło się kiedy poznałam ją i Justina. Zrobiłam już wszystko, co sądziłam, że było złe. Narkotyki, kontakty seksualne, kłamanie, próbowanie nowych rzeczy, takich jak całowanie dziewczyny.
     - Powiedz mi, że to nie był mój telefon.
     - To nie był twój telefon. – Linda powtórzyła monotonnym głosem.
     - Gówno prawda, suko! – Sydney krzyknęła, biegnąc, aby zaopiekować się jej stłuczonym telefonem.
     Robiłam co najlepsze, żeby zapomnieć o moim drugim problemie i o tym, co działo się z Justinem, skupiłam całą moją uwagę na Lindzie, unosząc brew w jej stronę. Prawdziwa Linda miałaby wyjebane, jeśli przyłapałaby Ryana'a na seksie z inną dziewczyną. Prawdziwa Linda zaśmiałaby się, nie obchodziłoby to tak jej.
     - DOBRA! Podkochiwałam się w nim od pierwszego roku, zanim zdarzyło mi się to całe gówno. Jesteś teraz szczęśliwa?
     - Czy to wszystko przez to, że odkryliśmy, że Ryan pieprzy kogoś innego? – wtrąciła się Sydney.
     - Byłaś z nią?
     - Yeah, miałyśmy odwiedzić chłopaków i cóż weszła tam, gdy robili to na pieska*.
     - Zamknij się Sydney! – warknęła Linda, rzucając w Sydney pierwszą rzeczą, jaką miała po ręką, co okazało się poduszkom. Wow, jak niebezpiecznie.
     - Spójrz, on jest facetem, a wszyscy faceci to idioci -tak Chandler, włączając Justina. – wydęłam wargę. Justin jest idiotą, ale jest moim idiotą.
     - Wiem, ale kochałam się w nim od pierwszego roku i jest jedynym facetem, którego nigdy nie odważyłam się uwieść i AHHHHHHHHHH! Tak bardzo go nienawidzę! – sekundy później, kolejny telefon latał po pokoju, ale tym razem, należał do niej.
     - Po co to całe zamieszanie? – i przyszedł Justin. Oczy Lindy się zwęziły.
     - Uhh, naprawdę przepraszam. – nie, nie przeprasza. – Ale jesteś ostatnią osobą, którą chcę teraz oglądać. Więc, mógłbyś wrócić do swojego małego przyjaciela i czy mógłbyś proszę dać mu w twarz? Z dopiskiem "Całusy, Linda." – Justin zerknął na mnie, nie wiedząc dokładnie, co zrobić.
     - To nie moja wina, że nie umie kontrolować swojego kutasa.
     - Mógłbyś choć przez chwilę przestać latać za dupą Chandler i zostawić nas same? Jeezu, jesteś gorszy niż Trey! – moja szczęka uderzyła o podłogę, kiedy Linda to powiedziała, ale Justin zachował równowagę.
     - Gorszy niż Trey? Ostatnim razem jak sprawdzałem, to nie ja ją uderzyłem, ani żadną inną kobietę i ostatnim razem jak sprawdzałem, to nie mój kutas pieprzył jakąś inną laskę od tyłu. – milczałam, nie chcąc stanąć po żadnej ze stron. Linda była moją przyjaciółką, ale Justin był moim chłopakiem i nie chciałam nikogo zmartwić. Linda oczywiście miała w zanadrzu pełno argumentów, odkąd trafił w jej czuły punkt.
     - Okej, robi się trochę niezręcznie, więc... kto chce lody? – odezwała się Sydney. Nikt nie odpowiedział, pozostała tylko ta niezręczna cisza. Justin i Linda stali tam i rzucali sobie mordercze spojrzenia.
     - Ja-ja-ja myślę, że lody to dobry pomysł. – skomentowałam, gdy nikt inny tego nie zrobił. – Zjedzmy lody, ludzie. – mogłam usłyszeć to w swoim głosie. Byłam zdenerwowana, ale czemu miałam nie być? Ta dwójka patrzyła się na siebie, jakby chciała zabić się nawzajem.
