11. "Because I give good sex"

     Zamrugałam oczami, otwierając je, by dostrzec nic innego poza ciemnością. Jedynym światłem, które dochodziło do pokoju, było to, które przedostawało się przez szparę pod drzwiami z korytarza. Naprawdę powinni umieścić jakieś małe okno w tym pokoju. Zaczęłam się przeciągać, kiedy zostałam zatrzymana przez wielkie ramię owinięte wokół mnie. Przypomniały mi się wspomnienia z wczorajszego dnia, zajmujące cały mój umysł. Odwróciłam się na swoją stronę, napotykając bardzo śpiącego Justin’a. To się naprawdę stało. To wszystko się naprawdę stało. Wszystko, co wczoraj się wydarzyło było prawdziwe, to nie było tylko częścią mojej wyobraźni lub snu, który miałam. Sydney była w szpitalu, a Justin, znał mój sekret.
     Spróbowałam wstać z łózka i zacząć dzień, ale szybko uświadomiłam sobie, że moje nogi były splątane z nogami Justin’a. Coś, co sprawiło, że się uśmiechnęłam, ale w tym samym czasie było czymś frustrującym. Za mniej więcej godzinę oboje musieliśmy udać się na zajęcia, a znając go, całą godzinę zajmie mu ułożenie włosów "reprezentacyjnie", jak ma to w zwyczaju określać. Naprawdę nie mam pojęcia, co ma na myśli, ponieważ dla mnie one zawsze wyglądają perfekcyjnie bez tego całego żelu i ustawiania do góry.
     - Justin. – potrząsnęłam go w zamiarze obudzenia go. Nic. Spróbowałam ponownie, w rezultacie otrzymałam jedynie lekki jęk.
     - Justin, obudź się! – zamiast otworzyć oczy, przyciągnął mnie do siebie i trzymając mnie blisko siebie, zanurzył swoją głowę w mojej szyi. Ta pozycja w sumie mi nie przeszkadzała. Jego oddech łaskotał moją szyję, przez co przyjemne mrowienie przeszło przez moje ciało.
     - Justin. – spróbowałam raz jeszcze po raz milionowy. Tym razem, podziało to tak bardzo, że aż wydał z siebie cichy pomruk, zdradzając, że był blisko obudzenia się. Moje usta znajdowały się w idealnej pozycji na jego uchu, tak że wszystko, co mogłam zrobić, to szeptać w nie.
     - Czas się obudzić. – Mogłam poczuć, jak kawałek skóry jego ucha pieścił moje usta, z każdą sylabą, którą wypowiedziałam. Reakcja, którą otrzymałam od niego, było niczym, czego się spodziewałam. Usłyszałam cichy jęk, a jego usta poruszały się po mojej szyi, chwytając małą ilość skóry robił mi małe malinki. Moje usta otworzyły się szeroko, a ręce natychmiastowo odepchnęły go w odpowiedzi. Jak ktoś, kto wciąż jest śpiący, jest w stanie robić takie rzeczy? Wciąż powtarzałam jego imię szeptem, prosząc go, by przestał, ale on wciąż jeździł ustami w dół mojej szyi.
     - Justin, przes.. - wydałam z siebie długi, głośny, niezamierzony jęk w sekundzie, gdy jego usta chwyciły wrażliwą skórę tuż pod moim uchem. Dźwięk, który właśnie wydałam z siebie, tylko pomógł w podnieceniu go jeszcze bardziej. Jego ręka powędrowała na moje zewnętrzne udo, trzymając ją mocno na nim, podczas gdy przesuwał ją w górę z każdym pocałunkiem. To samo uczucie, które doświadczyłam tamtej nocy na dachu znów przeszło przeze mnie. Moje ciało zadrżało z karygodnej przyjemności, którą dostałam od niego. On zawsze wiedział jak pozbawić mój umysł myśli i wpaść w jego ręce jak pudding, ale to co mnie przerażało najbardziej to to, że on wciąż spał, nie wiedząc, że zachowywał się w taki sposób. Teraz leżał na mnie, a jego usta połączone były z moimi, zwiększając poziom ciepła we mnie.
     - Justin, musisz się budzić. – wymamrotałam pomiędzy każdym pocałunkiem. – on potrząsnął swoją głową, zaprzeczając mojej prośbie. Więc mógł mnie usłyszeć? Mógł mnie zrozumieć?
     - Jesteś taka piękna. – wymamrotał, a jego ręce dotarły do moich piersi, jego usta znalazły się na moim brzuchu. Całował mnie wszędzie, jeżdżąc językiem, zostawiał wilgotne miejsca, które przyprawiały mnie o ciarki. Jeśli on serio nie spał, to czemu nie przestawał? Bardziej ważne jest to, czemu ja go nie powstrzymywałam? Jego ręka zaczęła być bardziej ciekawa dołu, pieszcząc każdy cal mojej skóry, aż dotarł to mojej kobiecości i wkładając do niej dwa palce, sprawił, że wygięłam plecy w łuk z przyjemności, którą otrzymałam. Mogłam poczuć soki wyciekające ze mnie w reakcji na jego dotyk.
     - Justin, przestań! – wrzasnęłam, wystarczająco głośno dla każdego, by usłyszał na zewnątrz naszego pokoju. Głośny alarm rozbrzmiał w głośnikach, sprawiając, że Justin zawarczał z irytacji i położył się na plecach na łóżku obok mnie. Moje uszy bolały od tego dźwięku, ale odczułam ulgę, gdy powstrzymało go to od posunięcia się dalej.
