13. "I don't see what's the big deal on me seeing you naked."

     Nie było mowy, aby moje ciało jakoś zareagowało, a mój umysł przejął kontrolę w sytuacji takiej, jak ta. Byłam sparaliżowana, nie poruszałam się, nie mówiąc już o odpowiedzeniu.
     - Pośpiesz się i ubierz! – powiedział Justin, chwytając swoją koszulkę i zakładając ją na siebie, zanim stanął, by skonfrontować się z kobietą. Zaczęłam naciągać na siebie spodnie, czując się niewygodnie przez mokrą bieliznę.
     - Jak mogę Ci pomóc ma'am? – Justin zapytał kobietę w bardzo grzeczny sposób. Ja szukałam wtedy swojej koszulki, a kiedy już ją znalazłam, zarzuciłam ją na siebie przez głowę, tak szybko, jak tylko mogłam.
     - Mój syn słyszał jakieś krzyki pochodzące stąd. Chciałam się po prostu upewnić, że wszystko jest w porządku. – jej głos był zaniepokojony, zmartwiony, mogłam dostrzec, jak naciągała szyję, by zobaczyć z kim był Justin. Biorąc to za wskazówkę, by się pokazać, wstałam, by stanąć za Justin'em. Nagle otworzyła szeroko oczy, uświadamiając sobie, co właśnie miało miejsce.
     - Naprawdę przepraszamy, jeśli przestraszyliśmy Twoje dziecko. Po prostu bawiliśmy się. – mały chłopczyk stał za swoją matką, oplatając ręce wokół jej nogi, patrzył na nas w przerażeniu pomieszanym z niewinnością. Justin spuścił wzrok na małego chłopczyka, a słodki uśmiech pojawił się na jego twarzy.
     - Bardzo przepraszamy mały mężczyzno. Nie chcieliśmy Cię wystraszyć. – zagruchał do chłopca w dziecięcy sposób. To było przeurocze, jeśli chcecie mnie zapytać. Chłopczyk odpuścił i wysłał uśmiech w kierunku Justin'a, skrywając się jeszcze bardziej za jego matką. Z drugiej strony, wyrazowi twarzy kobiety było daleko do tego.
     - Co robiliście? – wiedziała. Wiedziała, co robiliśmy. To było wypisane na jej twarzy. Sposób, w jaki uniosła brew w naszym kierunku, opierała prawą rękę na swoim biodrze, przeniosła ciężar ciała na prawą stopę, dawał nam oceniające spojrzenie. Zażenowanie stało się dla mnie zbyt wielkie do wytrzymania. Policzki oblał ciemny czerwony rumieniec, a ręce zaczęły się trząść na myśl, że pomyślała o mnie, że jestem jakąś typową dziwką. Nie popatrzyłabym się na nią bez schowania głowy ze wstydu. Zanurzyłam twarz w ramionach Justin'a, chowając się przed sceną, rozgrywającą się tuż przede mną.
     - Co masz na myśli, pytając co robiliśmy? – kobieta uniosła brew, dają Justin'owi spojrzenie ‘Chłopcze, nie jestem głupia’. Justin trwał w graniu głupiego, działając kobiecie na nerwy, co można było zauważyć, gdy potakiwała agresywnie lewą stopą o ziemię.
     - Chłopcze, mogę zadzwonić na policję w tej chwili za to! Oboje z was dobrze wie, co robiliście! – otworzyłam szeroko oczy, a moje serce przyśpieszyło na wzmiankę o policji. Moim pierwszym odruchem było błaganie tej kobiety, aby nigdzie nie dzwoniła. Zażenowanie, przez które bym przeszła, byłoby zbyt wielkim. Moje instynkty były zupełnie inne niż Justin'a, oceniając po tym, jak zakpił i potrząsnął głową w szyderczy sposób.
     - Pozwól mi dobrze zrozumieć. Masz zamiar zadzwonić na policję za to, że dobrze się bawiłem z moją dziewczyną? – moje serce zaczęło szybciej bić, gdy przedstawił mnie jako swoją dziewczynę, ale oczywiście musiałam zejść na ziemię, ponieważ to wszystko było tylko grą z jego strony.
     - Podejdźcie tu oboje i powiedzcie mi swoje imiona – nakazała, jakby była naszą matką. Ramiona Justin'a się napięły, nie poruszał się.
