28. "You'll find out."

     Moje serce przyśpieszyło, kiedy mój mózg zdał sobie sprawę z adrenaliny, która przeszła przez moje ciało, wywołując u mnie całkowity tryb paniki. Poczułam, że tył mojej szyi stał się gorący, a moje ciało się napięło, gdy walczyłam z przerażaniem i próbowałam wymyślić, co mu powiedzieć. Nie byłam przesądzona. On tylko zadał pytanie. Sprytne pytanie, na które powinno się udzielić sprytnej odpowiedzi, abym wyszła z sytuacji cała i zdrowa.
     - Co dokładnie próbujesz przez to powiedzieć? – zapytał Justin z jadem w głosie. Nie wyglądał na zdenerwowanego lub lekko zbitego z tropu przez nagłe oskarżenie Trey'a wobec mnie.
     Trey uniósł ręce do góry, jakby prosząc o zgodę z drobnym uśmiechem na ustach. - Nie próbuje nic powiedzieć. Chciałbym po prostu zobaczyć trochę rodzinnej miłości pomiędzy Chace'em, a Chandler. Nasza czwórka powinna gdzieś razem wyjść, obejrzeć film, pójść na kręgle, pozwiedzać, coś zabawnego i ekscytującego. – uśmiechnął się. Bawiło go to, znał sytuacje w jakiej wszyscy teraz byliśmy, ale i tak zachowywał się, jakby tamten tydzień się nie zdarzył. Przyglądał się mi i udawał jakbyśmy niczego nie przeszli. Na nowo odkryłam złość gotującą się we mnie, dającą mi odwagę by mówić.
     - Mój brat niekoniecznie Cię lubi. Właściwie, nienawidzi Cię. W dodatku, tylko dlatego, że nie widziałeś nas razem, nie znaczy, że nie byliśmy razem. Nie wiem w jaką grę, próbujesz grać, ale ani mój brat ani ja nie będziemy w niej uczestniczyynoś się z ich pokoju. – Trey wstał, rzucając mi intensywne spojrzenie. Jego oczy wywiercały dziury w moim czole, jego szczęka zacisnęła się i rozluźniła, gdy jego wzrok powędrował do Justina, patrzącego na niego z tym samym zwierzęcym wyrazem twarzy.
     - Słyszałeś ją. Wynoś się stąd. – warknął Justin, ale Trey tylko go zignorował, idąc naprzód, uderzając jego ramieniem o moje.
     - Ty i Chace coś ukrywacie. Nie wiem, co to jest do cholery, ale obiecuję Ci. – przybliżył się do mojego ucha. – Zamierzam się tego dowiedzieć. – wyszeptał, zanim wyszedł i z zatrzasnął po sobie drzwi. Justin i ja pozostaliśmy w ciszy na parę, dobrych minut, zanim zdecydował się zabrać głos.
     - Wciąż chce się dowiedzieć. Nabrał podejrzeń przez to, że mówiłaś tak pewnie o swoim bracie. – wzruszyłam ramionami. Miałam brata. Nie nazywał się Chace, ale go miałam. Posiadanie brata po prostu pomogło mi powiedzieć to bardziej wiarygodnie.
     - Nie chcę, żeby mój sekret się wydał. Szczególnie nie z jego powodu. – naprawdę nigdy dużo nie myślałam nad tym, co będę musiała zrobić, aby dostać się do collegu. Nie wiem, co sobie myślałam, kiedy to zrobiłam. Pomyślałam, że któregoś dnia będę musiała powiedzieć prawdę, ale to kiedy zbliżymy się do końca roku szkolnego. Dyrektor nie będzie w stanie nic z tym zrobić, mam taką nadzieję.
     - Powinnam przestać być Chandler na jakiś czas. Będę sobą tutaj, ale wszędzie indziej będę jako Chace. – wymamrotałam do siebie.