     - Kurewsko tego nienawidzę, na kurewskie gówno to robią! Cholera! – dźwięk brzmiał przez następne dobre trzy minuty, zanim się wyłączył. Zostaliśmy w ciszy, a ja podeszłam włączyć światło. Musiałam zmrużyć oczy przez kilka sekund, czekając aż moje oczy przyzwyczają się do światła. Głośnik włączył się, sygnalizując, że ktoś będzie mówić.
     - Uczniowie, bardzo przepraszamy za taką nieuprzejmą pobudkę, ale musieliśmy obudzić was z powodu pewnej wiadomości. Jak wszyscy wiecie, wczoraj odbył się incydent z jedną z waszych koleżanek z klasy. Nasza uczennica, Sydney Burlington, próbowała odebrać sobie życie i jesteśmy zadowoleni ogłaszając, że to przeżyła i nie wyrządziła sobie żadnych szkód po drodze. Ze względu na dochodzenie, nie będzie zajęć dzisiaj ani jutro. Chciałbym również zobaczyć się z panią Lindą Franklin, panem Chace’m Gresyon’em I panem Justin’em Bieber’em w moim biurze za 30 minut. Dziękuję i dobrego dnia uczniowie. Pozostańcie z dala od kłopotów.
     Po tym głośnik się wyłączył, pozostawiając mi świętować fakt, że Sydney przeszła przez to. Ona żyje, ma się dobrze, nic się jej nie stało, wciąż oddycha, wciąż tu jest! Odwróciłam się do Justin’a, który wpatrywał się we mnie intensywnie. Zauważyłam, że jego oczy spoczywały na mojej szyi. Zmarszczyły się w zmieszaniu tego, co się mi stało. Moment później uderzył się ręką w czoło.
     - Przysięgam, myślałem, że to był sen. Chandler, naprawdę przepraszam. Nie wiem, co sobie myślałem. - podniosłam rękę do góry.
     - To nie ma znaczenia, Justin. Słyszałeś go? Ona żyje! Jest bezpieczna. – rzuciłam się na niego, ignorując wszystko co właśnie się stało i po prostu cieszyłam się z faktu, że Sydney wciąż żyła. On również owinął ramiona wokół mnie i trzymał mnie mocno. Kiedy oderwaliśmy się od siebie, musieliśmy zacząć się przygotowywać, ponieważ potrzebowali nas w biurze. Justin wciąż próbował poruszyć to, co się stało, ale ja tylko wzruszyłam ramionami, mówiąc, że to było niczym. Wciąż mi tłumaczył, że czuł się, jakby śnił, sprawiając, że zarumieniłam się na myśl jego śniącemu o mnie. Umyłam zęby i ubrałam się w moje normalne ciuchy jako Chace. Justin zlustrował mnie z góry do dołu, zanim potrząsnął głową i spojrzał z powrotem w lustro.
     - Co? – spytałam, bojąc się tego, jaka może być jego odpowiedź. Odwrócił się, by spojrzeć na mnie znowu, ignorując moje pytanie. Ostatniej nocy, nie rozumiałam, czemu był taki bardzo słodki dla mnie, kiedy się dowiedział. Wyobrażałam sobie, że będzie wściekły i nie będzie ze mną rozmawiał przez cały miesiąc, rozpowiadając całej szkole o tym, ale zamiast tego, trzymał mnie w swoich ramionach i spał ze mną, abym nie miała koszmarów.
     - Po prostu nie mogę uwierzyć, że nie dostrzegłem tego wcześniej. – zachichotał, co nie było za bardzo wiarygodne, zanim skinął głową w kierunku drzwi. Poszliśmy w kierunku windy, klikając strzałkę w dół i czekaliśmy w ciszy. Kiedy już tu dotarła, weszliśmy do niej i przycisnęłam przycisk na pierwsze piętro.
     - Naprawdę, naprawdę, naprawdę przepraszam za poranek. – nagle zwrócił się do mnie. Mały uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Spojrzałam w dół, by to ukryć przed nim. Nigdy nie będę w stanie mu wytłumaczyć, jak się czuję dzięki niemu. Sprawia, że moje ciało reaguje w sposoby, których nie rozumiałam. Sprawia, że tęsknię za jego dotykiem, pragnę jego pocałunków i chcę jego ciało naprzeciwko mojego.
     - Nie martw się. Wiem, że tego żałujesz i wybaczam Ci. Teraz po prostu zapomnijmy, że to się w ogóle stało. – winda się zatrzymała, a drzwi się otworzyły, pozwalając nam obojgu wyjść z niej.
     - Nigdy nie powiedziałem, że tego żałuję. – słowa te miały być słyszalne tylko dla niego, ale też je usłyszałam, uśmiechając się do siebie. Pokonaliśmy naszą drogę do biurka przed nami, gdzie siedziała kobieta w ołówkowej spódnicy i w długiej koszulce z logo szkoły.
     - Pan Greyson. Pan Bieber. – powitała. Więc pamięta mnie, gdy dzwoniłam. – Dyrektor Hawkins was oczekuje. – zaprowadziła nas do biura, ale wcześniej dostrzegłam samochody policyjne zaparkowane na wjeździe. Zaciekawiona weszłam, a wszyscy pracownicy chodzili wokół wymieniając się dokumentami, rozmawiając ze sobą i krzycząc imiona uczniów z drugiego końca pomieszczenia. Kobieta zaprowadziła nas do drzwi, na których pogrubionymi literami pisało ‘Dyrektor Hawkins’. Weszliśmy, a głowy całej czwórki odwróciły się, by na nas spojrzeć.
     - Justin i Chace właśnie przyszli. – Dyrektor Hawkins pokazał nam palcami, by wejść, a kobietę odesłał. Dwoje funkcjonariuszy policji stało za Lindą z notesem w rękach.
     - Witam, jestem dowódca Parker, a to jest mój partner, dowódca Krill, który z waszej dwójki to Chace? – jeden z funkcjonariuszy zapytał, przechodząc prosto do rzeczy. Wyszłam naprzeciw i niezręcznie wskazałam na siebie.