     - Po co Pani je? Do czego Pani ich potrzebuje? – kobieta zaczęła grzebać w swojej torebce w poszukiwaniu czegoś. Wiedziałam bez pytania, że chciała zadzwonić to policję.
     - Chcę znać Wasze imiona, teraz!  - zawarczała cierpko na nas. Spojrzałam na Justin'a, a strach przejął kontrolę nad moim ciałem. Justin zaciskał i rozluźniał swoją szczękę. Był wściekły, ale nic nie mogliśmy zrobić, by zmienić zdanie kobiety. Mieliśmy zostać zgłoszeni na policję.
     - Steven, - wymamrotał. – Steven Lockwood. – powtórzył. Chwycił mnie za rękę i pomógł mi zejść z placu zabaw.
     - Upewnię się, że oboje dostaniecie surową karę za to! – zaczęła naciskać przyciski na swoim telefonie, który wyglądał tanio. Gdy przyłożyła go do ucha, zaczęła dzwonić.
     - Na trzy, uciekasz. – Justin wymamrotał pod nosem, dzięki czemu tylko ja mogłam go usłyszeć. Odwróciłam głowę do niego. Był szalony, nie ma w tym wątpliwości. Jak może oczekiwać ode mnie tego, abym uciekła, zamiast stawić czoło błędu? Kobieta odwróciła się w innym kierunku na kilka sekund. Justin chwycił mnie w tali, popychając mnie naprzód, krzyknął ‘Trzy!’ bez żadnego protestowania zaczęłam biec najszybciej jak potrafiłam z Justin'em przy boku. Kobieta zaczęła wrzeszczeć na nas, rozkazując nam, abyśmy się zatrzymali i wrócili do niej. Oczywiście nie przestaliśmy biec, zanim nie minęliśmy mostu i byliśmy przed samochodem. Ponieważ mały chłopczyk trzymał się jej nogi, nie była wstanie biec za szybko. Justin otworzył samochód, oboje chwyciliśmy niedbale klamkę i weszliśmy do środka. Nie miałam nawet szansy zamknąć całkowicie drzwi, ponieważ Justin już odjeżdżał. Adrenalina krążyła w mojej krwi, dając mi najgorsze uczucie w dole brzucha.
     Kiedy wiedziałam, że byliśmy daleko i nikt nas nie śledził, oparłam głowę na siedzeniu, zrelaksowałam swoje mięśnie, a mój oddech był trochę mniej niekontrolowany, nie przez ucieczkę, którą odbyliśmy, ale przez pośpiech, który obecnie doświadczałam. Mogłam poczuć jak adrenalina opuszczała moje ciało, zastępując ją lękiem z podekscytowaniem. Jak minęło trochę czasu, a mój umysł zrozumiał, że byliśmy zupełnie bezpieczni, zaśmiałam się. Najpierw mały, nieszkodliwy chichot zmienił się w głośny śmiech, który spowodował, że chwyciłam się mocno za brzuch, by załagodzić ból. Nie było sensu zaprzeczać, jak śmieszna była ta cała sytuacja. Późniejszy efekt adrenaliny był niesamowity. Justin zaczął się śmiać ze mną, a nasz śmiech rozchodził się po całym aucie.
     - Skąd do diabła wytrzasnąłeś Steven'a Lockwood'a? – zapytałam między napadami śmiechu. Zaczął się uspokajać, by być w stanie mi odpowiedzieć. Obserwowałam go, gdy borykał się ze sobą, trzymając się za brzuch, gdy chciał się uspokoić się na parę sekund, zanim nie wybuchnął śmiechem ponownie. Odwrócił się do mnie raz jeszcze, będąc w stanie wykrztusić słowo. – Jakiś dzieciak, którego nienawidziłem, w pierwej klasie. Wkurzył mnie i wciąż go nie lubię. – od razu poczułam się źle dla tego biednego dzieciaka. Przeszedł na złą stronę Justin'a siedem lat temu i wciąż płacił za to cenę.
     - Przypomnij mi, abym nigdy nie przeszła na twoją złą stronę. – zachichotałam. Justin odwrócił się do mnie, posyłając mi uśmiech, który ukazywał jego perfekcyjne, białe, proste zęby.
     - Nigdy nie dostaniesz się na moją złą stronę, nawet gdybyś próbowała. – nie musiałam patrzeć w lustro, by wiedzieć, że się zarumieniłam. Uczucie ciepła na policzku było bardzo zauważalne.