     - Posłuchaj kochanie, nie martw się o niego. Upewnimy się, że nic się nie domyśli. Chodź, kontynuujmy to, co mieliśmy w planach. – odwróciłam się, aby na niego spojrzeć, kiwając głową, zgodziłam się z nim. Od teraz pozostają mi tylko bluzy z kapturem i snapbacki, na kto wie jak długo.
     Godzinę później, byliśmy przebrani i umyci, mogliśmy więc wyjść z pokoju i skierować się do szkolnej stołówki. Wciąż było wcześnie, ludzie którzy zostali tutaj na noc dopiero zaczynali się budzić. Napotkaliśmy wiele z nich na naszej drodze. Justin pozwolił mi pożyczyć jego niebieskie dżinsowe spodnie, które pasowały na mnie lepiej niż te mojego brata i nawet wyglądałam w nich lepiej.
     - Powinnaś opuścić spodnie. Wiesz, żeby sprawić, żeby to wyglądało bardziej wiarygodnie. – mrugnął do mnie, na co posłałam mu wrogie spojrzenie.
     - W twoich snach. – były moimi jedynymi słowami dla niego. Kiedy weszliśmy już do stołówki, byłam zaskoczona znalezieniem tam Sydney i Lindy w towarzystwie Chaza i Ryan'a. Cała ich czwórka gadała ze sobą i śmiała się, jakby zawsze się ze sobą zadawali.
     - Co do- – wymamrotał Justin, widocznie tak zdezorientowany jak ja.
     - Nie wiem, czy chcę tam podchodzić. – zażartowałam. Justin zaśmiał się, kiwając mi, abym poszła do przodu.
     - Pójdę wziąć nam coś do- czekaj, nie. Nie mogę. Faceci nie przynoszą jedzenia innym facetom, skarbie. – zniżył głos do szeptu, więc nikt poza mną nie mógł go usłyszeć. Długo na niego patrzyłam, wysyłając mu spojrzenie "czy ty kurwa ze mnie żartujesz". – Więc chodź ze mną. – przewróciłam oczami. Faceci i ich głupia duma lub męskość, czy cokolwiek to było. Podeszliśmy do bufetu na samym środku stołówki. Wzięłam talerz, stawiając na nim ciasteczko i dodając ser, mięso i jajka na sam koniec. Chwyciłam butelką soku pomarańczowego i poszłam w kierunku kasy przy której stała kobieta.
     - Zapłacę za Ciebie, Chace, ale nie zapomnij kurwa mi tego oddać, koleś. – powiedział Justin, ustawił jego talerz za moim, kiedy wyjmował portfel. Walczyłam z chęcią uśmiechnięcia się jak idiotka, odkąd wiedziałam, że tak naprawdę nie muszę mu później nic oddawać. Oferował, że za mnie zapłaci.
     Z zapłaconym śniadaniem, skierowaliśmy się do znanej grupy osób i usiedliśmy przy nich bez żadnego słowa.
     - Spójrzcie na to. Trzyma się z Chace'em tuż po tym, jak wrócił od pieprzenia jego siostry. Odważny jesteś, Bieber. – głośno zakaszlałam, dławiąc się własną śliną. Oczywiście tylko Linda mogłaby to skomentować.
     - Pilnuj swojej mordy! – warknęłam w jej kierunku, zdobywając ładny widok jej środkowego palca.
     - Czy wasza dwójka kłóci się lub robi jakieś inne gówno? – zapytał Ryan, patrząc raz na Lindę, raz na mnie. Oh tak, byliśmy chłopakiem i dziewczyną.
     - Czy to nie jest trochę oczywiste? Nie było go wczoraj w nocy na imprezie z jakiegoś powodu. – Linda szybko odpowiedziała. Zmarszczyłam brwi, moja uwaga całkowicie została odebrana od jedzenie, które miałam przede mną. Czemu powiedziała, że się kłócimy? Przyjrzałam się bliżej tej dwójce, gdy wymieniali ze sobą intensywnie seksualne spojrzenia. Oh nie, coś się tutaj stało. Wzruszyłam ramionami, zmuszona zapytać ją o to dopiero, kiedy będziemy same.
