29. "We're gonna fucking crash, Chandler."

     Stukałam niecierpliwie stopą o wycieraczkę w samochodzie, czekając na Justina, aż wyjdzie ze sklepu, do którego właśnie poszedł. Zażądał ode mnie surowo, abym została w aucie, aż wróci, ale przez irytację, którą czułam w brzuchu, powoli zapominałam o jego prośbie i chciałam pójść, aby rozejrzeć się za nim.
     Zdecydowałam się poczekać jeszcze pięć minut, ale jestem pewna, że minęły może tylko dwie, zanim otworzyłam gwałtownie drzwi samochodu i z niego wyszłam. Justin, jakby znając mój najnowszy plan poszukania go, wyszedł z czarną plastikową torbą w ręce. Nie miałam pojęcia, co mogło w niej być, ale patrząc na nią, wydawało się, że kupił całą kolekcję tego, co tam ma. Była ona wielka i łatwo było dostrzec, że była zapełniona, ale czym?
     - Niecierpliwi jesteśmy, nieprawda aniele? – powiedział, posyłając mi złośliwy uśmieszek, kiedy otwierał tylne drzwi i położył torbę z tyłu. Zabrzmiał wtedy głośny dźwięk, uderzającego o siebie metalu, zanim zamknął drzwi i zasygnalizował mi skinięciem głowy, abym wracała do auta. Kiedy byłam w środku, wyciągnęłam rękę, aby chwycić tajemnicze nowe przedmioty, ale zanim mogłam zrobić coś jeszcze, Justin szybko chwycił mnie w pasie i usadził mnie na swoim kolanie w taki sposób, że plecami byłam zwrócona do drzwi.
     - Nie tak szybko aniele. To niespodzianka. – gderał, całując moją szyję. Instynktownie zmarszczyłam brwi, ciekawość budowała się w mnie i cholernie mnie frustrowała.
     - Po prostu mi powiedz, co to jest Justin, zabija mnie fakt, że nie wiem, co jest w tej torbie! – na co on zmarszczył usta, przybierając dramatycznie myślącą minę, wyraził się jasno, że nie ma mi zamiaru pokazywać, co jest w tej torbie.
     Zmarszczyłam usta, posyłając mu najlepszą minę szczeniaczka, jaką mogłam z siebie wykrzesać, czasem drgałam ustami, prosząc go, abym pokazał mi torbę.
     Justin zmarszczył brwi, nienawidząc tego, jak łatwo mogłam przejąć nad nim kontrolę tylko jednym spojrzeniem.
     - Jesteś tak chętna, żeby się dowiedzieć? – zapytał w przegranym tonie. Zbyt szybko skinęłam szczęśliwie głową, ponieważ się poddawał. Ściągnął usta, zanim otworzył usta.
     - To źle, ponieważ musisz poczekać do później. – zachichotał, a jego ton głos wypełniony był humorem, kiedy włączył silnik samochodu do życia z wielkim rykiem i wycofał z miejsca parkingowego, mimo, że wciąż siedziałam mu na kolanach. Złość gotowała się we mnie, przez co czułam się głupio i zirytowana nim i sobą. Powinnam wiedzieć, że tak wyjdzie.
     - Długo to zajmie? – zapytałam go, upewniając się, że nie okazałam mu cienia ciekawości w moim głosie.
     - Koło 30-45 minut kochanie. – skinęłam głową, patrząc prosto na niego. Ja, siedząc na jego kolanach, nie sprawiałam mu żadnych przeszkód w prowadzeniu, ponieważ wyglądał tak spokojnie. Mały złośliwy uśmieszek wtargnął na moje usta. Mogę to zmienić.
     Schyliłam się tak, że moje usta były tuż przy jego uchu, udając że po prostu opierałam głowę o jego ramię. Upewniłam się, że mój oddech był skierowany tuż nad jego uchem, zanim wyszeptałam mu uważnie, - Trzymaj oczy na drodze, Bieber. – czemu powiedziałam do niego po nazwisku, nie wiem. Musiało mi się to wymsknąć, przez co on zaczął szybciej oddychać, więc w sumie to nie było takie złe.
     Wędrowałam ustami wzdłuż jego szyi, składając na niej małe pocałunki, a w międzyczasie skubałam jego skórę zębami. Wolną ręką ścisnął mnie za biodro, warcząc. To nie było dla mnie wystarczające. Powoli, zaczęłam kreślić dłonią po jego klatce piersiowej, zniżając się do jego brzucha, w międzyczasie moje delikatne, łagodne pocałunki stały się szorstkie, do których dołączony był język, a co jakiś czas moje zęby dawały znać o swojej obecności. Niskie warknięcie Justin’a stawało się głośniejsze, kiedy walczył z utrzymaniem oczu na drodze.