     - Gdzie idziemy teraz? – zapytał Justin, odwracając się, by spojrzeć na drogę. Potrząsnęłam głową. Nie chciałam iść nigdzie. Chciałam się wrócić, pójść pod prysznic, ponieważ potrzebowałam jednego od zaraz.
     - Możemy po prostu wrócić? Mam już dość buntu jak na jeden dzień. – naprawdę zaskoczyło mnie, jak wiele zasad złamaliśmy dzisiaj i wszystko dzięki Justin'owi. Skłamałam policji, poszłam do parku, zamiast iść do szkoły, także robiłam nieodpowiednie rzeczy w tym parku. Nigdy naprawdę nie wierzyłam matce, kiedy mówiła, że bycie wokół złych ludzi wpłynie na mnie w zły sposób, ale teraz wiem, że nie mówiła nic innego oprócz prawdy. Justin i Linda byli najgorszymi wzorami do naśladowania, jakie mogłam wybrać, ale doświadczyłam z nimi rzeczy, których nigdy nie przeżyłabym będąc w domu. Czasem jest dobrze być innym, niż tym, kim jestem ja, taka jaką mnie zmusiła matka, abym była. Moje myśli zostały przerwane przez Justin’a, który zgasił silnik auta.
      Rozejrzałam się wokół, by zobaczyć budynek szkoły tuż przede mną. Weszliśmy do niego, wtykając nasze głowy do środku, by zobaczyć, gdzie dokładnie była sekretarka. Nie było jej tam, więc pobiegliśmy do windy, przyciskając szybko guzik.
     -  Skąd wracacie? – wygląda na to, że dzisiejszy dzień jest dniem, w którym zostajemy złapaniu na wszystkim, co robimy. Justin i ja wymieniliśmy spojrzenie, zanim on wyszedł na przód, składając ręce razem.
     - Poszliśmy do biblioteki. – wskazał na kompletnie inny, przeciwny kierunek zlokalizowania biblioteki.
     - Biblioteka została zamknięta z powodu budowy na ten tydzień. – uniosła brew, a uśmieszek pojawił się na jej ustach, cicho świętując, że złapała Justin'a Bieber'a na gorącym uczynku.
     - Bardzo dziękuję za tą informację. Docenilibyśmy ją wcześniej, zanim przeszliśmy całą drogę tam. Jeśli nie zauważyłaś, nie wzięliśmy windy. – zadrwił. Zachwyciłam się tym, jak dobry był w radzeniu sobie w sytuacjach jak ta, pod presją. Ja nie jestem taka, nie bez dostania ataku nerwowego.
     - Ogłosiliśmy my to wszystkim w zeszłym tygodniu. – założyła ręce nie piersi, posyłając mu wyzywające spojrzenie.
     - To słodkie, że myślałaś, że obecnie słucham ogłoszeń,  Lucy. – zaczął chichotać do siebie w szyderczy sposób. Sekretarka, której na imię było Lucy, zacisnęła szczękę, a jej oczy zmieniły kolor z ciemnego odcienia na czerwony. Jej oczy wędrowały ze mnie na Justin'a kilkanaście razy, zanim ostatecznie wylądowały na mnie. Zwężyła je, jakby próbowała przypomnieć sobie skąd mnie kojarzy.
     - Kim jesteś? Nigdy Cię tu nie widziałam i wierz mi, kiedy mówię, że znam każdego ze studentów. – splunęła. Spojrzałam w dół na siebie, zauważając, że nie przebrałam się za Chace'a.
     - Wiesz, mam prawo zadzwonić na policję, od kiedy nachodzisz na nasz budynek. – otworzyłam szeroko usta, nie bardzo wiedząc co powiedzieć, ale niedługo po tym wtrącił się Justin.
     - Ona jest siostrą Chace'a, Lucy. Dostała od Hawkins'a pozwolenie, by zostać tu z Lindą. Jestem pewny, że słyszałaś o wszystkim, co stało się biednej Sydney. – teraz winda zamknęła się i odjechała, więc Justin przycisnął przycisk raz jeszcze, omijając rozmowę jednym prostym czynem.