     - Powinniście zobaczyć Syd, zmieniła się w szaloną laskę i była w cholerę pijana tylko po pięciu shotach! – wtrącił się Chaz. Moje oczy powiększyły się, a moja głowa odwróciła się do Sydney.
     - Zabraliście ją ze sobą?! – warknął Justin, odzywając się po raz pierwszy,
     - Spokojnie, nie wiedzieliśmy co z nią zrobić. Cały czas błagała, żebyśmy ją zabrali. Więc co? – Linda wzruszyła ramionami.
     - Więc co? Wzięłaś ją, pierwszoroczną, na imprezę seniorów! Co ty sobie do cholery myślałaś?
     - Czy ja mogę coś o tym powiedzieć? – odezwała się Sydney, z fałszywie niewinnym spojrzeniem.
     - Nie, mogła Ci się stać krzywda, mogłaś zostać zgwałcona! – krzyknęłam, trochę zbyt głośno. Poczułam czubek szpilki Lindy wbijający się w moją nogę, sprawiając, że zawyłam z bólu.
     - Ale tak się nie stało, bo Chaz się mną zaopiekował!
     - To miało poprawić tą sytuacje?
     - Boże, nie ma wątpliwości, że ty i Chandler jesteście rodzeństwem. Ta dziewczyna potrzebuje żyć. Próbowałam wybić jej to z głowy, ale chciała iść, więc ją zabraliśmy. – pokręciłam głową, nie wierząc w to, co słyszałam.
     - Tak z ciekawości, – zaczął Justin. – jak właściwie próbowałaś wybić jej to z głowy? – Linda otworzyła usta, aby odpowiedzieć, ale powoli je zamknęła. Westchnęła, wywracając oczami.
     - Dobra, przyznaję, nie włożyłam wiele wysiłku, żeby z nią o tym porozmawiać, ale przeszłość jest przeszłością. Ty gdzieś tam pieprzyłeś się z Chandler, kiedy tutaj Chace był zbyt zajęty trzymaniem nosa pomiędzy książkami.
      - My nie- – przerwałam, zanim mogłam zajść jeszcze dalej. Czy naprawdę prawie to zrobiłam? Boże, jestem głupia. Nic dziwnego, że cholerny Trey jest coraz bardziej podejrzliwy.
     - To wszystko, co robiliście w sobotę? – zaczął Justin, ratując mnie z mojego własnego błędu.
     - Nie, poszliśmy do McDonalds. – odpowiedział Ryan. Musiało być coś specjalnego, co zdarzyło się w McDonalds, odkąd cała czwórka wybuchła śmiechem. Oceniając po ich głupich minach, nie jestem pewna, czy na pewno chcę dowiedzieć się, co tam zaszło.
     - Chaz wskoczył na stolik i zaczął twerkować! – wydusiła Sydney, w przerwach od napadów śmiechu, prawdopodobnie odtwarzając sobie to wydarzenie w głowie. Każdy tak samo dusił się ze śmiechu. Nawet Justin i ja zaczęliśmy śmiać się, chociaż nas tam nie było, ale wystarczyło nam samo wyobrażenie pijanego i publicznie twerkującego na stoliku Chaza.
     - Wykopali nas stamtąd! – pokręciłam głową, próbując kontrolować swój śmiech.
     - Czego oczekiwaliście? Darmowego żarcia?
     - Przynajmniej mogli to zrobić, po tym jak dałem im darmowy dostęp do oglądania jak twerkuje! – Chaz mruknął, zmieniając ton na poważny.
     Wszyscy kontynuowaliśmy rozmowy, jedzenie naszego śniadania i gadanie o rzeczach, które zdarzyły się na imprezie na której nie pojawiliśmy się z Justinem. Linda nie mogła się zdecydować, czy traktować mnie chłodne, czy nie. Wiedziałam, że trochę olewała Chace'a  i to całe jej nastawienie w gruncie rzeczy nie było skierowane do mnie.