     - Czy to prawda, że byłeś jednym, który domyślił się, co planowała młoda dama? – skinęłam głową do niego. Oboje zaczęli pisać na ich małych notesach, które trzymali w rękach.
     - Czy wiesz może czemu podjęła tą decyzję? Miała może jakieś problemy w domu? Z rodzicami? Ze szkołą? Jej kolegami i koleżankami z klasy? Czy jest cokolwiek, co wiesz, że mogło doprowadzić ją do tego, co chciała popełnić? – moje myśli zawędrowały prosto do zdjęcia i faktu, że Linda rozesłała je. Odwróciła się wokół, a jej oczy błagały mnie, abym nic nie mówiła, ponieważ jeślibym to zrobiła, była by w wielkim konflikcie z prawem za to, co zrobiła. Chciałam, aby cierpiała. Aby poczuła ten ból, który czuła Sydney i aby zapłaciła za to, co zrobiła. Ale nie w ten sposób. Wszyscy jesteśmy ludźmi i popełniamy błędy.
     - Jedyny raz, kiedy z nią rozmawiałem, był wtedy, gdy szukała mojej siostry, Chandler. Zaczęła krzyczeć, że chce umrzeć i że, nienawidzi życia. Następnego dnia zobaczyłem, że płakała, szukałem ją, ale nigdzie jej nie było. Wtedy przypomniałem sobie, jak mówiła o śmierci, pobiegłem do ich pokoju i cóż znaleźliśmy ją – kłamałam. Kłamałam funkcjonariuszowi policji bez zająknięcia się. Upadłam tak nisko. Moje słowa nie wywoływały podejrzenia, a mój oddech nie wiązał się w gardle. Nie stałam się nerwowa. Nawet nie czułam adrenaliny, która przechodziła przeze mnie.
     - A ty, panie Bieber? W jaki sposób się w to zamieszałeś? – zapytał funkcjonariusz. Justin wyszedł na przeciw i wskazał na siebie.
     - Rozmawiałem z Chacem, kiedy wtedy, zupełnie znikąd, on po prostu wybiegł bez słowa. Więc poszedłem za nim. – oboje skinęli głowami pisząc coś. Justin również wiedział jak mądrze skłamać. Żadnego zająknięcia się, w sumie to nawet nie wyglądał nerwowo.
     - Ta Twoja siostra, czy jest możliwość, że coś wie? – w pierwszym odruchu chciałam potrząsnąć głową w zaprzeczeniu, ale to nie byłoby dobre, więc po prostu wzruszyłam ramionami.
     - Gdzie możemy ją znaleźć? – zapytał dowódca Parker. Kiedy chciałam mu odpowiedzieć, dyrektor Hawkins się wtrącił.
     - Rodzice uczennicy powiedzieli mi, że ich dziecko pytało się o dziewczynę o imieniu Chandler. Chciała, aby odwiedziła ją w szpitalu. Znajduje się w Szpitalu Stratforst General. – nie mówię znowu, że moje życie jest wielkim bałaganem. Codziennie przez to przechodzę, a wszystkie moje kłamstwa wiążą się z innymi. Dodając więcej problemów na moje barki.
     - Mogę jej poszukać i powiem jej, aby udała się do szpitala. – zaoferowałam. Oboje oficerowie wymienili długie spojrzenie, debatując ze sobą, czy pozwolić nam iść czy nie. Musieli dostrzec, że nie wyrządziliśmy żadnej krzywdy, ponieważ po prostu skinęli głowami w zgodzie.
      - Spotkamy was tam. Da to nam okazję, by zadać ofierze trochę pytań. – mój uśmiech zniknął z mojej twarzy. Zaczęłam walczyć chęci otworzenia szeroko oczu w przerażeniu i po prostu się zdradzić. Sydney nie miała zielonego pojęcia, że po prostu skłamaliśmy o tym wszystkim i jeśliby weszli do niej pierwsi, pewnie bylibyśmy w dupie.
     - Ale za nim wyjdziemy, panie Hawkins. – oboje zwrócili się do dyrektora. – Chcielibyśmy pomówić z panem. – dowódca Krill spojrzał na nas i szybkim ruchem, poprosił nas, abyśmy wyszli. Żadne z nas się nie sprzeciwiało. Justin i ja wyszliśmy za drzwi z Lindą, idącą tuż za nami. Pokonaliśmy drogę z biura, mijając wszystkie sekretarki, które siedziały w grupie, rozmawiając o tym, co się wczoraj stało. Wszystkie ucichły, kiedy nas tylko zauważyły, ale wróciły do plotkowania od razu, gdy drzwi za nami się zamknęły.
     - Dziękuję Ci bardzo! – Linda rzuciła się na mnie, oplatając ręce wokół mojej szyi. Odwzajemniłam uścisk, ale później delikatnie odsunęłam ją od siebie. Nie skończyłyśmy, jeszcze nie.
     - Nie dziękuj mi teraz, wciąż musimy iść do szpitala i mieć nadzieję, że Sydney nic nie powie, ALE pod jednym warunkiem. – wskazałam palcem na nią. Linda skinęła głową, nie bardzo wiedząc, jaki warunek chciałam jej postawić.
     - Musisz przeprosić ją, przed całą szkołą. – zaczerpnęła powietrze. Jeśli było coś, czego nauczyłam się o Lindzie, to fakt, że miała swoją dumę. Nienawidziła przepraszać ludzi, nienawidziła, kiedy ludzie oceniali jej każdy ruch i nienawidziła pokazywać, że się myliła.
     - W porządku, po prostu wejdę pierwsza, abym mogła z nią porozmawiać. – bez dodatkowego ostrzeżenia, odwróciła się na szpilach i wyszła z budynku z kluczykami do auta w ręce. Kiedy zniknęła z zasięgu wzroku, odwróciłam się, by spojrzeć na Justin’a. Moje oczy zwróciły się na niego, opartego o ścianę obok windy. Posłałam mu mały uśmiech, podczas gdy podchodziłam do niego.