     - W porządku, po prostu zadzwonię do dyrektora Hawkins'a i sama się go o to zapytam. – jeśli to zrobi, mam nadzieję, że najgorsze co mogą zrobić, to wywalić mnie ze szkoły. Naprawdę nie chcę stawiać czoła ponownie policji. Nie ma sensu zaprzeczać temu, że ta kobieta nie gardzi Justin'em. Mogę to zobaczyć w jej oczach, sposób w jaki na niego spogląda. Ona była dla mnie taka słodka, kiedy przyszłam, by zadzwonić do swoich rodziców, musi po prostu coś mieć prostu do Justin'a.
     - Mogłabyś to zrobić. – przerwał, idąc w jej kierunku i pochylił się nad jej biurkiem. – i zaryzykować faktem, że będzie krzyczeć na ciebie za dzwonienie do niego, kiedy ma wolne od pracy. Oboje wiemy, jak mocno odreagowuje przerwanie mu czasu z rodziną. – Justin zaczął się rozglądać w poszukiwaniu nieznanego przedmiotu. – Czy nie jest 18 godzina? Z pewnością je obiad w tej chwili, oh wiem to z osobistego doświadczenia, że nie przeszkadzasz mu, kiedy ma obiad rodzinny. Dzwonienie do niego po coś tak głupiego i bezsensownego jak to, cóż, za to może wylać cię natychmiast. – nie mogłam zobaczyć tego, ale ten skurwysyn uśmiechał się głupio. Nie musiałam tego zobaczyć, po prostu wiedziałam.
     - Więc dalej, idź, bądź moim przewidywaniem. Zadzwoń do niego, powiedz mu coś, co już wie. – Lucy zaczęła się denerwować, a jej polce poruszały się w nienaturalny sposób. Justin posłał jej czarujący uśmiech, ten który zapierał mi dech w piersiach. Wyglądało na to, że działało to na nią, sprawiając że była jeszcze bardziej zdenerwowana. Uniosłam brew na nią. Była chuda. Mała talia, płaski brzuch, była młoda. Jej okulary sprawiały, że wyglądała jeszcze bardziej kujonowato, ale też w tym samym czasie atrakcyjnie. Moim zdaniem, była niczym innym poza kościami.
     - W porządku Justin, dobranoc. – pożegnała go, obchodząc biurko wokół, by usiąść na swoim miejscu. Justin skinął w jej kierunku, zanim podszedł do mnie. Raz jeszcze, musieliśmy przycisnąć przycisk windy, odkąd tyle to nam zajęło. Kiedy drzwi się otworzyły, oboje weszliśmy do środka i kiedy się zamykały, Justin puścił oczko sekretarce, co wyglądało słodko. Ja z drugiej strony wypuściłam oddech, który nawet nie wiem że trzymałam. Justin zaczął się śmiać, chwytając mnie w talii i uderzając swoimi ustami o moje. Ja oczywiście oddałam pocałunek.
     - Powinienem być aktorem. – powiedział, kiedy oderwaliśmy się od siebie. Wywróciłam oczami na niego, odpychając go akurat wtedy, gdy drzwi się otworzyły.
     - Cóż, pilnie potrzebuję prysznica. – powiedziałam idąc wzdłuż korytarza, ale wcześniej rozglądnęłam się po wszystkich kierunkach, by zobaczyć czy ktoś nas przypadkiem nie podglądał. Weszliśmy do naszego pokoju bezpieczni od kogokolwiek, kto mógł mnie zobaczyć jako Chandler.
     - Nie masz nic przeciwko, jeśli dołączę? – potrząsnęłam głową, udając się w kierunku łazienki, ale zanim mogłam zrobić krok do przodu, moje plecy były już naprzeciwko Justin'a. Jego usta zaatakowały mój policzek, tworząc głośny śmiech, który łaskotał moje ucho, kiedy skutecznie całował. Zaczęłam wyrywać się z jego silnego uścisku, ale na marne... Nie mogłam oprzeć się zachichotaniu, aż przestał i odwróciłam się, by na niego spojrzeć.
     - Obiecuję, że będę grzeczny. – wydął wargi. Zachichotałam głośno.
     - Nawet w ty to nie wierzysz, Justin! – stał zamurowany przez kilka sekund, zanim skinął głową w poddaniu się. Popchnął mnie delikatnie na ścianę, nasze klatki piersiowe były tak blisko, mogłam poczuć wibrację w jego klatce piersiowej, kiedy zamruczał głośno. Jego usta znalazły drogę powrotną do mojej skóry, nie gryząc czy podgryzając ją, tylko mnie po prostu całował, w górę i w dół mojej szyi. Jego usta były takie miękkie, a on sam zachowywał się delikatnie.