     - Mamy pracę domową do zrobienia. Więc, do zobaczenia później! – skomentował Justin, kiedy Ryan zaoferował pójść "porzucać trochę do kosza", jak to nazywa. Wstał, delikatnie uderzając mnie w ramię, wskazując, żebym za nim podążała. Najpierw wymieniłam pożegnalne uderzenia pięściami z chłopakami przy stole, pokiwałam do Sydney, zanim moje oczy wylądowały na Lindzie. To będzie dobre.
     - Do zobaczenia, kochanie. – tak jak myślałam, zmrużyła na mnie oczy, prawdopodobnie w głowie tworząc scenariusz o sposobie, w jaki oderwie mi głowę. Mrugnęłam do niej, zanim ruszyłam za Justinem.
     - Co to było? – zapytał, kiedy tylko go dogoniłam.
     - Naprawdę nie wiem. Ale wiem, że coś zaszło pomiędzy nią, a Ryan'em. – Justin zachichotał.
     - Myślę, że wszyscy wiemy, że coś tutaj zaszło. Te dupki gapią się na siebie, jakby chcieli się pieprzyć w tym miejscu, przed nami wszystkimi. – wywróciłam tylko oczami i kontynuowałam chód. Byłam wdzięczna, że szliśmy do naszego pokoju. Przyzwyczaiłam się do przebywania z nim sama i to było wszystko, czego potrzebowałam w tej chwili.
     Kiedy tylko zamknęliśmy za nami drzwi i poczuliśmy się bezpiecznie w naszym pokoju, Justin zablokował drzwi i zderzył moje ciało z jego własnym. Zapiszczałam, następnie chichotając, gdy poczułam jego usta atakujące moją szyję.
     - Mówiłem Ci jak gorąco wyglądasz w moich ubraniach? – zapytał, odnosząc się do dżinsów, które mi pożyczył.
     - Lubię je. Są wygodne. – odpowiedziałam, biorąc jego wargi w moje. Tak jak zawsze, Justin sięgnął po moją czapkę, zdejmując ją i rzucając na środek pokoju.
     - Chodź, przytul się do mnie. – podeszłam w kierunku jego łóżka i pociągnęłam go ze sobą, jednocześnie go przewracając . Przez cały czas byliśmy w naszej części raju, kiedy się przytulaliśmy. Byłam w jego ramionach, a on w moich. To było idealne, stałam się uzależniona od posiadania jego ciała tuż obok mnie. On jest taki ciepły i wygodny, nigdy nie chcę opuszczać jego ramion.
     - Więc, to będziemy robić przez cały dzień? – zapytał mnie, kiedy usadowiliśmy się na szczycie kocyków. Zadrwiłam żartobliwie, udając obrażoną przez jego pytanie.
     - Czy jest coś innego, co wolałbyś robić? – zapytałam. Wyraz mojej twarzy był poważny, ale bardzo mocno walczyłam ze sobą, aby nie wybuchnąć śmiechem czy też żeby się nie uśmiechnąć. Na twarzy Justin’a pojawił się cwaniacki uśmiech. Jego ręka, która była na moich plecach, zaczęła wędrować niżej i niżej.
     - Nie zrozum mnie źle, kocham się z tobą przytulać, ale mam coś innego na myśli, co możemy robić zamiast tego. – wyszeptał mi kusząco do ucha, a następnie chwycił je zębami i lekko je przegryzł. Dech zaparło mi w piersi, a ciepły dreszcz przebiegł mi po plecach i dostałam gęsiej skórki, kiedy jego ręka błąkała się po moim udzie.
     - Greyson, Bieber, dalej wychodźcie! – głos Chaz’a huknął z drugiej strony drzwi.
     - Któregoś dnia go zabije. – Justin zawarczał, zanim wstał, by otworzyć drzwi. Nie zwlekałam i w tym czasie znalazłam swoją czapkę i nałożyłam ją na głowę. Właśnie wtedy, kiedy Justin otworzył drzwi, ja już miałam z powrotem nałożoną czapkę.