     Podeszłam do drzwi i otworzyłam je, na czas, żeby Veronica szła w tą stronę, kołysząc swoimi biodrami. Zamiast puszczenia mi zalotnego oczka, zatrzymała się i zrobiła kilka kroków do tyłu, aby na mnie popatrzeć. Jej twarz wyrażała czyste zdezorientowanie.
     - Przysięgam, że przed chwilą widziałam Cię na dole. – teraz to było moja kolej na dezorientacje. O czym ona do cholery mówiła?
     - O czym ty mówisz? Byłem tutaj cały czas? – uniosła palec i zaczęła kiwać nim tuż przede mną.
     - Nie, nie, nie, Chace. Mogę być wszystkim, ale nie wariatką. Przed chwilą widziałam Cię na dole. Przysięgam. Nawet skomplementowałam twoją fryzurę -przy okazji, naprawdę powinieneś przestać nosić te głupie czapki. Twoje włosy są bardzo seksowne i delikatne. – mrugnęła, kontynuując chód do przodu, prawdopodobnie do jej pokoju.
     Ta rozmowa przyciągnęła uwagę innych w środku, wszyscy patrzyli na mnie zupełnie oniemieli.
     - Nie mam pojęcia, o czym ona mówiła. – powiedziałam im.
     - Prawdopodobnie powinniśmy pójść i się dowiedzieć. – powiedziała Sydney. Każdy się zgodził, po czym ruszyliśmy do stołówki. O czym ona do cholery mówiła? Byłam na górze cały czas. Prawda? I co miała na myśli, mówiąc o moich włosach? Nigdy nie odkrywałam moich włosów, z prostej przyczyny, że to zdradziłoby mój sekret.
     Drogę do stołówki odbyliśmy w ciszy, kiedy miałam już tam wejść, moje oczy wylądowały na znanej mi osobie. Moje szczęka opadła na podłogę, a moje serce przyśpieszyło. Jak do cholery on się tutaj dostał? Ale ważniejsze, po co do cholery on tutaj jest?
     - Cholera- – zaczęła Sydney.
     - Jasna. – powiedziała Linda.
     - Wyglądacie- – ponownie zaczęła Sydney.
     - Identycznie. – wyszeptał Justin.
     - To jakieś straszne gówno, ludzie. – krzyknęła Linda.
     I jak na zawołanie, mój brat Andrew odwrócił się do nas, a jego twarz się zagotowała, sekundy po tym jak mnie zobaczył.
_________________________
* jeśli ktoś nie zczaił, to innymi słowa Ryan z tą laską uprawiał seks w pozycji na pieska, jeśli ktoś zainteresowany coś więcej na ten temat, to google.
     Zaskoczeni? Przyjechał Andrew, który nie ma żadnego pojęcia o Chace'ie. Jak myślicie, Chandler mu powie? I jak podobała się scena w bibliotece? Haha, dużo osób pytała się nas na asku, kiedy Chandler straci dziewictwo, ale jak sami widzicie, nie straciła go jeszcze. Niestety trafiła mi się do tłumaczenia druga część rozdziału i nigdy więcej takich scen do tłumaczenia, to była masakra. Ogółem rozdział jest naprawdę spory, co myślicie o Lindzie i jej zemście i oczywiście o nagłym zwrocie akcji przez brata Chandler?
     Co do rozdziałów napisałam już w informacji, został nam jeden, ale nie wiemy kiedy go dodamy, mamy wakacje, pamiętajcie to. Póki co kończymy z dodawaniem w piątek, bo nie mamy co dodawać, żeby się tego trzymać, dodamy 32 w wolnym czasie, nie wiem dokładnie kiedy, bo sama też trochę będę wyjeżdżać i nie będę miała internetu, ale dodamy na pewno, niestety na 33 będziemy musieli sobie poczekać, aż autorka ją doda. To tyle, mam nadzieję, że rozdział się podobał, następny dodaje Justyna :)