     - Nie umiem trzymać rąk z dala od Ciebie. – owinęłam ramię wokół jego szyi, przerzucając włosy do tyłu, a następnie odchyliłam głowę, aby dać mu więcej przestrzeni.
który nawet nie wiem że trzymałam.
     - Muszę wziąć prysznic, Justin. – jedyne, co poczułam to kiwnięcie jego głowy w górę i w dół, ale potem odciągnął mnie do ściany i poprowadził w stronę łazienki. Justin praktycznie musiał mnie tam nieść, odkąd wyrywałam się do tyłu, a on nie chciał mnie puścić.
     - Nie, Justin, nie wchodzisz ze mną pod prysznic. – powtórzyłam, wiedząc, że jego zamiarem było wziąć kąpiel razem ze mną. Na twarzy Justin'a pojawił się figlarny uśmiech, kiedy kiwnął głową.
     - W porządku skarbie, idź wziąć prysznic. – całując mnie po raz ostatni, szybko opuścił łazienkę, zostawiając mnie samą. Pokręciłam głową, ale uśmiech, który gościł na mojej twarzy, wciąż nie znikał.
     Zdjęłam ubrania, wcześniej upewniając się, że drzwi są zamknięte. Wchodząc pod prysznic, szybko umyłam całe moje ciało, zabierając od siebie całe to uczucie brudu. W między czasie, kiedy byłam już całkowicie czysta, wyłączyłam wodę i zaczęłam rozglądać się za swoim ręcznikiem. Nigdzie go nie widziałam. Przeskanowałam łazienkę, szukając czegoś, czegokolwiek, czym mogłabym zakryć swoje ciało, ale nie znalazłam nic. Teraz wiem, czemu Justin cały czas się uśmiechał i łatwo zaakceptował moją prośbę, brania prysznica bez niego.
     - Justin! – wrzasnęłam. Mogłam usłyszeć ruchy jego stóp depczących po podłodze, gdy coraz bardziej zbliżał się do drzwi.
     - Yeah? – parsknął. Słyszałam jego śmiech, próbował go opanować, ale najwidoczniej niekoniecznie mu to wychodziło.
     - Gdzie do cholery jest mój ręcznik! – nie mógł już wytrzymać, parsknął głośnym śmiechem, a ja wiedziałam, że miał przez to problemy z oddychaniem, ale mnie to tak nie bawiło.
     - Zapomniałem Ci powiedzieć, że przyszła tu wcześniej pokojówka, żeby zabrać nasze brudne rzeczy i wyprać je! – warknęłam, rozgniewana. Nie miałam nawet okazji wziąć ze sobą czystych ciuchów. Właśnie
tak głupia jestem.
     - Myślę, że będziesz tak musiała stąd wyjść. – zachichotał. Pokręciłam głową, zapominając, że nie był w stanie tego zobaczyć. Wolę tu gnić, niż wyjść stąd nago, żeby mnie zobaczył. Niepewność przejęła nade mną kontrolę, jeszcze bardziej zachęcając mnie, żeby się stąd wydostać.
     - Nie mam zamiaru wyjść stąd naga, Justin. Nie, kiedy ty tu jesteś. – zapadła chwilowa cisza, ale w końcu usłyszałam, jak chichoczę sam do siebie.
     - Skarbie, pieprzyłem Cię moim palcem, aż do orgazmu. Myślę, że wyjście nago jest dla Ciebie bezpieczne. – za każdym razem, kiedy nazywa mnie skarbem, mam motyle w brzuchu, ale mówiąc mi nieodpowiednie rzeczy jak te, sprawia gęsią skórkę na całym moim ciele i ból w mojej prywatnej części.
     - Justin, proszę wyjdź z pokoju! – nie odpowiedział mi nic, ale usłyszałam jak odchodzi od drzwi łazienki. Przysłuchiwałam się bardziej, czekając na jakąkolwiek wskazówkę, że już wyszedł. Drzwi otworzyły się, następnie zamykając. Poczekałam chwilę dłużej, żeby upewnić, czy wciąż był w pokoju, ale nie usłyszałam nic. Podeszłam do drzwi, przyciskając do nich swoje ucho.
     - Justin? – zawołałam go. Nikt nie odpowiadał. Powoli odblokowałam drzwi, modląc się, żeby go tu nie było. Nieustająca cisza dała mi pewność siebie, żeby otworzyć drzwi i wyjść. Z mojego punktu widzenia, nigdzie go nie było, ale tak szybko, jak postawiłam pierwszy krok, poczułam, jak chwycił mnie w talii, strasząc mnie w cholerę. Wydałam z siebie głośny krzyk, ale szybko został przerwany przez rękę Justin'a na mojej buzi.
     - To ja kochanie. To tylko ja. – zapewnił mnie. Wywróciłam oczami, desperacko próbując oderwać się od niego, aby się czymś zakryć. Puścił mnie. Moim pierwszym miejscem do ukrycia była łazienka, ale Justin zablokował wejście, przez co musiałam chwycić pościel i zawinąć się wokół mojego ciała.
     - Nie jesteś zabawny Justin. Ani trochę! – warknęłam, zaciskając pościel.
     - Naprawdę nie wiem, co jest takiego strasznego w widzeniu Ciebie nagiej. – usiadłam na łóżku, woda kapała z moich mokrych włosów brudząc jednocześnie pościel i łóżko.
     - Nie wiem, ja po prostu... – zamarłam, nie wiedząc co dokładnie powiedzieć. Justin położył się na łóżku obok mnie, rozciągając swoje całe ciało. Siedzieliśmy w ciszy parę minut, nie wiedząc co powiedzieć. Ta cisza nie była niezręczna, ale nie lubiłam mieć z nim takich momentów ciszy. Lubiłam rozmawiać, poznając go z sekundy na sekundę. Popatrzyłam na niego, a jego oczy były zamknięte, oddychał równomiernie, tak jakby w każdej minucie mógł usnąć. Poprawiając pościel na moim ciele, położyłam się obok niego, jego ciało odwróciło się w moją stronę, a jego ramiona natychmiast oplątały się wokół mnie.
     - Jesteś cholernie perfekcyjna. – powiedział, chowając twarz w mojej szyi. Uśmiech wkradł mi się na twarz. Byłam perfekcyjna? Oczywiście nie, ale on sprawiał, że tak się czułam. Sprawia, że czuję się pożądana, pragnięta, to było coś, co zawsze chciałam poczuć, ale naprawdę o tym nie wiedziałam. Myślami powróciłam do parku, zanim przerwała nam tamta kobieta. To coś, co moja matka nazwałaby błędem, nawet grzechem, żałujesz błędów, grzechów, ale nie mogłam wyobrazić sobie żałowanie tego, co spotkało mnie z Justin'em.
     - O czym myślisz? – zapytał.
     - O dzisiaj... w parku. – odsunął się od mojej szyi, jego oczy napotkały moje, a jego ręka odgarnęła włosy z mojej twarzy.
     - Teraz powiedz mi, jaki był twój pierwszy orgazm? – jego ręka powędrowała do moich odkrytych nóg, prowadząc ją ku górze, w między czasie pieszcząc moją gładką skórę. W tym momencie to była dosyć niezręczna rozmowa, pokręciłam głową, pragnąc zmienić temat. To doświadczenie było niesamowite, było czymś nowym, czymś, co chciałam poczuć znowu, ale nie mogłam mu o tym powiedzieć. Przyznanie tego było zbyt krępujące dla takiej osoby, jak ja. Ale on wciąż chciał odpowiedzi, więc zamiast odpowiedzi, pocałowałam go z pasją. Przez pocałunek dałam mu zdać, że nigdy w życiu nie czułam nic lepszego. Pocałunek stał się bardziej żywy, a żadne z nas nie chciało skończyć.
     - Yeah, myślę, że musimy przestać, zanim stracę kontrolę. – powędrował wzrokiem na swoje krocze, a moje oczy za nim. Miał wzwód. Przez cały ten czas myślałam tylko o sobie, ani razu nie biorąc pod uwagę, że nie otrzymał nic w zamian. Również chciałam sprawić, że poczuję się dobrze, ale po prostu nie wiedziałam jak. Nie chciałam, żeby to mnie powstrzymało, oczywiście Justin pomógłby mi, wyjaśniając, czego chce. Moja ręka zadrżała, kiedy dotarłam do jego wybrzuszenia, chwytając je.
     Justin głośno jęknął, odchylając głowę do tyłu. Jego dłoń chwyciła mnie mocno, a jego oddech stał się niespokojny. Jego reakcja zwiększyła moją pewność siebie, wykręcając od niego rękę, zaczęłam rozpinać rozporek jego dżinsów, zdejmując je.
     - Chandler, co do... – przerwał, przez głośny huk w drzwi. Nasze głowy odwróciły się w kierunku drzwi. Sz​ybko z niego zeszłam, przebiegając przez pokój, próbując się ubrać. Nie obchodziło mnie dłużej, czy Justin zobaczy mnie nagą, tak czy inaczej ubrałam się w mniej niż minutę.
     - Justin stary, tu Trey... o pierdolić to. – z tym zdaniem drzwi się otworzyły, Trey wszedł do środka, a jego oczy wylądowały na mnie, niezgrabnie stojącej na środku pokoju. Następnie przeniósł wzrok na Justin'a, a potem z powrotem na mnie.
     - Zgaduję, że ty jesteś Chandler, siostra Chace'a. – stwierdził. Pokiwałam głową, drapiąc się w tył głowy w nerwowym nawyku.
     - Wiem, że przerwałem wam coś, ale Justin twoja dziewcz.. uh Veronica, jest w naszym pokoju, wypytując nas o gówna. Powiedziała, że szukała Cię tu, ale nie było Cię tutaj i teraz widzę dlaczego. – Justin wzruszył ramionami.
     - I mam się tym przejmować, bo...? – Trey wciągnął powietrze, a jego wzrok po raz kolejny wylądował
na mnie w niezręcznym manewrze.
     - Mówiła coś, że macie się spotkać wieczorem.. stary, po prostu wywal ją z naszego pokoju. Jest irytująca, jak cholera dla mnie i dla Marcosa. – Justin westchnął, podniósł się z łóżka, ruszając po pokoju, przygotowując się do wyjścia. Trey znów popatrzył na mnie, studiując moje wszystkie fizyczne cechy, rzucając Justin'owi zatwierdzające spojrzenie.
     - Więc Chandler, jestem Trey. – wyciągnął do mnie rękę, którą następnie uścisnęłam.
     - Gdzie jest twój brat? – zapytał. Otworzyłam usta, ale szybko je zamknęłam, aby przemyśleć dokładnie to, co mam powiedzieć.
     - Jest z Lindą. – skinął głową w potwierdzeniu. Chciał coś jeszcze powiedzieć, ale wyprzedził go Justin.
     - Możesz już iść. Niedługo się spotkamy. – Trey spojrzał na Justin'a figlarnie piorunującym spojrzeniem.
     - Miło było Cię poznać, Chandler. Twój brat i ja jesteśmy świetnymi przyjaciółmi, mam nadzieję, że będę widział Cię tu częściej. – po tym, wyszedł. Miałam na ustach fałszywy uśmiech, aż do zamknięcia drzwi.Wtedy wybuchnęłam.
     - Twój brat i ja jesteśmy świetnymi przyjaciółmi. – zacytowałam go męskim głosem.
     - Co za pieprzony kłamca! – Justin zachichotał, całując mnie w czoło.
     - Zaraz wracam, muszę wyrzucić śmieci. – drobny chichot wydobył się z moich ust, kiedy kierował się do drzwi. Znając Veronice, pozbycie się jej zajmie mu dłużej, niż tylko sekundę, więc zdecydowałam się poszukać Lindy, odkąd nie miałam szansy zobaczyć się z nią, gdy opuszczała szpital. Przeszłam całą drogę do jej pokoju, ukrywając się, kiedy zobaczyłam kogokolwiek na korytarzu, upewniając się, że nikt mnie nie zobaczył. Podeszłam do jej drzwi, nie zadając sobie trudu, żeby zapukać, odkąd bywałam tu niezliczoną ilość razy.
     - Linda, muszę powiedzieć Ci coś ważnego! – zamknęłam za sobą drzwi, a moje oczy zlustrowały pokój, znajdując ją na podłodze z kolanami przyciśniętymi do jej piersi ze łzami spływającymi po jej twarzy.
     - Linda, co się stało? – spojrzała na mnie, trzymając w ręku białą kartkę papieru. Nie powiedziała ani słowa, tylko wyciągnęła rękę w moim kierunku, abym mogła ją złapać. Przeskanowałam tekst znajdujący się na kartce, automatycznie wzdychając. Co takiego?