     - Lepiej, żebyś miał kurwa dobry powód, żeby nas budzić. – Justin zawarczał, otwierając szeroko drzwi, więc łatwo mogłam rozpoznać Chaza, Ryana, Sydney i Lindę. Zmarszczyłam brwi zmieszana, co oni mieli z tym wspólnego.
     - 30 minut stąd jest karnawał i chcieliśmy się zapytać, czy chcecie iść. – Sydney z Lindą, które stały za Ryanem, posłały mi szeroki uśmiech, kiedy mówił Ryan. Wiedziały, że pójście na karnawał było ostatnią rzeczą, jaką chcieliśmy w tej chwili z Justinem, mimo to i tak się pytały.
     - Karnawał? – zapytał Justin. Nie mogłam zobaczyć wyrazu jego twarzy, ale po tonie jego głosu, wiedziałam, że był zdezorientowany i drwiący. To znaczy, karnawał? Jesteście poważni? Na większości karnawałów w dzisiejszych czasach są dziecinne przejażdżki, które nie za bardzo dają adrenalinę, której się chce, albo potrzebuje.
     - To była dokładnie, - zaczęła Linda, wskazując palcem na Justina, - moja pierwsza reakcja, ale to nie jest karnawał dla dzieci. Będzie tam wiele szalonych przejażdżek, które totalnie powinniśmy wypróbować! – potrząsnęłam głową. Mogłam sobie tylko wyobrazić, jakiego rodzaju przejażdżki będą na tym karnawale. Ktoś pewnie zwali mi czapkę z głowy, ujawniając prawdziwą mnie Chazowi i Ryanowi.
     - Nie chcę iść. – odpowiedziałam, zanim ktokolwiek inny miał szansę coś powiedzieć. Prawdę mówiąc, gdy teraz wiedziałam, że przejażdżki będą inne, chciałam iść, ale nie mogłam. Nie bawiłabym się tam dobrze ani trochę, jako Chace.
     - Dobrze, ponieważ nawet nie chcemy, żebyś szedł. – Linda uśmiechnęła się szyderczo. Czemu zachowywała się tak sukowato w stosunku do mnie? Nic jej nie zrobiłam. Właściwie, to ja jestem tą, która powinna być  wściekła, ponieważ zostawiła mnie pośrodku niczego!
     - Już zadzwoniłam do twojej siostry i idzie z nami, jest bardziej rozrywkowa od ciebie. – Justin odwrócił się, by spojrzeć na mnie z uniesionymi brwiami w dezorientacji, pytając o chłodne traktowanie mnie przez Lindę. Wzruszyłam po prostu ramionami, nie wiedząc nic na ten temat.
     - No dalej Chace, będzie zabawnie facet! – zapewnił mnie Chaz. Wiedziałam, że będzie zabawnie. Takiego rodzaju karnawały zawsze są fajne, ale w życiu bym nie poszła tam jako Chace.
     - Nah, mam zadanie domowe do odrobienia i muszę się trochę pouczyć. Poza tym, moja siostra jest lepszym towarzyszem, niż ja. – wzruszyłam ramionami.
     - W porządku, tylko dlatego, ponieważ idzie Chandler. Idźcie ludzie, a my spotkamy się na miejscu.
     - Nawet nie wiesz, gdzie to jest. Zostanę, podjadę po Chandler i potem spotkamy się tam z wami. – Ryan i Chaz skinęli głowami, zadowoleni z planu, który został właśnie przedstawiony.
     - Pójdę z nimi. – powiedziała Sydney po raz pierwszy, zanim do nas pomachała i poszła z chłopakami.
Kiedy drzwi się zamknęły i cała nasza trójka została sama, zdecydowałam się dostać trochę odpowiedzi od blondynki.