     Z widocznie złośliwym uśmieszkiem na mojej twarzy, usadowiłam się tak, że siedziałam na nim okrakiem. Na szczęście, siedzenie było odsunięte do tyłu tak wystarczająco, że zmieściliśmy się oboje idealnie. Przyglądałam się mu, jak jego oczy były przyklejone prosto do drogi, patrząc na nią z nad mojego ramienia, jego szczęka zamknięta, co tylko podwajało smakowitość linii jego szczęki. Zajęczałam, a moje usta unosiły się nad jego linią szczęki, uwielbiając smak jego skóry.
     - Zaraz się kurwa rozwalimy, Chandler. – wychrypiał, a jego chrapliwy głos był wypełniony pożądaniem.
     - Dlatego musisz mieć oczy na drodze, kochanie. – wyszeptałam kusząco w odpowiedzi. Tuż na moim udzie, byłam w stanie dokładnie poczuć, jak bardzo był podniecony. Mój plan działał, ale jedyny minus tego wszystkiego był prosty fakt, że sama byłam tak samo podniecona. Robiąc wszystko, co w mojej mocy, by zignorować moje już mokre majtki, kontynuowałam droczenie się z nim, ustawiając się tuż nad jego kroczem. Musiałam jeszcze wyszeptać dwa małe słówka do niego, zanim zagram następną kartę.
     - Karma jest suką. – mówiąc to, uniosłam swoje biodro i zaczęłam ocierać się o jego krocze, tworząc niezaprzeczalnie, niesamowite pocieranie. Justin wydał z siebie głośny jęk, odrzucając głowę do tyłu z przyjemności, jak poczułam, że auto chwiało się w różne kierunki, na szczęście w pobliżu nas nie było żadnych innych aut, co mogłoby spowodować wypadek.
     - Co się stało z trzymaniem oczu na drodze? – zapytałam niewinnie. Uścisk Justina na kierownicy zacieśnił się, jego zęby zacisnęły się razem, a jego oczy odwróciły, by wpatrywać się w jezdnię przed nami.
     - Przysięgam, że zatrzymam ten cholerny samochód i będę Cię pieprzył właśnie tu, na tym cholernym siedzeniu. – zawarczał. Zadowolona, że go denerwowałam, przejechałam ręką po jego włosach z tyłu głowy, całując linię jego szczęki raz jeszcze.
     - Nie zrobisz tego, ponieważ dalej musimy pojechać do jakiegoś miejsca, pamiętasz? – zapytałam. – Po prostu skup się na drodze i niczym innym kochanie. – zaoferowałam.
     Z biegiem czasu, jego oddech przyśpieszył, ale powoli wracał do normalności, kiedy kontynuowałam wpatrywanie się w niego. Wyglądał na uspokojonego, ale jego przyjaciel na dole pokazywał całkowicie oczywiście, że był on jakikolwiek, tylko nie zrelaksowany. Jego ręka, która wciąż chwytała moje biodro, zawędrowała w dół, pod moje spodnie i chwytając mój nagi tyłek, następnie go ścisnął. Zajęczałam, a moje biodro mimowolnie szarpnęło się na niego. Oboje zajęczeliśmy, a moja twarz zanurzyła się w jego szyi. Naprawdę nie miałam dzisiaj żadnych zamiarów umierać. Po prostu się z nimi wygłupiałam, próbując się z nim podroczyć i ukarać go, ale nigdy nie oczekiwałabym, że to zajdzie tak daleko.
     Powiedziałam sobie, że przestanę, ale ból, który czułam w sobie, miał inne zdanie i znalazłam się, kołysząc nad jego biodrami, najpierw powoli, aż stało się to niewystarczające i zaczęłam szybciej.
     - Jebane gówno. – przeklął Justin, gdy brutalnie skręcił, parkując na liniach bocznych. Bez żadnego słowa, wysunął siedzenie maksymalnie do tyłu, dając nam świetną ilość miejsca. Następnie zaczął grzebać się z guzikiem od moich dżinsów, kiedy ja robiłam to samo z jego. Uniósł swoje biodra, dając mi szansę spuścić jego spodnie, ale kiedy poczuł, że chciałam też spuścić jego bokserki, zatrzymał mnie.
     - Nie zabiorę Ci dziewictwa w aucie, aniele. – potrząsnął głową. To ja miałam się z nim droczyć. To ja miałam mieć wszystko pod kontrolą, mimo to, to on myślał racjonalnie w tej chwili. Zawarczałam z frustracji, a ból w środku mnie stawał się nie do zniesienia.
     - Po prostu zrób coś, Justin. – błagałam. To on był w tym doświadczonym. Nie ja.
     Ustawił nas tak, że mógł spuścić w dół moje i swoje spodnie aż do kostek, zostawiając nas w dwóch warstwach materiału, oddzielającego nas od siebie. Ręka Justin chwyciła moje czułe miejsce; głośny jęk opuścił moje ust, poprzedzony jego sykiem.