     - Muszę zmienić ciuchy. – wcisnęłam przycisk, by wjechać dwa piętra do góry, do naszego pokoju. Pozostał on w ciszy i posłał lekkie skinięcie. Gdy winda przyjechała, weszliśmy do niej. Czekaliśmy w ciszy, aż drzwi się zamkną, a winda zacznie jechać.
     - Jesteś naprawdę dobra w kłamaniu, prawda? – odwróciłam się, by spojrzeć na niego. Nawet jeśli wyszło to jako pytanie, ton w jakim to powiedział, pokazywał, że był to bardziej zarzut. I to jest to. Na co czekałam od wczoraj. Wyładuje się na mnie w tym momencie.
     - Ja..ja…ja.. – przestałam, by zaczerpnąć oddechu. – wiesz, o czym mówię, Justin, praktyka czyni mistrza. – skinął delikatnie, gotowy by coś powiedzieć, ale przerwało mu to zatrzymująca się winda i drzwi, które się otworzyły. Wyszłam z niej i udałam się drogą na koniec korytarza, gdzie był nasz pokój. Weszłam, idąc w kierunku moich bagaży i wyjęłam je. Był początek września, więc zdecydowałam się wziąć jakieś rurki, zwykłą słodką bluzkę i moje converse’y. Justin wziął kluczki samochodu i czekał, aż zapakuję wszystko to torebki. Przyglądał się mi, chodząc tam i z powrotem bez słowa.
     - Czemu się tak wpatrujesz? – wreszcie zatrzymałam się i go o to zapytałam. Irytował mnie. Jeśli chciał się rzucać i krzyczeć, mógł to zrobić. Czekałam, aż to zrobi. Wiem, że wczoraj nie byłabym w stanie na jakikolwiek argument. To był prawdopodobnie jedyny powód, przez który traktował mnie tak miło i powiedział, że wszystko było okej.
     - Po prostu nie mieści mi się w głowie, jak udało Ci się to zrobić. – zwyczajnie stwierdził. Pokręciłam głową. To nie było tak. Wiedziałam, że coś go gryzło, ale nie chciał mi o tym powiedzieć.
     - Wykrztuś to, Justin. Im szybciej przez to przejdziemy, tym łatwiej będzie nam się spało w nocy. – zmienił pozycję. Jego ramiona skrzyżowane były na piersi, podczas gdy on opierał się o swoją szafkę. Wyprostował się, zaciskając ręce na swojej klatce.
     - To wszystko, co powiedziałaś mi na dachu, było kłamstwem? – zesztywniałam. Oczekiwałam wszystkiego, ale nie tego. Co ma na myśli, pytając się czy to było kłamstwem? Pokręciłam głową. Nie kłamałam go tamtej nocy. Wszystko co wyszło z moich ust, było prawdą. Wszystko co czułam przez rodziców, presja, frustracja, wszystko było prawdą.
     - To był jedyny raz, odkąd przyjechałam do tego miasta, kiedy byłam szczera. – wyszeptałam. Okłamywałam go o byciu facetem cały ten czas, a on najbardziej martwił się, czy okłamałam go tamtej nocy. To była tylko jedna noc. Jedna noc, podczas której uciekłam od niego, po tym, jak rzeczy wymknęły się spod kontroli. Mały uśmiech pojawił się na jego twarzy, po usłyszeniu moich słów. Wydawało mi się, że poprawił mu się humor, zwłaszcza po tym, kiedy otworzył przede mną drzwi z jeszcze większym uśmiechem niż wcześniej.
     Ruszyliśmy w kierunku windy, ale zanim choćby mieliśmy szansę nacisnąć guzik sprowadzający ją, pojawiła się Veronica. Zignorowała mnie, kierując się do Justina z seksownym uśmiechem na twarzy. Owinęła ręce wokół jego szyi, dając mu delikatnego buziaka w usta. Co za miłe przywitanie, cóż.
     - Justin, gdzie idziesz? – zapytała. Nerwowo spojrzał na mnie, próbując odciągnąć jej ramiona. Veronica wydęła wargi, wyraźnie nie rozumiejąc tego, że Justin chciał ją od siebie odepchnąć.
     - Gdzieś. Teraz, czy mogłabyś puścić moją cholerną szyję?! – śledząc wzrok Justina, Veronica zatrzymała się na mnie. Zlustrowała mnie chwilę, witając się, jakby nie zauważyła wcześniej mojej obecności. Jej oczy powędrowały na moją szyję, po czym uniosła brew pytająco.
     - Widziałeś to? Widać, że Linda miała trochę zboczonej zabawy. – mój wzrok opadł w dół, badając jej komentarz, zauważyłam delikatne siniaki w okolicach szyi. Justin zakaszlał niekontrolowanie. Drań chciał się śmiać. To wcale nie było zabawne.
     - Musimy iść. Mamy parę rzeczy do załatwienia, do zobaczenia. – Justin zaczął już iść przed siebie, ale wcześniej Veronica zdążyła przyciągnąć go za ramię. Czy ta dziewczyna kiedykolwiek przestanie? Odrzucał ją już tyle razy, a ona nadal swoje.
     - Chciałam Ci tylko coś jeszcze powiedzieć. Przyjdź do mojego pokoju wieczorem. Nie będzie mojej współlokatorki. – mrugnęła do niego ostatni raz, odchodząc do swojej strony budynku. Nacisnęłam przycisk  znajdujący się na windzie i w niezręcznej ciszy czekaliśmy na jej przyjazd. "Przyjdź do mojego pokoju wieczorem" w myślach naśladowałam jej głos. Co za dziwka. To oczywiste, że chce seksu. Czemu nie mogłaby po prostu rozkraczyć nóg przed kimś innym?
     - Ponieważ daję dobry seks. – odwróciłam się, aby spojrzeć na Justina, u którego sławny uśmieszek gościł już na twarzy. Myślałam na głos? Boże, to takie żenujące. Ze wszystkich sił postanowiłam zignorować jego komentarz. Kiedy winda przyjechała, szybko do niej weszłam, odwracając się w przeciwnym kierunku do niego.
     - Wiesz, mogłem...
     - Whoops, jesteśmy już na miejscu! – przerwałam mu, wychodząc i kierując się na zewnątrz budynku. W momencie, kiedy wyszłam, jakaś część mnie poczuła się wolna. Poczułam zimny nadmuch powietrza, przez co dreszcze przeszły przez całe moje ciało. Justin prowadził mnie w kierunku parkingu, w celu znalezienia jego samochodu. Uśmiech wciąż gościł na jego twarzy, w końcu zatrzymał się przed samochodem, który wyglądał bardziej, jak jeden z pojazdów batmana.
     - Prezent od mojego taty na siedemnaste urodziny. – wow. Nawet nie umiem sobie wyobrazić, że moi rodzice daliby mi coś takiego na siedemnaste urodziny.
     - Wiesz co moi rodzice dali mi na siedemnaste urodziny? – pokręcił głową, sugerując, żebym kontynuowała moją głupią historię.
     - Dali mi pieprzoną kartę podarunkową do księgarni! – Justin zacisnął usta, przygryzając je. Następnie schował swój język, również go przygryzając. Próbował się nie roześmiać, ale i tak wyszło inaczej.
     - Przepraszam, ale to jakaś bzdura. – powiedział w przerwach od śmiechu. Oczywiście dobrze spożytkowałam moją prezentową kartę i kupiłam za nią cały stos książek, które pomogły mi nauczyć się wiele nowych rzeczy o medycynie. Po tym jak Justin uciszył samego siebie, otworzył dla mnie drzwi od strony pasażera. Uśmiechnęłam się do niego w ramach podziękowania, po czym wsiadłam do środka. Zamknął za mną drzwi, następnie przeszedł dookoła również wsiadając i odpalił samochód.
     Kiedy byliśmy już w drodze, zaczęłam pytać samą siebie, gdzie do cholery się przebiorę. Nie mogłam zrobić tego w szpitalu. Było tam za dużo ludzi wokół. Byliśmy już prawie na miejscu, więc zatrzymanie się gdzieś było wykluczone.
     - Szyby są przyciemniane, możesz się przebrać z tyłu. – spojrzałam na niego, bez jakiejkolwiek emocji. Czy on naprawdę myśli, że tak po prostu wystawię się przed nim na pokaz? Nie zrozumcie mnie źle, nie jestem niepewnym typem dziewczyny, ale nie lubię tak po prostu wystawiać swojego ciała. Nie robiłam ćwiczeń i jadłam jak świnia. Mówiąc o jedzeniu, nie jadłam dzisiaj nawet śniadania, byłam głodna. Dobrze, że miałam szybki metabolizm.
     - Jesteś powalony, jeśli myślisz, że będę się tutaj przebierać. – wskazałam kciukiem na tył samochodu, robiąc minę "chyba masz urojenia".
     - Czemu nie? Nikt Cię przecież nie zobaczy. – stwierdził. Pokręciłam głową.
     - Ale ty tak. – odpowiedziałam. Fakt, że mógł zobaczyć mnie przebierającą się, przenosił mnie na wyższy poziom nieśmiałości. Nie był aniołem. Doskonale wiedziałam, że był z wieloma dziewczynami. Veronica była oczywiście pierwszą z listy. Przerażało mnie to. Mógł zacząć porównywać mnie do innych i uważać za gorszą. Mam na myśli to, że był praktycznie wyrzeźbiony rękoma samego Boga.
     - Będę patrzył się na drogę! Po prostu idź i się przebierz. Nie masz innego wyjścia. – trafiliśmy na czerwone światło, przez co delikatnie zwolnił, aż samochód się zatrzymał. Justin odwrócił się do mnie, kiwając głową w kierunku tylnich siedzeń. Burknęłam sfrustrowana, odblokowując drzwi i przechodząc na tył samochodu. Szukając mojej torby, ostrzegłam Justina, żeby nie odrywał wzroku od drogi. Zaskakująco zrobił tak, jak powiedziałam. Uklękłam na podłodze samochodu, odwracając się do niego plecami. Odwróciłam się, dając mu ostatnie groźne spojrzenie, ale nawet na mnie nie patrzył. Poczułam się wystarczająco bezpiecznie, żeby podnieść moją bluzę powyżej ramion. Ściągnęłam bluzkę razem z bluzą, czyniąc moje życie o wiele łatwiejszym.
     Moja klatka była teraz naga. Oczywiście miałam wciąż na sobie stanik, ale poza tym byłam naga. Moje zwisające spodnie były następne do zdjęcia.
     - Zielone światło. – powiedział Justin. Złapałam się siedzenia, kiedy samochód ruszył. Niecierpliwie czekałam, każda następna sekunda była dla mnie straszna. Czekałam jeszcze kilka minut, zanim Justin znów się odezwał.
     - Jesteśmy na światłach. – usiadłam na fotelu, rozpinając spodnie. Oczy Justina wciąż były zwrócone przed siebie, ale strasznie się wiercił. Zignorowałam to, wstając, aby zdjąć swoje spodnie. Spadły do moich kostek, schyliłam się, żeby całkowicie się ich pozbyć, kiedy straciłam równowagę, upadając na przód samochodu. Burknęłam cicho, lądując. Justin zlustrował mnie wzrokiem, a jego oczy powędrowały na mój dekolt, przez co na jego ustach szybko uformował się uśmiech.
     - Zamknij się! – warknęłam, podnosząc się i wracając do zdejmowania spodni.
     - Nic nie powiedziałem! – obronił się, ale dobrze wiedziałam, że miał coś na myśli. Rozejrzałam się do tyłu i sięgnęłam po moje spodnie. Byłam plecami odwrócona od Justina, ale wciąż czułam na sobie jego wzrok. Odwróciłam się do niego, ale jego oczy zwrócone były na drogę. Podnosiłam nogę, żeby włożyć ją w jeansy, gdy nagle bez żadnego ostrzeżenia samochód ruszył, przez co znów upadłam przed siebie, pozostawiając mój tyłek w powietrzu i twarz zgniecioną przez siedzenie. Boże, nienawidzę go. Podniosłam się, odwracając się, żeby spojrzeć na Justina. Miał wielki uśmiech wymalowany na twarzy, a jego oczy skierowane były na mój tyłek.
     - Oczy na drogę, Justin! – przebieranie stało się trochę trudniejsze od czasu ruszenia, ale udało mi się w końcu włożyć spodnie i założyć bluzkę. Byłam w połowie zmieniania moich butów, kiedy samochód trwale się zatrzymał. Justin wyłączył silnik, odwracając się do mnie z tym samym bezczelnym uśmieszkiem na twarzy.
     - Jesteśmy na miejscu! – wywróciłam oczami, kończąc wiązać sznurówkę. Wciąż miałam na sobie czapkę, więc wreszcie mogłam ją zdjąć. Moje włosy wróciły na swoje pierwotne miejsce, jedynie przejechałam po nich ręką kilka razy, zanim zdecydowałam, że wyglądają okej.
     - Nienawidzę Cię. – po prostu wypaliłam. Otworzyłam drzwi i wyszłam z samochodu, wdzięczna, że wreszcie mogłam poczuć trochę świeżego powietrza. Justin również wyszedł, wciąż z niekończącym się uśmiechem.
     - Nie, wcale mnie nie nienawidzisz. – dokuczył mi. Zignorowałam go, spoglądając na budynek naprzeciwko mnie. Nie był zbyt duży, ale na pewno też nie był mały. Justin ruszył w stronę wejścia, a ja zanim. Moje serce zaczęło niekontrolowanie szybko bić, a moja potrzeba zobaczenia Sydney stała się nie do zniesienia. Wyprzedziłam Justina, praktycznie dobiegłam do recepcji, przyciągając uwagę pielęgniarki.
     - Witaj skarbie, jak mogę Ci pomóc? – uśmiechnęłam się do niej słodko. Żeby dojść do celu, nie mogłam wydawać się niegrzeczna.
     - Chcę zobaczyć się z Sydney Burlington. – kobieta wyglądająca na około 35 lat zaczęła wpisywać coś wściekle do komputera. Justin wreszcie mnie dogonił, następnie opierając łokcie na blacie.
     - Ah, tutaj jest. Jak masz na imię i jakie są Twoje relacje z pacjentką? – zapytała mnie słodko się uśmiechając.
     - Chandler Grey...son. – musiałam przypomnieć sobie, że byłam młodszą siostrą Chace'a Greysona i musieliśmy mieć to samo nazwisko. – I jestem jej najlepszą przyjaciółką. – te słowa tak po prostu wyleciały z moich ust, ale tak, uważałam się za najlepszą przyjaciółkę Sydney. Znałam ją od niedawna, ale czułam się jakby minęły lata, odkąd ją poznałam. Szczególnie, kiedy stałam się jej podporą.
     - Jest w pokoju 309, jedna z jej przyjaciółek już tam jest. Myślę, że nie będzie miała nic przeciwko, jeśli dołączycie. – razem z Justinem podziękowaliśmy jej, następnie ruszając, w celu znalezienia pokoju 309. Po przeszukaniu po kolei każdego pokoju, wreszcie stanęliśmy twarzą w twarz z drzwiami pokoju Sydney. Zamieniłam się w kłębek nerwów.
     - W porządku Chandler, po prostu tam wejdź. – szepnął do mnie Justin. Pokiwałam głową, przekręcając klamkę i lekko popychając drzwi, ruszyłam przed siebie. Sydney leżała na łóżku z masą przewodów, które były do niej podłączone, natomiast Linda siedziała na stołku obok niej. W momencie, gdy tylko oczy Sydney mnie zauważyły, od razu rozbłysły, a wielki uśmiech rozprowadził się po jej twarzy.
     - Chandler! – krzyknęła, wyciągając rękę w moim kierunku. Moja klatka piersiowa zacisnęła się, tym razem z czystego szczęścia. Wyglądała tak słabo. Wyglądała na wyczerpaną, ale to nic przy tak krótkim czasie odpoczynku. Była żywa. Oddychała. Wciąż tu była. Podeszłam do niej, chwytając jej rękę w swoją, delikatnie całując ją w czoło. Łzy zebrały się w moich oczach, wypełniało mnie szczęście, jakie odczuwałam, trzymając ją w swoich ramionach. Wszystko było idealne. Wszystko było na swoim miejscu.
     Linda siedziała tam z uśmiechem na twarzy. W myślach wciąż wyobrażałam sobie o czym mogły rozmawiać, zanim mnie tu jeszcze nie było. Czy Linda przeprosiła? Czy poprosiła Sydney, żeby kłamała dla niej? Było mnóstwo pytań na które wkrótce miałam poznać odpowiedź, ale teraz, byłam po prostu wdzięczna, że mój mały aniołek wciąż tu był.

_________________________
     Wreszcie więcej scen z Chandler i Justinem sdksnksnkssakasn :D Cieszycie się, że z Sydney już wszystko okej? Sprawa z Sydney jest już w sumie zakończona, za to pojawią się teraz zupełnie nowe problemy z innymi osobami, no i co najważniejsze, więcej wątków Justina i Chandler!
     Jesteśmy trochę zawiedzione z Justyną, bo liczba komentarzy pod rozdziałem 9 była naprawdę zaskakująca, a pod 10 była niestety prawie dwa razy mniejsza. Proszę was o komentowanie kochani, wiemy, że ostatnio było mało czasu, ale jeśli co rozdział ta liczba będzie spadała to nie wiemy czy opłaca się robienie dodatkowych rozdziałów. Więc proszę komentujcie, wasze słowa naprawdę nas motywują <3
     Następny rozdział za tydzień i szykujcie się na niego, bo zdarzy się wiele rzeczy, których się nie spodziewacie ;)

76 komentarzy:

  1. wspaniały <3 @crewbiebz

    OdpowiedzUsuń
  2. Kolejny świetny rozdział! Koocham <3 * _ *

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurde, ale ta poranna akcja była zaskakująca! Nienawidze Veronici lool głupia idiotka. Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział ! NIe moge się doczekać następnego!
    @LenkaBelieber4

    OdpowiedzUsuń
  5. cudowny afdghada

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny sjdjbdkebdhkshdvkdkd 😲😍😍😍

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny :) Nie moge sie doczkeać nn :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja myślałam że Justin robi to specjalnie, a on spał... haha czyżby ktoś miał zboczone sny o Chandler? :D @agatorek29

    OdpowiedzUsuń
  9. o kurwa ja jestem od tego uzależniona

    OdpowiedzUsuń
  10. ansamnsmdnakmdnm B O S K I E <3

    OdpowiedzUsuń
  11. Boski uxfgubjd *-*

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam to, to czekamy kolejny tydzień!

    OdpowiedzUsuń
  13. Mega ♡ czekam na nowy *.*

    OdpowiedzUsuń
  14. BIG LOVE! :-D

    OdpowiedzUsuń
  15. nie mogę sie już doczekać, te rozdziały są stanowczo za krótkie haha

    OdpowiedzUsuń
  16. świetny rozdział zresztą jak zwykle:* jedno z ulubuionych tlumaczen jakie czytam!

    OdpowiedzUsuń
  17. Jejku, to jest takie hxtstduvovudtd jaram się tym.! Czekam na sceny Justina i Chandler ;)) do nexta xx

    OdpowiedzUsuń
  18. Fantastyczny. Uwielbiam to ♥
    @ VeronikaMiriam

    OdpowiedzUsuń
  19. wspaniały chce następny! <3 @JB_Swag_1999

    OdpowiedzUsuń
  20. kocham Justina i Chandler

    OdpowiedzUsuń
  21. aww. momenty Justina i Chandler

    OdpowiedzUsuń
  22. Super! Kocham!! /@Horanek_xo

    OdpowiedzUsuń
  23. Cudowneeee :)
    /@believeyoucanx3

    OdpowiedzUsuń
  24. Mrrrr sensowny tyłek Chandler. Malinki na jej szyi o booooze! Uroczy.

    OdpowiedzUsuń
  25. Kocham to opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  26. o rany skldjlksadjlksdlkjsdlkfjsldkf Justin i Chandler, awh, tacy cudowni!

    OdpowiedzUsuń
  27. Boskii . ♥ Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  28. hjkdsrfdjrksdjfls cudowny! uwielbiam to opowiadanie! Justin i Chandler mrr haha, już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  29. fygjhkjgfytghkj jejku cudowne!! czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  30. Cudowny !!!!!!! Justin i Chandler są tacy słodcy pasują do siebie <3 czekam z niecierpliwością na następny :*

    OdpowiedzUsuń
  31. Przeczytałam to na jednym wdechu :D huehue. Świetny! Nie mogę się doczekać tych dalszych akcji*.* omomomom

    OdpowiedzUsuń
  32. świetne kocham toooooooooooo <3

    OdpowiedzUsuń
  33. OMG JUSTIN I CHANDLER ;*** AWWW :) CZEKAM NA NASTEPNY ROZDZIAL :) KOCHAAM TO :)

    OdpowiedzUsuń
  34. tak bardzo kocham <3
    naprawde nieczytałam lepszego opowiadania od tego
    a jeszcze jak zaczeło sie to ze justin juz wie ze ona jest dziewczyna *_* hsaduyfhbirbthuierfgbiursgetf
    LOVE IT !!!!

    OdpowiedzUsuń
  35. Jezu, zakochałam się w tym opowiadaniu jeszcze bardziej!
    I naprawdę bardzo Wam dziękuję, że to tłumaczycie i tak często dodajecie rozdziały :) Jesteście przecudowne! :))
    Oby do następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  36. Justin i Chandler tdkfxsjrk,l czekam na więcej ich scen są słodcy i wgl <3
    @kasq_00

    OdpowiedzUsuń
  37. Dodajcie szybciej nowy pliska

    OdpowiedzUsuń
  38. Jeeejku kocham ich! Nie wytrzymam calego tygodnia czekajac na rozdzial.. ;C ale jak trezba to trzeba. @luvmesexybieber

    OdpowiedzUsuń
  39. Ta sytuacja w samochodzie-najlepsza hahaha.

    OdpowiedzUsuń
  40. Justin jest taki słodziutki i kochany! Wiecej ich scen<3 nie wytrzymam do kolejnego rozdzialu :D / @biebshxz

    OdpowiedzUsuń
  41. Dodajcie szybciej nowy hahaha

    OdpowiedzUsuń
  42. Wow, huhuhhuhu ta ich scena :) Świetny rozdział
    Powodzenia w dalszej pracy xx
    @lovuking

    OdpowiedzUsuń
  43. tak się ciesze, ze ona przeżyła!

    OdpowiedzUsuń
  44. Aaaaaaaaaaaaaaas początek <3 kocham to ! Jak ja mam wytrzymać tydzień ?! :O

    OdpowiedzUsuń
  45. Przepraszam , że nie komentowałam , ale nie miałam neta.
    Rozdziały boskie :) Czekam nn <3
    http://heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  46. świetny! <33

    OdpowiedzUsuń
  47. yse45tyqa2t6gyhsr4urw

    OdpowiedzUsuń
  48. sjdkgsghskghs ja chce już następny rozdział :3 ciekawe co teraz z Chandler dalej bedzie udawała chłopaka ?

    OdpowiedzUsuń
  49. wspaniały czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  50. Naprawdę dobre tłumaczenie. Szaleję za tym. <3


    www.tlumaczenie-bound.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  51. myślałam, że już jakieś porno będzie w tym rozdziale, a tu nic XDDD nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału!

    OdpowiedzUsuń
  52. tak bardzo idealne. <3

    OdpowiedzUsuń
  53. o mój boże Justin i Chandler oni są idealni kdlksdldslls kuzwa mac kjsdlklsdlkd chce wiecej rozdzialow!

    OdpowiedzUsuń
  54. moment w samochodzie jest nieziemski <3

    OdpowiedzUsuń
  55. TERAZ BYLE PRZEZYC DO PIATKU!!!!!!!!!!! iuygftdrtgyhuijkol

    OdpowiedzUsuń
  56. Cudo *.* nie mogę się doczekać następnego ♥♥♥
    Pozdro xoxoxo

    OdpowiedzUsuń
  57. swietny czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  58. aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!! Chcę więcej Chandler i Justina <3 Kocham ich! hfruyhgjxndhgurknufdjtuifrhdrfythrtdutnhfujkfnhgtuuy5rfhdu ! KOCHAM KOCHAM KOCHAM KOCHAM! BAAARDZO WAM DZIĘKUJE ŻE TŁUMACZYCIE TEGO BLOGA! KOCHAM WAS!

    OdpowiedzUsuń
  59. Swietny rozdział, podziwiam was ;33 Szacuneczek ;*

    OdpowiedzUsuń
  60. Zapraszam: http://dangerous-love-bieber-rose.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  61. Na początku było straaasznie dziwne i dzkie i dziwi mnie nadal że każdy uważa Chace'a za dziewczyne jak palvin jest tak mega seksowna! Haha ale teraz jest super. Czekam na next @bientyx

    OdpowiedzUsuń
  62. Boski czekan na nn *-*

    OdpowiedzUsuń
  63. o której będzie następny?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prosimy zadawajcie następnym razem tego typu pytania na asku. W informacjach jest napisane, że mamy małe opóźnienie. Możliwe, że rozdział dodamy nawet dopiero jutro.

      Usuń