     - Gadaj, teraz. – powiedziała, a mój głos był wypełniony żądaniem. Wywróciła oczami, ale wiedziała, że będzie musiała mi to wytłumaczyć wcześniej czy później.
     - Przeleciałam Ryana zeszłej nocy. Powiedziałam mu, że z tobą zerwałam i że cię nie obchodzę.  – wpatrywałam się w nią w osłupieniu, mój umysł wciąż próbował przetworzyć fakt, że mnie kurwa zdradziła. Głupie, wiem.
     - Przeleciałaś Ryana? – zapytał Justin, zupełnie zszokowany nową informacją.
     - Tak, po co robić z tego jakąś wielką rzecz! Ale, przepraszam za to, że to ja zrywam miłości, ale to koniec. – zachichotałam, a mój umysł powrócił wspomnieniami do momentu, kiedy leżeliśmy z Justinem w naszym raju, rozmawiając o tym, jak zdradzałam go z Lindą.
     - Wygląda na to, że nie będę się dłużej nikim bawić. – zachichotałam w jego kierunku. Od razu załapał przeciwieństwie do Lindy, która wpatrywała się w nas oboje, jakbyśmy mieli po dwie głowy.
     - Tak czy owak, zostałam, aby pomóc Ci wybrać strój, ponieważ tobie nie za bardzo to wychodzi.
     Dwadzieścia minut później wychodziliśmy z budynku, miałam wyprostowane włosy, parę wyszczuplających dżinsów, parę słodkich sandałów w kwiatki i ciemną niebieską koszulkę z długimi rękawami. Idealnie na tą pogodę. Pierwszy raz, byłam wdzięczna za strój, który mi wybrała. Nie było mi zimno czy cokolwiek.
     - Reszta już tam pewnie jest lub prawie tam są, więc lepiej chodźmy.
     Przez całą jazdę, Linda bombardowała nas pytaniami dotyczącymi naszej romantycznej ucieczki, najbardziej chciała wiedzieć o seksie. Justin i ja odpowiedzieliśmy na to pytanie negatywnie. 30 minut później, spotkaliśmy się z wszystkimi przed diabelskim młynem.
     - Powinniśmy zostawić to na koniec. Chcę przejechać się czymś strasznym na początku! – Sydney zaświergotała, rozglądając się dokoła tego miejsca w zdumieniu. Wciąż było popołudnie, a słońce świeciło, więc światła były wyłączone, ale to nie odbierało frajdy temu miejscu.
     - Gdzie chcesz iść na początku kochanie? – zapytał Justin, zwracając swoją uwagę na mnie. Trzymaliśmy się za ręce i to było niesamowite móc zachowywać się publicznie jak para. On był mój, a ja byłam jego.
     - Gdziekolwiek, nie mam nic przeciwko jakiejkolwiek atrakcji. – odpowiedziałam, również rozglądając się wokół w zdumieniu.
     - Nie wiedziałem, że jesteś taka ryzykowna. – droczył się Chaz.
     - Jest wiele rzeczy, których o mnie nie wiesz, Chaz. – odpowiedziałam zaczepnie.
     - Dosłownie. – dodała Sydney. Z ostatnim potrząśnięciem głowy, Chaz zaprowadził nas wszystkich do pierwszej atrakcji, z której chcieliśmy skorzystać.
     Oczywiście skończyło się na tym, że kolejka górska była naszym pierwszym wyborem. Wyglądało na to, że wszyscy już mieliśmy z kim usiąść, kiedy tam dotarliśmy, Justin i ja usiedliśmy z samego przodu- mój wybór, nie jego- Linda i Ryan usiedli za nami, a Chaz z Sydney za nimi. Kiedy kolejka zaczęła ruszać, poczułam przypływ adrenaliny, która wędrowała po każdym calu mojego ciała.
     Cała reszta dnia wyglądała podobnie. Każdy z nas wybierał atrakcję, którą chciał się przejechać i wszyscy musieliśmy tam pójść bez tchórzenia. Nie śpieszyliśmy się i odpoczywaliśmy pomiędzy przejażdżkami, ponieważ przez połowę czasu byliśmy skołowani.