     - Jesteś tak kurewsko mokra, aniele. Ociekasz. Kurwa, mogę w tej chwili tak łatwo wsunąć mojego kutasa do środka tej twojej ciasnej cipki i pieprzyć cię do nieprzytomności. – jego słowa były tak nieprzyzwoite, mimo to odczułam doznanie przechodzące przez moje ciało, przez które te słowa wydawały się na miejscu. Przegryzłam wargę, zamykając mocno oczy, a moja głowa próbowała zrozumieć, co się działo, jednak nie miałam szczęścia tego ogarnąć, gdy poczułam, jak jego palce wskazujący dotykał wściekle mojej łechtaczki, która była pod majtkami.
     - No popatrz. Mój anioł lubi nieprzyzwoitą gadkę. – zamknęłam mocniej powieki, a te małe gwiazdki pojawiły się w mojej wizji. On doprowadzał mnie do szaleństwa i byłam przekonana, że robił to wszystko celowo, aby zemścić się na mnie za jazdę w samochodzie, którą mu zafundowałam. W jakiś sposób, władza wyślizgnęła mi się z rąk i była teraz przy nowym właścicielu, który trafił się uwielbiać każdą sekundę tego. – Nie mogę się doczekać, aż wepchnę mojego kutasa głęboko w tą twoją słodką ciasną dziurę i będę cię pieprzył tak mocno, aż będziesz krzyczeć moje imię i błagać, abym nie przestawał.
     - Justin! – zajęczałam, wywracając oczami aż po sam czubek głowy.
     - Pierdolona cholera. Właśnie tak kochanie. – oboje pchnęliśmy nasze biodra do przodu, oddając się pożądaniu, które mieliśmy w sobie i potrzebie w posiadaniu siebie nawzajem. Justin trzymał się mojego biodra, kiedy kontynuował pchać do przodu, przez co czułam końcówkę jego kutasa, ocierającą się o moją łechtaczkę z każdym pchnięciem. Musiałam się mocno powstrzymać przed krzyknięciem na niego, aby wziął mnie tam w jego samochodzie.
     - Szybciej! Kurwa, szybciej Justin, proszę! – zwiększył swoje tempo, pocierając moją cipkę w sposób, które dostarczyło jej nową falę przyjemności, na co chwyciłam tylnie włosy Justina w garść, mocno za nie szarpiąc. Dziwnie doznanie zaczęło budzić się w moich brzuchu, które sprawiło, że ciężko mi było prawidłowo oddychać i skupić się na czymś innym, tylko tym.
     - Sprawiasz, że trudno mi nie ściągnąć z Ciebie tych majtek i nie zagrzebać mojego chuja głęboko w twojej mokrej cipie. – słuchanie jego nieprzyzwoitej gadki, jak to nazywa, miało na mnie efekt, przez co przyśpieszyłam tempo, napotykając każde jego pchnięcie, moje oczy zaczęły się zamykać, gdy poczułam mój budujący się orgazm.
     - Dochodzę.
     - Kurwa, skarbie, poczekaj na mnie. – jakby to było jeszcze w ogóle możliwe, przyśpieszył. Warknął, zanim wykrzyknął. - Teraz! – bez wahania opuściłam głowę, układając ją na klatce Justin'a.
     - To było-
     - Niesamowite. – dokończyłam, gdy oboje byliśmy pozbawieni oddechu. Schowałam głowę w zgięciu jego szyi, moje następne słowa wyleciały z moich ust, zanim mogłam je przemyśleć. - Zdecydowanie powinniśmy to powtórzyć. – poczułam jego klatkę wibrującą od chichotu.
     - Zapomniałem gdzie, do cholery jechaliśmy. – przyznał się zadyszany. To była moja kolej na śmiech. Jakim cudem mógł zapomnieć rzecz, którą sam zaczął.
     - Nie jestem w stu procentach pewna, ale myślę, że to ma związek z torbą, która leży na tylnych siedzeniach. – jego głowa pochyliła się lekko, jakby próbował zerknąć na torbę, kiwając głową, kiedy sobie przypomniał.
     Następne pięć minut spędziliśmy przebierając się, a kiedy usadowiliśmy się z powrotem na miejscach, znowu ruszyliśmy w drogę. Wróciłam na moje miejsce pasażera, patrząc na zewnątrz, gdy jechaliśmy drogą. Sprawdziłam, czy były w pobliżu jakiekolwiek samochody, które mogłyby być świadkiem tego, co się zdarzyło, ale w pobliżu nikogo nie było. To głupie z mojej strony, że martwiłam się takim czymś, po tym co się stało, ale nie mogłam nic na to poradzić. Ostatnią rzeczą, która w tym momencie chodziła mi po głowie było sprawdzenie, czy ktoś nas obserwuje.