_________________________
     Przepraszam, przepraszam i przepraszam za opóźnienie, nie zdążyłyśmy sprawdzić na czas, a ja musiałam wyjść na dłużej z domu. Mam nadzieję, że rozumiecie i się nie gniewacie :)
     Co do rozdziału to jedno wielkie awww! Zdecydowanie uwielbiam tłumaczyć momenty Justina i Chandler. Spodziewaliście się takiego początku? Justin dobrze się z tego wymigał haha. Jednak po końcówce mogą być mieszane emocje i teraz zaczną się schody, zresztą sami niedługo zobaczycie.
     Następny dodaje Justyna, więc do następnego piątku! :)

45 komentarzy:

  1. kocham <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  2. KOCHAM KOCHAM KOCHAM <33
    CZEKAM NA NN <3 AJDIAJKSDIOASJD / @KlaudiaSwaggg

    OdpowiedzUsuń
  3. Yzhshfsjshhsud kocham tak bardzo mocno

    OdpowiedzUsuń
  4. ygfweufgygfjkeghfyivgf genialne
    naprawdę wspaniałe
    już czekam na następny xx
    @Agnes5542

    OdpowiedzUsuń
  5. Chandler i Justin >>>>> aww są tacy słodcy omg kocham to ff! @Swag_on_Bieebs

    OdpowiedzUsuń
  6. Przez cały tydzień myślałam tylko o tym opowiadaniu. Czekałam aż w końcu pojawi się rozdział i o to jest, jeju xksxkekxidesh.
    To jest świetne!

    love-is-hard-baby.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny rozdział nie mogę doczekać się nowego ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cholera, oni są cudowni ;))))

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny jsnfks czekam a kolejny

    OdpowiedzUsuń
  10. O matko, vo jest z Lindą?! :o Jejku chce już następny rozdział! Kocham <3 :-D

    OdpowiedzUsuń
  11. CO SIE STALO Z LINDA?!?!?!:OOO teraz będzie mnie to meczylo ;/ rozdzial cudowny! Jezu Justin *.* Czekam na kolejny!! / @biebshxz

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny, Justin najlepszy haha :d

    OdpowiedzUsuń
  13. Jezu tak mega to kocham:'')) o mój boże kocham kocham kocham ♡♡♡♡| @maja_shawty

    OdpowiedzUsuń
  14. Jeju !!! Kocham Chandler i Justina <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  16. Room 269 >>>>>>>>>>> inne fanfictions

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny rozdział :) czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  18. XD jcdjckdjnckjn :* Boski!

    OdpowiedzUsuń
  19. Cudowny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  20. Kurwa kocham tn blog! Zaaaaajebisty

    OdpowiedzUsuń
  21. skhfkalhfals awww jezusie to bylo cos ;3

    OdpowiedzUsuń
  22. omfg co tu sie dzieje? dsjfdsfkdfkjdsa jezu jestem od tego uzależniona sdjwnfkjds ♥

    OdpowiedzUsuń
  23. Boski :) Ja chce juz nastepny :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Bomba czkam na nn :
    /@believeyoucanx3

    OdpowiedzUsuń
  25. Jejku, świetny. Jestem ciekawa co takiego było na tej kartce..
    Zdecydowanie z niecierpliwością czekam na kolejny. <3

    www.tlumaczenie-bound.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  26. Dlaczego rozdział kończy się w takim momencie jdsjksds

    OdpowiedzUsuń
  27. Hahhahaa ♥ uwielbiam. Ciekawa jestem co było na papierze
    @ VeronikaMiriam

    OdpowiedzUsuń
  28. omg zakochałam się w tym opowiadaniu. cudowny <3
    czekam na kolejny rozdział. ♥

    OdpowiedzUsuń
  29. Jak można kończyć w takim momencie jak !??? Kc <3

    OdpowiedzUsuń
  30. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  31. Boski czekam na nastempny..

    OdpowiedzUsuń
  32. OMG. Rozdział boski *-* Czekam nn <3
    heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  33. Kolejny świetny rozdział :D Dzięki że mnie informujecie <3 Czekam na nexta ;p

    OdpowiedzUsuń
  34. Co bylo na tej kartce? Ciekawosc mnie zzera
    @idiot_by_idols

    OdpowiedzUsuń
  35. Cudo *.* Czekam już na następny rozdział <33

    OdpowiedzUsuń
  36. A było tak pięknie... no, ale niestety nic nie może trwać wiecznie. Mam nadzieję, że mimo wszystko to się ułoży :)
    Czekam na następny xx

    OdpowiedzUsuń
  37. Tam bardzo kocham ! Chcę już następny! <3

    OdpowiedzUsuń
  38. Cudoooooo . ♥ Mam nadzieje że dodasz dzisiaj 14 : )

    OdpowiedzUsuń
  39. Jezu, ale się pokomplikowało :(
    A już myślałam, że jak Justin dowie się o Chandler to będzie między nimi okej bxbvzhzjsiwjsjzk

    OdpowiedzUsuń