     Justin z nudów, zagrał w strzelankę, gdzie musiał strącić poruszającego się klauna zabawkowym pistoletem i ku mojemu zaskoczeniu, był w tym dobry. Bardzo dobry, wygrał ogromnego pluszaka pandę, którą oczywiście mi dał. To było tak bardzo tandetne, ale słodkie i uwielbiam to.
     Trzy godziny później, byliśmy na szczycie diabelskiego młynu, piękno tej nocy właśnie wschodziło, sprawiając, że miasto wyglądało zapierająco dech w piersiach pięknie. Światła, które oświetlały wszystkie atrakcje, włączyły się, ale niestety, fakt, że zaczynała się noc, oznaczał, że musieliśmy wrócić do szkoły.
     - Nie za bardzo chcę wracać, teraz. – wyszeptał Justin, jego oczy wciąż patrzyły na piękno miasta.
     - Czytasz mi w myślach. – powiedziałam, bardziej się w niego wtulając. W odpowiedzi, zacieśnił uścisk, na co ukryłam twarz w jego koszulce i wdychałam słodką, seksowną wodę kolońską, którą miał na sobie. Nie mogłam się powstrzymać przez mruknięciem pod nosem w uznaniu.
     - Co? – zapytał, nawiązując do mojego wcześniejszego mruknięcia w zachwycie.
     - Tak dobrze pachniesz, mogłabym tu siedzieć i wąchać cię przez wieczność. – delikatny chichot opuścił jego usta.
     - Jeślibym Ci powiedział, że mam plan, zapomniałabyś o wszystkim i poszła w ślad za mną?
     - O czym ty-
     - Zrobiłabyś to? – wpatrywałam się w jego oczy, starając się dokładnie domyślić, co zaplanował, ale oczywiście on był ekspertem w maskowaniu wszystkiego.
     - Przypuszczam, że tak, co zaplanowałeś? – na jego twarz wtargnął cwaniacki uśmieszek.
     - Dowiesz się.
__________________________
     Jak myślicie, co planuje znowu Justin? A co z podejrzeniami Trey'a? Dowie się, że Chace jest rzeczywiście Chandler? Spodziewaliście się Lindy i Ryana?
     Powoli zbliżamy się do oryginału, jednak mam nadzieję, że jednak autorka doda jakiś rozdział może niedługo. Przypominam tym, którzy są zarejestrowani na jbffplus o komentowanie room 296, ponieważ to z pewnością zwiększa szanse szybszego dodania rozdziału. W związku z tym, że zbliżają się wakacje i Natalia nie będzie miała zawsze dojścia do Internetu no i przede wszystkim, że przez okres wakacji nie chcemy się martwić o dodanie rozdziału na czas i tak dalej, chcemy przetłumaczyć resztę, czyli czterech rozdziałów w dość szybkim tempie. Nie jesteśmy pewne czy nam się uda, ale prosimy was o wsparcie komentarzami. One zawsze nam dodają zapału do tłumaczenia. ;)
     Muszę się pochwalić, że matematykę poprawiłam, w co wciąż nie mogę uwierzyć. Mam nadzieję, że wam również udało się podciągnąć stopnie, no i przede wszystkim mam nadzieję, że trzecioklasiści są zadowoleni z wyników egzaminów gimnazjalnych i dostaną się do wymarzonych szkół. A teraz was żegnam i tak jak wcześniej wspominałam, możliwe, że następny rozdział będzie wcześniej. Wszystko zależy od was, a w następnych rozdziałach szykują się kolejne ciekawe wątki i z tego co mi Natalia mówiła, niedługo będzie drama ;) 