     Wierzę, że zdrzemnęłam się na chwilę, ponieważ następną rzeczą jaką zobaczyłam, był Justin parkujący obok dziwacznego, wielkiego budynku. Nie mogłam rozpoznać jaki to był rodzaj budynku, ponieważ zaparkowaliśmy za nim, ale mogłam usłyszeć ruch na zewnątrz. Okazjonalnie były zaparkowane karetki, mogłabym zgadnąć, że był to szpital, ale nie był to ten, w którym odwiedzaliśmy Sydney.
     - Co my tutaj robimy? – zapytałam. Wzrok Justin'a zwrócił się do mnie i zobaczyłam, że zaczął się trochę denerwować. Świetnie, to nie może być dobre.
     - Obiecaj, że nie będziesz wariować. – wywróciłam oczami.
     - Trochę na to za późno, Justin. – jego ręka powędrowała na tył jego głowy, drapiąc się w nią. To był jego sposób na pokazanie, że był zawstydzony lub w tym przypadku zdenerwowany! Bez żadnego innego słowa, wyszedł z samochodu, a ja zostałam tym zgubionym szczeniakiem w tej sytuacji, więc zrobiłam to, co on. Przyglądałam się mu, kiedy wyjmował torbę z tylnych siedzeń, po raz kolejny słysząc metale zderzające się o siebie nawzajem. Jego ręka sięgnęła do środka torby, przez pewien czas wybierając cokolwiek miał zamiar wyjąć, zanim to wyciągnął. Opadła mi szczęka, gdy mój mózg poskładał te wszystkie elementy razem.
     - Justin, jesteś pieprzonym szaleńcem. Odbiło Ci? – uniósł brwi, a jego uśmiech ukazał się po raz kolejny. Wszystkie oznaki zdenerwowania zniknęły z jego ciała.
     - Ja jestem szaleńcem? To ja jestem tym, któremu odbiło? Pozwól mi odświeżyć Ci pamięć, kiedy to ty byłaś tą, która pocierała swoją słodką, małą cipkę o mojego kutasa, kiedy ja kurwa prowadziłem, więc naprawdę nie masz prawa mnie oskarżać, kochanie. – mrugnął, potrząsając puszką spreju w ręku, następnie ruszył prosto do idealnie białej ściany przed nami. Stał tam przez chwilę, myśląc o ilustracji, którą mógł tam umieścić. Próbowałam pozbyć się tego uczucia podniecenia, które odczuwałam za każdym razem, gdy mówił do mnie w ten sposób i znów spróbować skoncentrować się na tym, co dzieję się przede mną.
     - Okej, tutaj masz rację, ale przez to możemy być aresztowani-
     - Mogłaś nas zabić, więc co to za kwestia? – fakt, że przegrałam tą sprzeczkę, sprawił, że prawie pożałowałam mojej wcześniejszej decyzji... prawie. Nasza sprzeczka nie powstrzymała go od wymyślenia pomysłu i rozpoczęcia jego graffiti. Przyglądałam się, okazjonalnie też kichałam przez silny zapach farby, ale wydawało się, że na Justin'a nie wpływała ona w żadnym stopniu, co doprowadziło mnie do przekonania, że musiał robić to już wcześniej. Z biegiem czasu wielokrotnie zmieniał kolory i bardzo skupił się na tym, co robi. Stałam tam, myśląc o tym, jak komfortowo czuliśmy się obok siebie, żeby powrócić do normalnych rozmów po tym co się stało. To wyraźnie było coś, co mi się podobało. Nowe uczucie, ale polubiłam je, nawet bardzo.
     Z czasem w jakiś sposób stałam się obserwatorem, żeby osobiście sprawdzić, czy nie ma nikogo w pobliżu, kto mógłby nas złapać i wysłać do więzienia za wandalizm, nie wiem czyja to nieruchomość.
     - Podaj mi fioletową farbę, kochanie. – zawołał Justin, wciąż ustawiony przed ścianą. Sięgnęłam do torby, wyjmując z niej fioletową farbę, następnie mu ją podając, ale zamiast odebrać ode mnie farby, chwycił moje ramię i przyciągnął mnie do niego.
     - Chodź, skończyłem. – wyszeptał mi do ucha. Cały ten czas, starałam się unikać patrzenia na to, cokolwiek robił. Oczy trzymałam gdziekolwiek z daleka od ilustracji na ścianie lub po prostu je zamykałam, w myślach wracając do tego co działo się w samochodzie. Powoli, moje oczy skierowały się w stronę ściany, napotykając wielki napis "Justin i Chandler", a poniżej niego były dwie złączone ze sobą dłonie. Odruchowo zerknęłam na dłonie, zaraz po tym wracając do graffiti. To były nasze dłonie. Otworzyłam usta, gdy tylko intensywnie przestudiowałam jego pracę, wszystkie myśli o tym, jak nielegalne to było, wyleciały mi z głowy. Przedstawił wszystko, dodał nawet pierścionek, który czasami noszę na moim lewym, środkowym palcu. Nasze imiona były napisane kursywą zmieszanych odcieni bieli, czerni i czerwieni, natomiast dłonie były zrobione cieniami czerni i bieli.
     - Wszystko co musisz zrobić to pomalować całą tą część fioletową farbą. – polecił, swoim wskazującym palcem pokazując mi część, o której mówił.
     - Pomóż mi. – chętnie objął mnie, umieszczając swoją, pomalowaną dłoń na wierzchu mojej. Obrócił nas do miejsca, gdzie chciał zacząć, następnie lekko przycisnął mój palec, dzięki czemu nacisnęłam na puszkę spreju. Fioletowy kolor zaczął robić się widoczny na ścianie, kiedy Justin powoli nas prowadził. Nie mogłam nic na to pomóc, ale zachichotałam, uwielbiając uczucie robienia czegoś, czego nie powinnam robić.
     Kiedy skończył, odłożył sprej i spojrzał na swoją pracę.
     - To jest piękne. – odetchnęłam. To było na pewno dziesięć razy lepsze niż wyrzeźbienie naszych imion na pniu drzewa, co było czymś, o czym zawsze marzyłam, ale to prześcignęło tamto marzenie. Nasze dłonie wyglądały teraz idealnie z cieniem fioletu, który nauczyłam się, że był ulubionym kolorem Justin'a.
     - Nie jestem artystą, ale cholera, poprawiłem się. – zachichotał, cmokając moją szyję. - Powinniśmy iść, zanim ktoś nas znajdzie. – powiedział, niepokojąco rozglądając się wokół.
     - Teraz się martwisz! – zabawnie wywróciłam oczami, podczas gdy on chował do samochodu torbę z już pustymi puszkami. Kiedy oboje już usiedliśmy w środku, Justin opuścił szybę i wyjął telefon, robiąc zdjęcia jego graffiti, zanim ktoś mógł je zmyć. Nie mogłam nic na to poradzić, ale podziwiałam go, jak i graffiti na ścianie. Był facetem z wieloma talentami i nie mogłam uwierzyć, że był tylko mój.
     - Było tak źle? – zapytał, po chwili jazdy w ciszy. Na początku wydawało mi się to okropnym pomysłem, ale nie mogłam powstrzymać w sobie uczucia ekscytacji, że robię coś nielegalnego. To było tak, jakby w środku mnie zapaliła się iskra i z każdą wsparciem ognia tylko rosła na większą i większą.
     - Podobało mi się. Szczególnie to graffiti. Było bardzo piękne. – uśmiechnęłam się do niego, po czym odwzajemnił mój gest. Odwróciłam mój wzrok, aby spojrzeć przez szybę, tylko żeby zdać sobie sprawę, że nie jechaliśmy w kierunku szkoły. – Gdzie jedziemy? – zapytałam, wysyłając zdezorientowane spojrzenie w stronę Justin'a. Niespokojnie pokręcił się na siedzeniu, zanim odpowiedział.
     - Właściwie potrzebuję prysznica i muszę zmyć sprej z rąk, więc mój dom jest bliżej niż szkoła. – pokiwałam głową, nie czując się w humorze, żeby się z nim teraz kłócić. Ten dzień był czystą perfekcją. Cały ten weekend był wspaniały. Trzymanie Justin'a w ramionach, gdy leżeliśmy razem na ziemi, pływanie razem, graliśmy w gry i nawet suchy seks w jego samochodzie, było to czymś, czego nigdy nie zapomnę.
     Po komfortowej, cichej jeździe, dojechaliśmy do jego domu, gdy tylko poczułam zimne powietrze uderzające w moją twarz, kiedy wychodziłam z samochodu, odetchnęłam z westchnieniem. Ostatni raz, gdy tutaj byłam, nie był moim najlepszym wspomnieniem. Będąc szczera, był raczej najgorszym, ale tak jak każdy mówi, gówna się zdarzają. Ruszyłam dalej i jestem pewna, że wszędzie gdzie pójdziemy, będziemy mieli wiele innych, wspaniałych wspomnień.
     - Chodź do środka, robi się tutaj zimno.
__________________________
     Jest wcześniejszy rozdział! Co prawda dzień później, ale ważne, że jest :)
Więc jak emocje po rozdziale? Zostało już tylko kilka i jak na razie autorka nic nie dodaje, więc prawdopodobnie rozdział 33 pojawi się dopiero po tym jak doda go autorka, ale to jeszcze trochę. Najważniejsze, że pojutrze już jest zakończenie i wakacje wreszcie. Jak tam wasze świadectwa? :)
     I co sądzicie o kolejnej niespodziance Justina i o tym, co zrobiła Chandler w samochodzie? To chyba jej całkiem nowa strona, haha. To nie nudzę was więcej, proszę tylko komentujcie i miłego czytania, w piątek następny.

40 komentarzy:

  1. jdwehjbi5tr4e3wsqeduhedbshw o moj boze, idealny rozdzial / @bizzlux

    OdpowiedzUsuń
  2. oh la la !!! Jestem ciekawa co będzie dalej.Czekam na następny rozdział...

    OdpowiedzUsuń
  3. O MÓJ BOŻE!!
    jaki cudowny rozdział!!
    nie moge sie do czekać kolejnego i z niecierpliwością czekam na piatek! <333333

    OdpowiedzUsuń
  4. sdlksjdsljdfds cudowny

    OdpowiedzUsuń
  5. chandler już wcale nie taka niewinnna i anioł chyba też już nie haha

    OdpowiedzUsuń
  6. WOW!!!! Swietny *o* juz nie moge doczekac sie nastepnego jndsaojdoadjs / @Alex41789

    OdpowiedzUsuń
  7. O MÓJ PIEPRZONY BOŻE! ahsgdhjsdfhgdhsgfghf tak gorąco to w tym ff jeszcze nie było hahaha Chandler, już nikt mi nie wmówi, że jesteś niewinna.lol

    OdpowiedzUsuń
  8. O MÓJ BOŻE TEN ROZDZIAŁ JEST WSPANIAŁY I TAKI SŁODKI!!!! DZIEWCZYNY KOCHAM WAS!!!!!<3

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny rozdział ;) jestem ciekawa co bd robić u niego w domu xd /@JB_Swag_1999

    OdpowiedzUsuń
  10. Noo boski uwielbiam to z każdym kolejnym rozdziałem nie wiem co tutaj pisać bo serio to jest hallo mega wciągające*.* to grafiti tak uroczo aww justin się tak bardzo stara*.* a chandler jakaś niewyrzyta haha XD do następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  11. o mój boże tak bardzo to kocham i zazdroszczę chandler, też chce żeby taki Justin zrobił coś takiego dla mnie @Swag_on_Bieebs

    OdpowiedzUsuń
  12. jedno wielkie WOOOOOOOOOOOOOOOW tego to ja sie nie spodziewalam ;D

    OdpowiedzUsuń
  13. O cholera ....,, Super rozdział ....:)

    OdpowiedzUsuń
  14. BOŻE JSJDJSJJSDHJSKSJSJS CUDOWNY. TO GRAFFITI JSBSHDJDJSNDHHDHHS UMARLABYM JAKBY MI CHŁOPAK COŚ TAKIEGO ZROBIŁ JDJJDJSBDJSJS

    OdpowiedzUsuń
  15. Justin jest taki idealny, a to graffiti....omg! Zakochalam sie w nim jeszcze bardziej jeśli to w ogóle możliwe :D Nie moge sie doczekac kolejnego rozdziału! /@biebshxz

    OdpowiedzUsuń
  16. To graffiti Justina było takie świetne ^&@^#*@;
    Cały rozdział cudny/ @natinbieber

    OdpowiedzUsuń
  17. :)
    Czekam na next.
    Pozdrawiam <3

    P.S. Jesteście Wielkie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  18. szalona chandler haha super rozdział

    OdpowiedzUsuń
  19. Jeju co za rozdział. Haha Cudowny. I to graffiti Justina to takie słodkie. Rozdział bardzo mi się podoba i czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  20. niegrzeczna strona Chandler się obudziła hahahaha kocham to ♥

    OdpowiedzUsuń
  21. <3 rozdzialy zaskakuja za kazdym razem

    OdpowiedzUsuń
  22. Awww słodkie było to graffiti które zrobił Justin+nie moge się doczekać następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  23. zaczęłam czytać 3 dni temu i przeczytałam całe . mogę powiedzieć , że to najlepszy ff jakie czytałam do tej pory. rozdziały są długie i te emocje jakie mi dają ,eh. świetne po prostu świetne . czekam na następny rozdział z niecierpliwością ! x

    OdpowiedzUsuń
  24. Wo wo wow @VeronikaMiriam

    OdpowiedzUsuń
  25. Wow.. Chander powoli pokazuje swoją drugą stronę <3 :D Czekam na nn :**

    OdpowiedzUsuń
  26. AAaa... Zajebisty rozdział...brak słów <33

    OdpowiedzUsuń
  27. Super!!/luvmyflower

    OdpowiedzUsuń
  28. Uuu co tu się dziać zaczyna.Rozdział Świetny

    OdpowiedzUsuń
  29. Super rozdział <3 ~Justyna :**

    OdpowiedzUsuń
  30. Rozdział świetny;*czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  31. Świetny <3 kocham to <3 czekam nn
    *-*

    OdpowiedzUsuń
  32. ale romantyzm hahaha (jesli chodzi o graffiti, bo gadki Justina są mało romantyczne haha)
    Czekam nan astępny x
    @AniolyCiemnosci

    OdpowiedzUsuń
  33. O bożeeeeeeee!!!! Kiedy będzie ruchanie ?

    OdpowiedzUsuń
  34. Ooo hahaha chandler szalejesz xD
    @believeyoucanx3

    OdpowiedzUsuń
  35. Jus i Chan są po prostu perfekcyjni, dopełniają się w każdym calu i to jest niesamowite. Uwielbiam ich razem i mimo tego, że mają te sprzeczki i czasami są dla siebie okropni to cały czas uważam, że to jest związek idealny. To co Jus robi dla Chan to większość dziewczyn może sobie tylko pomarzyć o takich gestach romantyczności. niestety.

    // świetna robota dziewczyny! ♡
    ~marti.

    OdpowiedzUsuń
  36. BOŻE UWIELBIAM TO OPOWIADANIE JEST ZAJEBISTE
    ♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥♥
    zapraszam do mnie http://as-long-as-you-love-me94.blogspot.com/
    gdybym mogła prosic o komentarze, bo bardzo motywują, było by superowo ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  37. Super!
    Choć miałam trochę nadzieje że zawiedzie ją do urzędu, wyciągnie suknie i gajer.... i się potajemnie pobiorą! Ale to chyba tylko moje dziecięce marzenia o księżniczce i księciu na białym koniu...

    OdpowiedzUsuń