52 komentarze:

  1. Jaki cudny rozdział!! Czekam na kolejny! xx
    Ja też pozaliczałam wszystko i już mam wakacje <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jejku czemu koniec w takim momencie. Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału : >>

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny rozdzial *-* @impolishollg

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak bardzo wspaniałe!

    love-is-hard-baby.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Omg swietny... Mam nadzieje ze Trey sie nie dowie. A Justin pewno wymyslil cos romantycznego. Uwielbiam twoje fanfiction <3
    @aga_belieber

    OdpowiedzUsuń
  6. chce nowy gfdgfdgfdsgfdsgdf

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaaa jest tak bardzo ciekawie chce nn
    @believeyoucanx3

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie mogę się doczekać ^*.*^

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Boże Linda. Zerwała z nasza Chandler . Smutno było to takie zabawne. Trochę przypomina mi ten ff film Ona to On.

    OdpowiedzUsuń
  11. boże to jest niesamowite ftgyhuyu kocham to

    OdpowiedzUsuń
  12. o jezu.. tyle emocji w jednym rozdziale. Linda ruchała sie z Ryanem? omg tego sie za nic nie spodziewałam. czekam na nn dahsfjshjk

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciekawe co ten Justin kombinuje 0.0

    OdpowiedzUsuń
  14. świetny, justin się rozszalał z tymi niespodziankami :o ciekawe ciekawe co bd dalej :o

    OdpowiedzUsuń
  15. Justin wciaz zaskakuje <3

    OdpowiedzUsuń
  16. Aww... uwielbiam tego bloga! <33

    OdpowiedzUsuń
  17. najlepsi,chcę nowy jejku

    OdpowiedzUsuń
  18. o mój boże nie chce dramy :( oni są tak cudowni jeeeeju @Swag_on_Bieebs

    OdpowiedzUsuń
  19. jejku oni są tacy słodcy <3 czekam na kolejny x

    OdpowiedzUsuń
  20. O Matko..... Wspaniały rozdział ☺☺☺ !!!

    OdpowiedzUsuń
  21. O Boziu, co Justin chce zrobić :O I Trey...mysle, ze przez niego wiele sie pokomplikuje tym bardziej, ze ma ta cala chorobe...nie moge sie doczekac kolejnych rozdzialow:) /@biebshxz

    OdpowiedzUsuń
  22. Super!!! Nie mogę doczekać się następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  23. Świetny:P Nie mogę doczekać się kolejnego

    OdpowiedzUsuń
  24. *-*
    Czekam na następny.
    Pozdrawiam i bardzo dziękuje za to że tłumaczycie to opowiadanie, jak również dzięki Wam za to że rozdziały są tak szybko <3

    OdpowiedzUsuń
  25. Trey sie dowie i bedzie w zamian za dotrzymanie tajemnicy chcial sie przespac z nasza glowna bohaterka :) tak mysle xd

    OdpowiedzUsuń
  26. Może on chce ja porwać i wziąć z nią tajemniczy ślub w Las Vegas??!
    To byłoby MEGA!! <3.! ^^

    OdpowiedzUsuń
  27. Justin zaplanował dziki ostry seks na łonach natury HAHAHAHAHHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHAHA
    moja wyobraźnia XDD

    OdpowiedzUsuń
  28. ciekawe co zaplanował Justin ; ) czekam na kolejny ; )

    OdpowiedzUsuń
  29. Zaczęłam wczoraj skończyłam dzisiaj, przeczytałam wszystkie rozdziały i to ff jest nieziemskie! Naprawdę, uwielbiam to czytać

    OdpowiedzUsuń
  30. Jedno z moich ulubionych ff :* jus i chander są mega słodcy :* Dziękuję że tłumaczycie to ff :** czekam na nn :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Jezu! W takim momencie!UGH czekam NN i dzieki za tłumaczenie :)

    OdpowiedzUsuń
  32. mogłabyś mnie informować? @liamdjpayno

    OdpowiedzUsuń
  33. Super blog <3 Nie mogę doczekać się 29 rozdziału *.* ~Justyna :**

    OdpowiedzUsuń
  34. Ciekawie by było, gdyby Trey się dowiedział, więc liczę na to. Rzeczywiście jest dziwne, że nikt nie nabrał jeszcze większych podejrzeń. Rozdział świetny, jest coraz lepiej. Gratuluję podciągnięcia się z matematyki, ja teraz czekam tylko na wyniki matur!

    OdpowiedzUsuń
  35. Wspanialy *o* kocham te ff <3

    OdpowiedzUsuń
  36. Oni sa tacy slodcy .

    Uwielbiam to
    <3

    OdpowiedzUsuń
  37. Świetny :)
    Jak zawsze cudnie :*
    Uwielbiam hah i te dwa oblicza :D hehe
    Jak w ona to on <3 Kocham ten film i Twój blog :)
    Zapraszam do mnie
    http://holidayloveandmore.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
  38. Świetnie tłumaczysz tylko szkoda, że co tydzień a nie co kilka dni 😪 Ja już jestem przy rozdziale 32 bo czytam oryginał ale czasem będę wchodzić na twojego bloga. ☺💕

    OdpowiedzUsuń
  39. Ten rozdział był naprawdę wspaniały oni są tak bardzo hdfbdvfsdgyd

    OdpowiedzUsuń
  40. CUDOWNY !
    NIC UJĄC NIC DODAC
    UWIELBIAM
    ZAPRASZAM DO MNIE ;)
    http://as-long-as-you-love-me94.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń